celtyckiego czy germańskiego, jak i do słowiańskiego, trackiego i azjatyckiego.
Wszystko to wskazuje, jak sądzę, że krytyka — a raczej hi-perkrytyka — Wieneckego, choć nieugięta w systematycznej negacji, nie przekonywa w kwestii nieistnienia u Słowian zachodnich wielogłowych wizerunków bóstw i że tradycja pisana pozostaje tu nie podważona. Wizerunki o czterech, pięciu czy siedmiu głowach nie muszą być wcale, w zestawieniu z trzygłowymi, retorycznym potęgowaniem, które miałoby służyć kronikarzom średniowiecznym w podsycaniu nienawiści do pogaństwa przez akcentowanie monstrualności jego rzekomych bogów; daleko prościej dadzą się wytłumaczyć jako pewne formalne odmiany ikonograficznego motywu wielogłowości, której zasadniczy sens pozostaje ten sam przy każdej ilości głów&7. Niemniej otwarta pozostaje droga do poszukiwania źródeł i pochodzenia tego szczególnego motywu ikonograficznego u Słowian zachodnich. Ale poszukiwanie takie wymaga ścisłego rozróżnienia ikonograficznego i ideologicznego aspektu problemu; trzeba także zdawać sobie sprawę, że o ile typ trzygłowy, najczęściej spotykany u boga-jeźdźca, wskazywałby na ewentualne pochodzenie wschodnie, to sama istota kultu boga słonecznego, którego ikonograficznym wyrazem jest wielogłowość, może być znacznie głębiej zakorzeniona właśnie na gruncie europejskim.
2,3,4
51.
Naczynie gliniane z popiersiami siedmiu bóstw planetarnych. Postać trójgłowa przedstawia prawdopodobnie sionce; twarze bez brody (żeńskie) przedstawiają Księżyc i planetę Wenus.