204 Ro7.wój po Śląsku: procesy kapitalizacji Mury w śląskiej społeczności górniczej
Nagle obudziliśmy się, że jesteśmy w gminie Bytom (...). Myśmy byli za młodzi samorządowa). żeby zbudować ten protest, a ci starsi, którzy protestowali, znowu też. nie byli na tyle odważni. Nie chcę ich oceniać za brak odwagi, bo wie pani, jakie to byty czasy, więc ktoś tam protestował, ale nie było czegoś takiego, że ktoś wyszedł na ambonę, jakiś plac i powiedział, ja werbuję, idziemy z siekierami, kosami, tworzymy piątą armię, kolumny i nie pozwolimy na przyłączenie Radzionkowa do Bytomia. To się później dopiero rozwija, kiedy zaczęliśmy widzieć, że to nasze otoczenie jest zaniedbane, jest po prostu niedoinweslowane, jest zapomniane (...), zaczęła się u nas pojawiać myśl. że przecież można inaczej, że przecież potrafimy się przemóc i pokonać pewien element. Zaczęliśmy poznawać inny świat, inne obyczaje, inne wartości, to stwierdziliśmy, że jest możliwość zmiany naszego otoczenia, naszej rzeczywistości, że możemy sami zadecydować o tym, żc Radzionków może wyglądać inaczej, czyli może samorządzie, i to przyszło nagle, to byt rok osiemdziesiąty dziewiąty, rok przemian w naszym kraju, a szczególnie słynnego wystąpienia pani premier Suchockiej w Poznaniu, ta idea jak gdyby, to ziarno tam wypowiedziane, to była kropka nad i, i w tym momencie, ta inicjatywa mszyła tą lawinę działań, których efektem była restytucja gminy Radzionków (wyw. I).
Nie bez znaczenia jest zdolność lokalnych elit Radzionkowa do podjęcia roli liderów mniejszości i organizowania życia tutejszej społeczności. Niejednokrotnie bowiem bywa, że lokalne elity alienują się ze społeczności, w których żyją (czasami nawet przyjmują wobec jej członków postawę wyniosłości), lokują swoją aktywność poza społecznością i dystansują się od jej problemów. Obecność samych lokalnych elit nie przesądza zatem o sukcesie. Decyduje o nim dopiero społeczna integracja lokalnej wspólnoty. Zintegrowanie społeczności sprawia, że elity czują się odpowiedzialne za społeczność, z której się wywodzą, a przewodzenie jej traktują jako swoją misję.
Zapoczątkowana przez lokalnych liderów celebracja tradycji pociągała za sobą rozkwit sfery publicznej. Powstawały organizacje, które te miejscowe tradycje chciały pielęgnować i zarazem zadbać o rozwój społeczności. Dzięki wykorzystaniu wolontariatu powstawało wiele przedsięwzięć kulturalnych i sportowych, a zaangażowani w ich organizację ludzie zaczęli instytucjonalizować swą nieformalną dotąd działalność: tworzono kolejne stowarzyszenia i rozwijano płaszczyzny współpracy. Wielość podmiotów wymusiła potrzebę instytucjonalizacji współpracy międzysektorowej i wprowadzenia instrumentów partycypacyjnego współrządzenia.
Uwarunkowania historyczne, szczególnie zaś tradycja i tożsamość radzion-kowian, tworzyły zatem mechanizmy upodmiotowienia społeczności. Wpływ uwarunkowań miał tu podwójny charakter. Z jednej strony tradycje samoorganizowania się i współpracy obywatelskiej były zasobami, które w znaczący sposób ułatwiały rozwój Radzionkowa. Z drugiej strony, tradycja stała się narzędziem społecznej mobilizacji. Obserwacja ta nie należy do odkrywczych - począwszy od włoskich badań Roberta Putnania (1993) hipoteza o wpływie tradycji historycznych na zorganizowanie i rozwój regionów jest powszechnie znaną prawdą, dysponujemy także danymi na temat instrumentalnego znaczenia tradycji (Kcmpny 2004b). W tym miejscu proponuję jednak zastanowić się nad problemem całkowicie odmiennym - czy lego typu „pozytywna” tradycja historyczna nie powoduje również procesu odwrotnego?
Tradycyjna, zintegrowana społeczność Radzionkowa zapewne nie rozwijałaby się, gdyby była pozbawiona swoich liderów. Uległość i podporządkowanie ra-dzicmkowian wóbec szerszego układu społecznego mogłyby skutecznie blokować otwarcie tradycyjnie „zamkniętej do wewnątrz" podmiotowości i uniemożliwiać autoafirmację lokalnej kultury, przez co społeczność trwałaby w swoim zamknięciu i - zapewne - ulegałaby dalszej marginalizacji. Innymi słowy, społeczność zamarłaby, przekształciłaby się w skansen i nigdy nie weszłaby na drogę społeczności nowego typu. Jest to jednak tylko jedna z kilku kwestii, na którą należy zwrócić uwagę, analizując wpływ tradycji na rozwój.
Oprócz swych upodmiotowiających właściwości, tradycja przejawia także potencjalnie marginalizujący i wykluczający wpływ. Dotyczy to dwóch zjawisk
0 podstawowym, jak się wydaje, znaczeniu. Przede wszystkim oparcie rozwoju na tradycji wyklucza tych mieszkańców, którzy wywodzą się z odmiennego kręgu kulturowego. Tym samym rozwój nie obejmuje całej społeczności, a jedynie jej tradycyjny rdzeń. Inną kwestią jest potencjalna „skansenizacja” rozwoju, a więc ograniczanie go do aktywności kultywującej przeszłość jako wartość samą w sobie
1 jedyną podstawę integracji.
Przypomnijmy, że podział na „tutejszych” i „obcych" nabrał w Radzionkowie przestrzennego wymiaru. W pierwszej fali migracji do Radzionkowa ludność napływowa osiedlała się w familokach w dzielnicy Rojca. Podział między Radzionkowem a Rojcą utrzymuje się do dziś, choć ma on bardziej żartobliwy charakter i ogranicza się do kpiących docinków (głównie na temat tego, gdzie leży centrum Radzionkowa - na rondzie w Rojcy czy na rynku w Radzionkowie). Mieszkańcy Rojcy określają się jednak często mianem rojczan, co wskazuje na wykształcenie się w tej grupie pewnej sublokalnej tożsamości. Jest ona wynikiem tarć, jakie towarzyszyły kontaktom „tutejszych” radzionkowian z pierwszymi osadnikami z zewnątrz. Dystans i poczucie wyższości względem wiejskiej ludności napływowej sprawił, że integrowali się oni raczej wewnątrz własnej grupy, podczas gdy radzionkowianie „z dziada pradziada” trzymali się razem. Choć podziały i konflikty te z czasem zanikły, czemu sprzyjały małżeństwa mieszane i przestrzenna mobilność mieszkańców, pewne poczucie odrębności Rojczan daje się w dalszym ciągu zaobserwować. Wskazują na to także badani liderzy polityczni oraz przedstawiciele urzędu gminy:
Bywa tak. że mieszkańcy Rojcy są niezadowoleni, że władza o nich nie dba, tylko o Radzionków. Ale to jest polityczne podpuszczanie, takie nieładne budowanie siły politycznej przez przeciwników. Na przykład krzyczą, że Rojca to tylko brudne inwestycje, a ląduje się tylko w Radzionków, że co dobre, to do Radzionkowa, a co brudne, to do Rojcy, i że to niby celowe działanie. A to wynika z planów zagospodarowania terenów.