aby nie pobudzał zanadto oczekiwań oszczędnych i pracowitych wieśniaków126.
Tu bowiem tkwiła główna niekonsekwencja wewnętrzna tego mariażu konserwatorstwa z liberalnością. Skarbek, który z wiekiem stawał się coraz bardziej zachowawczy, wciąż jednak uznawał, że -postęp cywilizacji na tym polega, aby wszystkim „zapewniał nie tylko środki utrzymania bytu, lecz nadto rozszerzał sferę pragnień i przyjemności, a nade wszystko polepszenia sposobu życia”. Czcze jest marzenie o poprawie moralności ludu, dopokąd masy żyją w zwierzęcym stanie „odrętwienia i bezwładności” i żądzami swymi nie przekraczają granicy pierwszych potrzeb127. Ale już czaił się lęk, że owa dążność klas pracujących do lepszego bytu może rosnąć szybciej niż środki gromadzone przez zbożną pracę i oszczędność i sięgnąć takich granic, „których bezkarnie przestąpić nie powinna”, bo to już grozi pomieszaniem porządku towarzyskiego. „W takim stanie rzeczy zamiłowanie dobrego bytu przybiera charakter niezaspokojonej żądzy Wywołuje ono hamiętności, prowadzi na bezdroża, a nawet do zbrodni, i przestaje być żywiołem moralności”128.
W tym sęk, żeby lud się cywilizował grzecznie i wedle swojej miary, a nie starał się naśladować życia klas wyższych, bo z tego rodzi się zawiść, a z zawiści bunt i rewolucje. To zaś znaczyło, że równość wobec prawa jest rzeczą dobrą, ale każdy musi znać swoje miejsce i nie mierzyć za wysoko.
Nie inaczej rozumieli rzecz klemensowczycy wahając się między pojmowaniem społeczeństwa jako wolnego targu a pojmowaniem go jako organicznego związku hierarchicznie ustopniowanych klas. Eklektyzm ich doktryny ujawnił się w programach reform i w postawach na co dzień. Oczynszowanie miało — jak chciał Zamoyski — oprzeć Stosunki dworu ze wsią „na ścisłym rachunku”, ale reformatorzy wciąż uważali chłopa za małoletniego, który ani z wolności korzystać, ani gospodarstwa samodzielnie prowadzić -nie potrafi. Protek-cjonalizm odzwierciedlał się w języku. Piśmiennictwo ziemiańskie unikało potocznego wyrazu „chłop” zastępując go eufemizmami: „wieśniak”, „włościanin”, „lud wiejski”, ,,pracowita klasa” albo „chłopek”, „kmiotek”, „czeladka”. 1 2
Uwolnić kmiotka od pańszczyzny, umożliwić mu z czasem dojście do własności przez wykup czynszów, ale zabezpieczyć kuratelę dworu nad gminą wiejską; propagować w pisemkach dla włościan Frankli-nowski ideał self-made-mana i zarazem wyjaśniać, że szczęście osiągnąć można tylko poprzestając na tym stanie społecznym, w jakim się kto urodził; chwalić przedsiębiorczość, wszakże szydzić z dorobkiewiczów; obwieszczać, że „pieniądz legitymuje wartość człowieka w społeczeństwie23 i podkreślać znaczenie szlachty jako ciała „arcy-konserwatorskiego” w narodzie — ta połowiczność i chwiejność daje się wyśledzić w każdym niemal tekście ziemiańskich liberałów. Wynikała ona z przenikania się dwóch odrębnych hierarchii wartości, które nie dawały się zintegrować w spójny system. Każda z nich narzucała inną interpretację zmian gospodarczych, inny stosunek do urbanizacji, do mobilności społecznej, do upowszechnienia oświaty. I inną lekcję katechizmu.
Z tego grona najdalej na Zachód zaszedł Tomasz Potocki-Krzyż-topór, który prawie bez zastrzeżeń akceptował liberalną aksjologię kapitalizmu dowodząc, że nie ścieśniona niczym wolność gospodarcza, zniesienie przywilejów, równość praw i nierówność posiadania są wcieleniem zasad chrześcijańskiej asocjacji4. Na krańcu przeciwnym umieścił się Jan Mittelstaedt,; który w końcu lat pięćdziesiątych postanowił stworzyć własny system chrześcijańskiej ekonomii politycznej na użytek polskiej szlachty.
Mittelstaedt należał do skrajnej prawicy Towarzystwa Rolniczego. W jego amatorskim, lecz zabawnym traktacie nie ma nawet słowa o reformie włościańskiej. Dziwne niby. Ale bo też jest to ideolog gospodarki parobczańskiej. W czasie, kiedy wszyscy w Królestwie dyskutowali o uwłaszczeniu, Mittelstaedt wystąpił jako zwolennik wywłaszczania chłopów przez dwór i przekształcania ich w służbę folwarczną (sam miał jeden majątek w Królestwie, drugi w Poznań-skiem, gdzie po reformie skupował morgi chłopskie). Jego książka to dzieło bogobojnego agronoma: na jednej stronie pisze się o „mierzwie2 czyli gnoju, a zaraz na następnej — o zbawieniu wiecznym5. Co
219
^ R. Czcpulii, op. cit., t. 151—152.
t?? F. Skarbek, Pimia pamititjize, t. 1T, s. 344, 347,
Ibidem, i. 360-362.
Tak w jednym z artykułów w „Kronice Wiadomości Krajowych i Zagranicznych” 1859, cyt. za: R. Cicpulit, op. cit.y s. 166.
Krzyżtopór, O uraadttniu stosunków rolniczych, f. 13.
J. Mittelstaedt, Zarysy ekohomii politycznej tgodne z religią chrscicijańską zastosowane do gospodarstwa uicjshicgo, Warszawa 1859, s. 106-108.