80
"— '1
jako to, czym są one w sposób jak najbardziej oczywisty a mianowicie jako wytwory werbalnej fikcji, których treść jest tyleż rezultatem odkrycia, co produktem inwencji, a których forma ma więcej wspólnego z ich odpowiednikami w literaturze pięknej aniżeli w naukach ścisłych.
\tydaje się oczywiste, że takie połączenie świadomości mitycznej i historycznej wzburzy niektórych historyków i zaniepokoi tych spośród teoretyków literatury, którzy skłonni są definiować tę ostatnią w terminach radykalnej opozycji między historią a fikcją czy faktem a zmyśleniem. Jak zauważył Northrop Frye: „W pewnym sensie to, co historyczne, pozostaje w opozycji do tego, co mityczne, i przekonywanie historyka, iż czynnikiem nadającym jego książkom formę jest mit, może dla niego brzmieć nieco obraźliwie.” Z drugiej jednak strony, Frye sam zastrzegł, że „kiedy schemat stworzony przez historyka osiąga pewien poziom uogólnienia, w znaczeniu formalnym staje się mityczny i w ten sposób pod względem struktury zbliża się do poezji , i wymienił różne rodzaje mitów właściwych historiografii: romansowe mity „oparte na wędrówce lub pielgrzymce do Miasta Bożego lub ku społeczeństwu bezklasowemu”, komiczne „mity postępu na drodze ewolucji bądź rewolucji’, tragiczne „mity zmierzchu i upadku, obecne w dziełach Gibbona i Spenglera”, oraz ironiczne „mity powrotu tego samego lub przypadkowej katastrofy”. Przy tym wszystkim Frye wydaje się jednak sądzić, iż mity te pozostają w mocy tylko w przypadku takich ofiar czegoś, co można by zapewne nazwać „poetyckim odchyleniem”, jak Hegel, Marks, Nietzsche, Spengler, Toynbee i Sartre — historyków, u których fascynacja „konstruktywnymi” zdolnościami ludzkiej myśli osłabiła poczucie odpowiedzialności wobec „uzyskanych” danych. „Historyk — pisze Frye — posługuje się w swej pracy indukcją, zbierając fakty i starając się unikać wszelkich ukierunkowujących schematów poza tymi, które dostrzega lub jest przekonany, że dostrzega w samych faktach.” „Nadającajed-
ność forma” nie jest dla niego, tak jak dla poety, punktem „wyjścia”, a punktem „dojścia”, z czego wynika, iż podobnie jak każdy inny autor prozy dyskursywnej, historyk winien być oceniany „według prawdziwości tego, co pisze, lub według adekwatności jego werbalnej reprodukcji wobec zewnętrznego modelu”, niezależnie od tego, czy modelem tym będą działania postaci z przeszłości czy też jego własne przemyślenia na temat owych działań.
Twierdzenia Frye’a są z pewnością prawdziwe w sensie ideału Jaki stanowił inspirację pisarstwa historycznego od czasów greckich, ale ideał ten zakłada opozycję pomiędzy mitem a historią, która jest tyleż problematyczna, co godna szacunku. Opozycja ta znakomicie odpowiada zamierzeniom Frye’a, gdyż pozwala mu ona ulokować to, co „fikcyjne”, w przestrzeni rozpościerającej się pomiędzy „mitycznym” a „historycznym”. Jak pamiętają czytelnicy AnatomyafCriti-cism, Frye zakłada, iż dzieła fikcji literackiej składają się po części z produktów subłimacji archetypowych struktur mitycznych. Struktury te podlegają w obrębie utworu literackiego przemieszczeniu, w efekcie którego stają się one jego ukrytymi znaczeniami. Na podstawowe znaczenia wszelkich dzieł literackiej fikcji składają się, zdaniem Frye’a, „przed-gatunkowe struktury fabularne” (mythoi), wywodzące się z grecko-rzymskiej lubjudeo-chrześcijańskiej literatury religijnej. W myśl tej teorii, jesteśmy w stanie zrozumieć, dlaczego dana opowieść „stała się” taką, jaką jest, jeśli uda nam się zidentyfikować archetypowy mit lub przedgatunkową strukturę fabularną, której egzemplifikację stanowi. „Główny sens” danej opowieści dostrzegamy wówczas, gdy zidentyfikujemy jej „temat” (tak Frye tłumaczy termin dianoia), który czyni z niej „parabolę czy też ilustrującą przypowieść”. „Każde dzieło literackie - utrzymuje Frye — posiada zarówno aspekt fikcyjny, jak i tematyczny”, lecz w miarę jak nacisk przenosi się z „rzutowania za pomocą fikcji” na jawną artykulację tematu, utwór zaczyna nabierać charakteru „bez-