244 Emile M. Cioran
wybrałby te pierwsze, żałując istoty. Umykająca treść złudzeń jest lepszym pokarmem dla życia niż substancjalne złudzenie istoty.
Od bardzo dawna wierzymy, że złudzenia są efemerycznymi odbiciami istot. Jest to uzależnienie trudne do uwierzenia i niemożliwe do wyłuskania. Istoty nie pomogły nam ani więcej zrozumieć, ani lepiej żyć (chcę powiedzieć w sposób bardziej istotny).
Z nieskończoności złudzeń wykrystalizowała się jakaś całość, oddając autonomię innym i określając substancjalny ośrodek. Scalona i oczyszczona z drżenia, nierozłącznie związanego z jednostkowym złudzeniem, dokonuje ona substancjalnego skoku poza świat innych, umiejscawiając się poza naszym. Proces ilościowego kształtowania się istot jest prostszy i bardziej przyziemny: powstają one w wyniku połączenia i przegrupowania zewnętrznego wobec elementów składowych, umysłowi pozostaje jedynie dzieło substancjalizacji. Wcale nie trzeba być filozofem, by „urzeczywistnić” takie istoty i by mieć do nich dostęp.
Istnieje sposób na przybliżenie w sposób bardziej żywy istoty: religia i obsesje. Przejrzeć aż do dna złudzenia w jakościowej głębi oznacza wyczerpać daną treść świata i znieść w nas naszą jakość w świecie. Nie ma zatem żadnej potrzeby dodawania złudzeń, zewnętrznych porównań, systematyzacji ilościowych. Nie ma również mowy o zużyciu czy spełnieniu, ponieważ zgłębienie urzeczywistnia się tylko na jednym poziomie jednego złudzenia. Wystarczy przeniknąć w głąb jakąś iluzję, by stracić dla niej zainteresowanie oraz by nie móc już zadowolić się żadną inną dostępną głębią. Wystarczy wyczerpać treść tylko jednej, by inne same poszły w jej ślady. Dlatego skok w istotę staje się nie do uniknięcia, po to, by nie znużyć się powtarzaniem tego samego procesu. Przemierzywszy drogę złudzenia, hipostazujemy albo — w złagodzonej postaci — przemieszczamy je. Ten, kto przejrzał aż do dna złudzenia, dociera nieuchronnie do istoty. Niezależnie od przedsięwziętych środków ostrożności, nie unikniemy istoty. Zadać gwałt złudzeniom oznacza skazać się na istotę.
Złudzenia nie są odbiciem istot. To niewdzięczność z naszej strony w stosunku do pozorów, które przez swe poniżenie karmią nas każdego dnia. Możemy jedynie żałować, że istoty siedzą na nas okrakiem; należy protestować w imię wszystkich złudzeń, które są nam drogie, nie czyniąc tym samym istot godnymi odrazy. Pokusa tego, co istotowe, powinna zostać wykorzystana jedynie jako wentyl bezpieczeństwa dla odrazy świata. W odrazie wobec życia świat istot może stanowić dla nas pocieszenie, ponieważ są one nie tylko dalekie od życia, lecz nas samych oddalają od niego. Z punktu widzenia pozorów zasadniczy zarzut wobec istot jest następujący: nie należą one do życia. Przeciwieństwo pomiędzy istotą i życiem będzie trwało tak długo jak człowiek. Upadnie ono kiedyś pod ciężarem istot nałożonych na życie. Odraza wobec życia wywołuje w nas upodobanie do istot, a odraza wobec istot — upodobanie do złudzeń.
Złudzenia są pierwotne, istoty — pochodne. Świat, stanowiąc ciągły proces, uwalnia się od istot, ponieważ nie mogą one uczestniczyć w samym procesie ani zostać zapisane we wszechświecie. Człowiek jednak zapisuje je na własny rachunek...
Jak dobrze by było, gdyby złudzenia wślizgiwały się w istoty, a istoty w esencje, gdyby jedne w drugich stanowiły własne przedłużenie i dzięki niezauważalnemu