LII •RZYM ZA NERONA* KRASZEWSKIEGO
cijaństwa spojrzał powieściopisarz okiem Masynissy. Najpierw obrazek, który przypomina Rzym z dawnych, republikańskich czasów: legie podbijają Brytanię i Germanię, walczą w Armenii i Syrii, rolnik rzymski uprawia ziemię. Botem wizerunek cezariańskiej potęgi, zbytku i zepsucia:
Pracować nie umie i nie chce populus romanus; z wojny ceni tylko łupy i widowisko triumfów, wkrótce najemnikami legie obsadzać przyjdzie, bo do nich w Rzymie ochotników nie stanie, rycerstwu cięży nawet pierścień na palcu, cóż zbroja?
Typowo Gibbonowska jest uwaga o fermencie, który do ustroju imperium wnosi chrześcijańska nauka o równości wszystkich ludzi, jako dzieci bożych:
Grozi to państwu wywrotem i nową wojną niewolniczą, straszniejszą od pierwszej, gdyż chce równości bez wyjątku nie tylko ludzi ale narodów, obala niewolę, barbarzyńców z obywatelami Rzymu kładzie na jednej linii; i bogactwy pogardzać każe, a ołtarze bogów i świątynie wywracać.
Do sfery wpływów Irydiona wolno zaliczyć pochwałę cywilizacyjnej i kulturalnej roli Grecji oraz krytykę polityki Rzymu, tony apokaliptyczne w kazaniach wygłaszanych w katakumbach, a zwłaszcza wykrzyknik Masynissy: „O Rzymie! Rzymie! nie zabraknie ci Neronów...”.
Adam Pajgert w poemacie Roma (1861) połączył medytację historyczną na ruinach wiecznego miasta (w stylu Gib-bona i Byrona) z polityczną paralelą polską:
Wielkie dzieje! w proch dawne zapadły zwaliska,
Duch czasu znów w granitach swe piętno wyciska, Olbrzymimi gmachami ślad swego pochodu Znowu znaczy na wzgórzach Tybrowego grodu,
Rośnie Piotra świątynia, dźwiga się Watykan,
Jako niebo gwiazdami, tak cały przetykan Arcydziełami mistrzów. Kapłan berło trzyma.
Wieczne miasto! Nieprawda! nic wiecznego nie ma!
Krzyż okolił świat cały uściskiem niezmiernym I tkwi jak na kopule w każdym sercu wiernym.
Sterczą zwaliska z Forum na Campo-Vacino,
A Watykan dziś tylko najnowszą ruiną!
Nie rozpękły się ściany, nie runęły słupy,
Lecz gmachy, gdzie nie mieszka nikt, to gmachów trupy!
Roma! Roma! O! gdyby raz w życiu być w Rzymie!
Oko duszy zanurzyć w mrocznym wieków dymie,
I wyryte gruzami gmachów, świątyń, tronów,
Widzieć ślady ogromne dwóch dziejowych skonów!
Oh! do Rzymu! do Rzymu! Przed młodzieńczą duszą Takie niegdyś stawały obrazy, co kuszą,
I leciałbym nad Tyber wówczas pieśniarz młody,
Śpiewać wiekom pomarłym pogrzebowe ody!
* *
*
Dziś inaczej! dziś z Rzymu mi wrażeń nie trzeba!
Gdy nad głową piorunne tak chmurzą się nieba,
Morze czasów znów fale tak wysoko niesie,
Słychać wrzawę narodów jak szum burzy w lesie,
A jak kłosy na łanach, milionów głowy To pochyla, to wznosi wciąż wicher dziejowy.
Oh! przeszłość, choć największa, sercu obojętna,
Gdy tak chwili obecnej głośno biją tętna!
Czym nam dzisiaj Katonów i Brutusów dzieje,
Gdy się krew bohaterów brukiem ulic leje?
Kiedy ciosów męczeńskich tysiącami krwawa Walczy z Moskwy tygrysem chrześcianka Warszawa!
Czym wtedy Kolizeum polskiemu poecie?!
W burzy dziejów się światu rodzą czasy trzecie,
I któż we mgle przeszłości tonąłby oczyma,
Gdy duszę teraźniejszość w orlich szponach trzyma?
Grube cienie widnokrąg zaległy szeroko,
A rwie się ku przyszłości i serce i oko,
I chce przebić tę chmurę, chce przejrzeć przez cienie,
Jakie tam słońce światu nastrzępia promienie?
I rozskrzydla się dusza, wzrok ciska sokoli.
Darmo! skrzydło omdlewa, źrenica aż boli!