!kvw,i<.i
!kvw,i<.i
w ciemni. Po |\mi dniach, kiedy zobaczył, że doje sobie ze wszystkim radę. zostawił mi klucze i wyjechał w teren. Nie było go prawic miesiąc. Bardzo mi to pasowało. Przychodzili klienci i zależało mi, by coś sprzedać. Musiałem gadać z ludźmi, przekonywać ich. To był taki normalny koniaki, z normalnymi ludźmi, w noimalnym święcie. Bardzo mi tego brakowało przez, wiele lal. Po raz pierwszy też zaczęto mi zależeć na pracy. Przyszła raz zakochana para. chłopak z. dziewe/.ymj, dzieciaki ie.szeze. Miałem wtedy dwadzieścia osiem lat, a oni gdzieś po osiemnaście. Chcieli, by im zrobić zdjęcie w objęciach, jak zakochanym. Bardzo długo ich ustawiałem, rozmawiałem z nimi. żeby po prostu byli daleko od obiektywów, lamp, bo wiedziałem. że z każdą chwilą są coraz bardziej spięci. Dawało mi to . kupę radości, czułem się
żułem, ze słabnę, pięszyłem sir
i potrzebny, i ważny.
wr,y™,e,u a,YJ
myślałem o grza niu i dużo gorzej pracowałem.
Sz.ukam teraz momentu. kiedy po nut pierwszy stamtąd wypaliłem, żeby przygrzać. Nic pamiętam go jednak dokładnie. Nic wiem. czy poczułem .się juz tak dobr/c, czy mi coś odbiło. Wiem tylko, że miałem pieniądze, wsiadłem w taryfę, pojechałem na bajzel i huknąłem. Powolutku zacząłem się wciągać oil nową. Nawalałem w pracys-Czulom, że słabnę. Śpieszyłem się, myślałem o grzaniu i dużo gorzej pracowałem. Zacząłem też się spóźniać. Nikt mnie co prawda nic rozliczał z tego, ale wiadomo było. źc jak przyjdę dwie godziny później albo wyjdę wcześnie j, to nie załatwię dwóch albo trzech klientów. Wszystko się posypało. Wrócił szef. Nawet hyl zadowolony, że to jeszcze jakoś funkcjonuje, źe są ludzie i robota. Jeździł po Polsce, po szkołach i robił grupowe zdjęcia klas Wpadł wtedy, przywidzi mi dużu materiału do ziohicnia. zlecił, bym wykonał to w ciągu czterech dni I znowu pojechał. Ale jn już grzałem. I nic zrobiłem lego. Gościu przyjechał. Mówił, że spodziewał się czegoś innego po mnie. źe się zawiódł. Bardzo mnie to wtedy dotknęło i postanowiłem sobie, że przestanę brać. Z nim się umówiłem, że od Wigilii do Nowego Roku daje mi urlop. Obiecałem sobie.
I i mii < i /.robię sobie odwyk. Wykonałem lę zaległą • 'i' i i. v ••/!>' święta i położyłem się do łóżka.
I Vwwty il/icń. jak nie brałem. Czułem, że ln przesilenie, ciąg był ł • 11 pewnie bym sobie poradził. Nagłe szef wpada i bardzo
pnlW pr/qirasza. ale musi mi ten urlop przerwać, bo umarł mu Błk' i f<\lzic na pogrzeb. Mam wrócić do pracy, ponieważ, m-I* ''U - me ma kogo zostawić w zakładzie. Byłem - jak to na jtUI/i. w nie najlepszej formie Wpadłem w panikę, że coś mi l'lK nie układa, nie jest po mojej myśli. Pótechnłcm do dziewuchy / Kij/la i ona dała mi towar. Z;l damki: Miała działkę w pompce. W/liilem Potem okazało się. zo jest nosicielką.
Wiedziałem już, żc sam sobie nie poradzę. Poszedłem do i' . t a, by mnie przyjął do Grzmiącej. Powiedział, że OK. że tiM/e mnie przyjąć już teraz, ale ponieważ wic, żc mam do ukończenia kurs fotograficzny, to lepiej żebym go skończył. Przez trzy tygodnie jeszcze brałem, zaliczyłem kurs i egzaminy i poszedłem na detoks.
Na trzynaście miejsc znalazły się tylko dwie osoby / ujemnymi wynikami. Wszędzie tylko plus. plus i plus. Wierzyć mi się nic chciało. Pełen najgorszych przeczuć dałem krew na badania i już za trzy dni przyszły wyniki Wola mnie lekarz, idę jak na ścięcie. Mówi, żc ma dla mnie dobra wiadomość: mam minusa. We mnie wstąpiła nowa siła. Od razu przestałem się źle czuć, żadnych dolegliwości, wziąłem na siebie dodatkowe obowiązki, jakieś dyżury. Czułem niesamowity przypływ energii i tak jechałem przez kilka dni. Ale potcm-lckaiw wołu mnie znowu i.globowym głosem.oznajmia „Słuchaj, nastąpiła jakaś potworna pomyłka. Przyszły twoje nowe wyniki i masz plusa." Rozjechałem się zupełnie. Siedziałem na deioksic przez dwa miesiące i 'tale robili mi bratania Wszystko było już jasne. Odchorowałem tę wiadomość. Nie potrafiłem z początku się z l)ią pogodzić. Dopiero później przyszło takie myślenie, żc li» przecież jeszcze nie koniec. Jeszcze z dziesięć lat Mniej więcej. Tak mówiono. *IVIko trzeba skj oszczędzać i prowml/ić normalne, zdrowe życie.
Wtedy (loznaicm Dorotę. Też właśnie dowicdzulu mc. /<■ ma plusa. Zaczęliśmy pocieszać się nawzajem. Wyszliśmy ra-
55