Rozważania nasze należą do obszaru teorii socjologicznej, a mówiąc konkretniej — są próbą zastosowania ogólnej teoretycznej perspektywy wywodzącej się z socjologii wiedzy do analizy zjawisk religijnych. Co prawda chwilami dyskusja toczy się na dość abstrakcyjnych poziomach, to jednak nigdy nie wychodzi (przynajmniej w sposób zamierzony) poza zakres socjologii. W konsekwencji stanowczo są wzięte w nawias wszelkie kwestie ostatecznej prawdy czy też iluzji religijnych twierdzeń o świecie. Nie ma w tym wywodzie wyraźnych ani też ukrytych odniesień do teologii. Zwięzłe uwagi o możliwych dla teologa następstwach przyjętej tu perspektywy, poczynione w Dodatku II, nie są niezbędne dla tego wywodu ani też logicznie z niego nie wynikają. Zdobyłem się na nie ze względu na osobiste przyjazne uczucia żywione dla teologów i ich przedsięwzięć, nie muszą więc one zajmować uwagi tych czytelników, których teologia nie interesuje. Czymś, co na pewno zaniepokoi niektórych socjologów, szczególnie amerykańskich, jest zbliżenie niektórych partii wywodu do rozważań filozoficznych, co może wydawać się obce właściwej socjologii. Sądzę, iż nie ma na to rady. Książka ta nie jest właściwym miejscem do rozwodzenia się nad związkami teorii socjologicznej i filozofii, mogę więc tylko zachęcać moich kolegów-socjologów do ducha ekumenicznej tolerancji (czego — nawiasem mówiąc — mogliby oni z pożytkiem dla siebie uczyć się od współczesnej teologii).
Należałoby także podkreślić, że książka ta nie jest wykładem „socjologii religii”. Przedsięwzięcie godne tego miana musiałoby zająć się obszernymi zagadnieniami tutaj nawet nie tkniętymi — takimi jak związek pomiędzy religią a innymi instytucjami w społeczeństwie, formy religijnej instytucjonalizacji, typy religijnego przywództwa i tak dalej. Poniższy wywód, jako próba socjologicznego teoretyzowania, ma cel o wiele skromniejszy.
Istotnie czymś, czego próbuję tutaj dokonać, jest nadanie ostatecznej socjologicznej konsekwencji rozumieniu religii jako fenomenu historycznego. Zarówno podobieństwa, jak i różnice mego podejścia do religii w stosunku do klasycznych ujęć Marksa, Webera i Durkheima zostaną odpowiednio odnotowane. Nie wydawało mi się konieczne proponowanie zasadniczo socjologicznej definicji religii i posługuję się ogólnie przyjmowaną koncepcją zjawiska, wspólną dla historii religii i Religionswissenschaft. Uzasadnienie zwięźle przedstawia Dodatek I.
Wywód dzieli się na dwie części — systemową i historyczną. Tylko pierwsza z nich — mówiąc szczerze — jest wyżej wspomnianym teoretycznym zamierzeniem. Tym, co próbuję robić w części drugiej, przy okazji dyskutowania współczesnej sekularyzacji, jest pokazanie „rozliczenia” przyjętej perspektywy teoretycznej, w kontekście specyficznych sytuacji społe-czno-historycznych. Odnośniki wskazują moje źródła teoretyczne oraz pokazują, jakie materiały historyczne i empiryczne zostały użyte. Starałem się „spłacać wszystkie długi”, ale, co stanie się oczywiste w trakcie lektury, nie podjąłem żadnego wysiłku zamiany odnośników w ogólną bibliografię socjologii religii, która byłaby tu zresztą niestosowna ze względu na sam cel wywodu.
Książkę tę łączy szczególny związek z pozycją „Społeczne tworzenie rzeczywistości”, którą napisałem wspólnie z Thomasem Luckmannem. Szczególnie rozdział pierwszy i drugi niniejszej książki są bezpośrednim zastosowaniem do zjawiska religii tej samej teoretycznej perspektywy socjologii wiedzy. Byłoby rzeczą nudną cały czas odwoływać się do tej pozycji, więc czynię to, na sposób ogólny, tutaj. Rozumie się samo przez się, że Luckmann w żaden sposób nie ponosi odpowiedzialności za to, co nastąpi dalej. Skoro złodzieje mogą mieć własny honor, mogą mieć go także socjologowie wiedzy, a jeśli tak jest, to pewne przestępstwa popełnia się razem, zaś pewne :— osobno. 1 l'- ' to c. i p r> v s-
Wydaje się, że ilekroć stwierdzam potrzebę złożenia osobistych podziękowań w związku z dokonaniami ostatnich lat, zawsze kończę wymie-
27