oczy i przywaliło takim ciężarem, że przez 15 minut nie mogłem się ruszyć ani głębiej odetchnąć. Zmordowałem się wówczas okropnie. W kilka dni później przyjechali do mnie goście i na noc poszedłem spać do stodoły. Ale tym razem wziąłem ze sobą kij. W pewnym momencie przez sen usłyszałem człapanie i zanim zmora zdążyła mnie przywalić, zacząłem okładać kijem siano wokół siebie. Usłyszałem stękanie, a następnie człapanie i kroki szybko się oddaliły“ (AKE UMCS 55).
„Jednego chłopa we wsi pewnej nocy dusiła zmora. Na drugą noc chłop ten położył się odwrotnie. Zmora również przyszła i wtedy strasznie się rozgniewała, że w miejscu głowy były nogi. Trzeciej nocy chłop położył się w innym miejscu, a na poprzednie położył snopek słomy. Rano patrzy, a w słomie tkwi nóż. To zmora chciała go zabić“ (AKE UMCS 315).
„Mąż mój mówił, jak jeszcze był kawalerem, to dusiła go zmora. Sypiał wówczas na «wyżkach® i co noc zawsze coś wwalało się na niego i go gniotło. Nie mógł wówczas oddychać i strasznie się bał, nie mógł nawet wydobyć głosu z siebie. Powiedział o tym sąsiadom i ci mu doradzili, żeby wziął bat ze skóry, namoczył go w smołowcu i położył sobie pod ręką, jak tylko poczuje, że ta zmora na niego włazi, to niech zamachnie tym batem. Tak też zrobił i momentalnie mu ulżyło. Rano patrzy po sobie i nie ma żadnych znaków. Ale w dzień zobaczył, że jedna z córek jego sąsiada ma na białej bluzce pręgę ze smołowca. Wszystko jej wtedy wypomniał i od tamtej pory miał już spokój od zmory" (AKE UMCS 1135).
„Opowiadała mi siostra, że raz w niedzielę jej mąż poszedł na grzyby do lasu. Wieczorem ona poszła do stodoły spać. Zanim się położyła, to jeszcze wyglądała, czy mąż nie wraca, i wydało jej się, że widzi go idącego z lasu do domu. Kiedy się położyła, to usłyszała, że coś stuk, stuk idzie. Myślała, że to mąż, i nie ruszała się. Wtem to coś zaczęło ją dusić i dopiero po jakimś czasie zeszło z niej, a jej męża długo jeszcze potem nie było z grzybów" (AKE UMCS 1170).
„W tej wsi u dwojga staruszków był parobek. W chwilach wolnych od pracy chodził na zabawy i wracał późno. Któregoś razu, gdy poszedł na zabawę i wrócił późno, zastał pod ławą zimną zupę. Parobek ten nie chciał jeść tej zupy i wyciągnął od gospodyni słoninę i chleb. Na drugi dzień skrzętna gospodyni zauważyła jego przestępstwo i mówi: «Zeby cię mora dusiła, jak ty nie chcesz jeść tego, co ci daję». Następnej nocy mora zaczęła go dusić, ale przestała, gdyż poradzono mu, aby poruszał małym palcem u prawej ręki. Tak też zrobił" (AKE UMCS 1177).
Od uciążliwych „wizyt nocnych" tej złośliwej istoty demonicznej próbowano się uwolnić poprzez odwoływanie się do różnorodnych sposobów, które tak zostały przedstawione przez informatorów: