43
Co do rysunku, to jeden z tych właśnie nielicznych tematów herbowych, który w starych naszych herbarzach zachował pewne antyczne znamiona a tak często się w polskich zbrojbach przytrafia—mianowicie podkowa—jest w „Księdze” zbyt moderne; ale to prawie jedyny wyjątek; poza tern, dzięki artystycznemu ołówkowi Tadeusza Jaroszyńskiego, różne, temat herbowy stanowiące przedmioty a zwłaszcza postacie ptaków i zwierząt, szczególnie zaś gryfy, lwy i t. p. mają w „Księdze” te charakterystyczne cechy, któremi się dobre, stare heraldyczne rysunki tak dodatnio wyróżniają; z nielicznemi wyjątkami (około 300 na 3664 wizerunki zbrójb) wypełnienie tarcz godłami jest również wzorowe.
Mimo wszelkie heraldyczne usterki „Księgi”, słuszność nakazuje przyznać, że wprowadzenie do naszej herbowej grafiki paru istotnie heraldycznych typów puklerzy—,,Księgi” jest zasługą; prócz tego „Księga” rozpoczęła wybijanie z naszej grafiki heraldycznej tego zardzewiałego ćwieka, którym jest stawianie hełmów nad tarczami zawsze de front i który na obrazowanie cymerów w sposób urągający logice i rzeczywistości tak ujemnie wpływał; jeden z głupszych pomysłów heraldyki zachodniej—tu francuskiej — przepis nakazujący aby hełm w zbrojbie szlachcica starego rodu pizedstawiany był trochę mniej bokiem, a hełm świeżo nobilitowanego zupełnie profilem, hełm zaś gentilhomme’a z trzech wywiedzionego pokoleń jeszcze inaczej bokiem—przepis heraldyki papierowej, bezsensowy, zupełnie sztuczny a długo po upadku rycerstwa i heraldyki wylęgły, oddawna bezprawnie po naszej grafice heraldycznej tacite grasował; oczywiście: nikt nie chciał nadawać herbowi swemu cech świeżości, które ów przepis w taki sposób demonstrował, więc hełmy przedstawiano wprost. Otóż ten niedorzeczny przepis został nareszcie w „Księdze” należycie, chociaż jeszcze niezupełnie zlekceważony i to jest także jej zasługą, dzięki której nasza grafika heraldyczna na nowe (dla siebie) a dobre powinna wejść tory.
„Herby szlachty polskiej” Zbigniewa Leszczyca wydane w 1908 u Fiedlera w Poznaniu zerwały również—niewątpliwie dzięki inicyatywie „Księgi” z „tradycyą" hełmu de front quand meme, również jednak mnóstwo tu jeszcze dziwolągów w pozach cymerów, potworków zaś takich, w których cymer patrzy w stronę przeciwną tej w którą spogląda hełm, jest tu więcej niż w którymkolwiek naszym herbarzu (Bogorya, Braunek fig. 76, Przegonią, Zadora fig. 77, Korczak, Luzyański, Pogoń Polska i w. in). Niemało tu także dziwolągów nowszego autoramentu t. j. cymerów ustawionych en face na hełmach profilowych (Bonarowa, Ogończyk fig. 78, Beau-lieu, Kromer, Gorczyński, Kozłowski, Krupka, Lewalt, Luzinski, Nałęcz i w. in.), nie mówiąc już o „dziedzicznych” cymerach profilem na hełmach wprost (flchinger, flzulewicz, Bawół, Belina, Biberstejn, Bodek, Bończa, Borski, Bratkowski, Ciołek i t. d. aż do Z. Cymery prawie wszystkie za małe.
Różnej też są (heraldycznie) wartości puklerze, bardzo rozmaitych typów, poczynając od szpetnej z Niesieckiego-Bobrowicza zapożyczonej tarczy większej wszerz jak wzdłuż (ftchinger 1, fllexandrowicz), po przez nie-