W określeniu tym brzmiącym dzisiaj cokolwiek staroświecko, wyraźnie widać, że granicę ustanawia (1) akt zmiany podmiotu mowy, (2) oddanie słowa innemu, (3) „milczące dixi”, odczuwane przez słuchaczy (jako znak), że mówiący skończył swą kwestię. Zauważmy, że w ujęciu , tym granica określana jest ponadto ze względu na swe cechy jakby zobiektywizowane (4) początek / koniec oraz na związane ze zmianą podmiotu mowy nazywana przez Bachtina, (5) zwieńczeniem wypowiedzi, które jest swoistym „konkludującym dixi mówiącego” pod postacią, po pierwsze, wyczerpania przedmiotowego i znaczeniowego wypowiedzi, 5 po drugie, językowej koncepcji bądź intencji mówiącego, i po trzecie, pod postacią kompozycyjno-gatunkowych form125. Zauważmy, że owa bachtinowska granica wypowiedzi nie jest limitacją poczynioną, że się tak wyrażę, na przestrzeni. Jest ona ustanawiana na fazach procesu po-rozumiewania się, w których wyodrębnia rosyjski filozof granice wy- ] znaczane przez wypowiedzi poszczególnych podmiotów mowy. Gra- * nice te dookreślone są przez wskazane właściwości owego stanu zmiany, można by rzec nieciągłości, które są z kolei doprecyzowywane poprzez s asymptotyczne zmiany wypowiedzi podmiotu, sygnalizujące współ- ] uczestnikom porozumiewania się zbliżanie się jej granicy (końca) pod postacią zwieńczania jej (konkludujące dixi). Widać z tego, że sens gra-niczności i pojęcia granicy wypowiedzi jest po bliższym przyjrzeniu się zaskakująco dobrze uchwytny.
Ponieważ, jak sądzę, wypowiedź będąca składową procesu porożu- ■ miewania się jest traktowana jako zdarzenie w ciągu zdarzeń, to pojęcie granicy wypowiedzi czerpie z semantyki idei graniczności konkretne jej ' składowe: nieciągłość, skończoność, początek, koniec, asymptotyczne 1 zbliżanie się dyskontynuacji.
Przy czym owa idea graniczności stosowana wobec procesu porozumiewania się, który rozgrywa się w czasie, odnosi się do zdarzenia w trwaniu, a nie do miejsca w rozciągłości.
Granica wypowiedzi w ujęciu rosyjskiego uczonego jest efektem tem-poralnego rozumienia graniczności i dzięki temu ujmuje proces porozumiewania jako składający się z oddzielonych granicą czasową ciąg aktów mowy.
Podkreślmy, że mamy tu do czynienia z zastosowaniem idei graniczności, i pojęcia granicy w odniesieniu do procesu porozumiewania się
Ibidem, ss. 110-111.
jako szczególnego rodzaju aktywności praktykowanej przez ludzi. Ona to staje się przedmiotem strukturalizującej go delimitacji. Operacja odgradzania, oddzielania odbywa się w obszarze pewnej praktyki społecznej, powiedzielibyśmy dzisiaj praktyki komunikacyjnej.
Gdyby przyjąć, że idea graniczności, skończoności, nieciągłości ma pierwotne uwikłania przestrzenne, to sensy temporalne są przeniesionymi ze spacjalnych i wtórnie zastosowanymi w „przestrzeni czasu” intuicjami przestrzeni. Wówczas to idea granicy zastosowana np. przez Bachtina byłaby metaforą zbudowaną w „przestrzeni porozumiewania językowego”, która traktuje proces porozumiewania się jako swoistą trwającą realność, która z kolei w swym stawaniu się jest ciągłością odgraniczonych od siebie wypowiedzi poszczególnych podmiotów mowy.
Moim zdaniem, w różnych dyskursach stosowane są bądź to definicje granicy, bądź metafory granicy. Z tymi ostatnimi mielibyśmy do czynienia, gdy semantyka przestrzenna idei graniczności byłaby użyta do reinterpretacji, modelowania rzeczywistości, która przestrzenną być nie musi.
W rezultacie jakiś stan rzeczy jest granicą w jednoznacznie wskazanym sensie, np. definicja Cauchy ego bądź też wiązane z terminem ‘granica’ inne terminy pozostają ze sobą w związku wyrażanym nie tyle za pomocą tożsamościowego esse, „jest”, ile raczej cudzysłowowego „esse”.
Ponieważ, jako się rzekło, pojęcie granicy zobowiązuje na tyle tylko ewentualnego użytkownika, aby nie pozostawać w niezgodzie z ideą skończoności lub/i nieciągłości, daje ono nieprzebrane możliwości użycia go jako wehikułu do budowy metafor.
Dodajmy, że definicja jest dla mnie, zwolennika zdaniowej, interak-cjonistycznej koncepcji metafory, swego rodzaju skonwencjonalizowaną metaforą, odpowiednikiem metafory martwej Ricoeura126. Tym więc definicja różni się od metafory żywej, że w przypadku tej ostatniej interakcja interpretacyjna między podmiotami metafory trwa do momentu, aż nie skonwencjonalizuje się jej semantyka. Dopóki więc trwa wymiana sensów w polu wspólnych asocjacji między semantykami owych podmiotów, dopóty są szanse na stosowne/przygodne czy innowacyjne jej rozumienie. W przypadku definicji zaś nie toczy się „interakcja in-
1JS W. Wrzosek, Historia - Kultura - Metafora, ss. 26-36; por.: idem, Mieżdu diefinicjej. Współbrzmi z moim stanowiskiem opinia Barryfego Barnesa: „To właśnie martwe metafory czy to w nauce czy innej sferze kultury są odpowiedzialne za poczucie naturalności otaczającego świata" (B. Bames, Scientific Knowledge, s. 49).