252 Emile M. Cioran
Cała głębia miłości ukazuje się poprzez rozdarcie pokrewne zniszczeniu. Namiętność nadaje mu jednak charakter pozytywny, toteż erotyczne drżenie docenia swe słabości w równej mierze jak odrodzenia.
Kochać możemy jedynie niedoskonałość. Wszystko, co osiąga doskonałość lub co nas do niej popycha, obezwładnia nasze uczucie. Ludzie niewątpliwie dążą do osiągnięcia nieskończonej siły, z pewnością jednak nie do doskonałości. Jedynie w niedoskonałości istnieje nienawiść, cierpienie albo miłość — tylko ona nadaje jednostkom istnienie. Ludzie tak doskonale zrozumieli niedostatki doskonałości, że mówili o cierpiącym Bogu i zbawili go, tworząc całą teologię boskiej niedoskonałości.
Mając do wyboru bycie doskonałym i niesienie zarazy, zawsze będę wolał być zadżumionym. Pocieszmy się, że historia nie czyni nic, by osiągnąć doskonałość. Odrzucać ją w praktyce i w myśli — silniej wiąże mnie z ziemią niż moja własna materia.
Człowiek powinien dokonać jakiejś wielkiej i nadzwyczajnej rzeczy, czegoś, co me uchroniłoby go przed niedoskonałością i jego własnym rozdarciem.
Gdyby piękno, dobro i prawda stałyby na przeszkodzie rozdarciu, walczyłbym na śmierć i życie o prawa i zwycięstwo rozdarcia.
Nie można nie pojmować wyzwolenia od czasu jako wyzwolenia od życia... Wieczność nie daje żadnej gwarancji, że nie jest niczym, dlatego przelewanie się czasu wywiera tak niezwykły czar. Gdyby czas i życie wydawały się wyblakłe wobec wartości absolutnych, te ostatnie w równej mierze wydawałyby się takimi wobec tych pierwszych. Nie możemy wymknąć się złudzeniom bez rozczarowania. Możemy jednak wymknąć się wartościom wiecznym, nie doznając cierpień z powodu tego złudnego wszechświata. Cóż pozostaje jeszcze człowiekowi? Zaakceptować złudzenia raz na zawsze. Czy to rezygnacja? Przeciwnie, to najwyższa odwaga. To nie poddanie się, gdyż nawet jeśli złudzenia są nieuleczalne, moglibyśmy uleczyć się z nich, odbierając życiu nasze pełne wątpliwości przyzwolenie. Tym bardziej, że poddajemy się i godzimy jedynie na to, czego nie kochamy.
Tak więc nie sądzę, bym nie kochał złudzeń.
Religie przyznały sobie tytuł do chwały, nakazując wyrzec się pychy, nie zadając pytania, czy bez niej człowiek miałby jeszcze jakikolwiek cel w życiu. Bez pychy nie ma działania, ponieważ nie ma jednostkowości. Ten, kto jest przeciwko pysze, ogłasza się śmiertelnym wrogiem życia. Religie powinny były powiedzieć nam jasno i raz na zawsze: nie jesteśmy dla śmierci i za śmiercią. Zniszczyły one wszelkie złudzenia. Ich głębia jest otchłanią. Wiekuista kontemplacja, pozostająca na zewnątrz czasu! To, co tymczasowe, ma w sobie coś pokrzepiającego, tymczasem my nie potrafimy kochać wieczności bez lęku.
W wieczności nic nie zostaje utracone. Ja jednak czuję się związany z tą ziemią, ponieważ jest zgubiona... A nawet gdyby ofiarowano mi niebiosa ponad niebiosami, nawet gdyby roztoczono przede mną uroki tylu przyobleczonych w ciało marzeń, ja i tak wolałbym zgubę w pustce ziemskich złudzeń od nicości wieczności. Niech zrozumie ten, kto potrafi: Wymykanie się wieczności...