sekwencje. W rzeczywistości trzeba uważać, żeby nie zaoferować.zbyt dużo kosztem badań.
Nie można przeceniać znaczenia uprzejmości jako sposobu budowania wzajemnego zaufania. Badacz często musi szukać różnych dr^g, które umożliwią mu nawiązanie poprawnych stosunków z badaną grupą. Wymaga to znalezienia neutralnegó gruntu, na którym można prowadzić zwykłą, codzienną rozmowę. Poruszając w dyskusji tylko te- { mat badan, można łatwo zniechęcić gospodarzy. Korzystne jest, zwłasz- ] cza w pierwszych dniach badań, prowadzenie konwersacji o sprawach \ najzwyklejszych. "Pomaga to w budowaniu wizerunku badacza jako \ osoby „przeciętnej”, „przyzwoitej”.
Beynon (1983) porusza ten aspekt w związku z badaniami, które j przeprowadzał w miejskiej szkole średniej dla chłopców. Autor pod- | kreślą głównie te sposoby, których musiał się imać, aby dotrzeć do | nauczycieli:
Mimo że nie te akurat sprawy chciałem zbadać, poruszałem tematy, którymi i ja, J i uczestnicy badań byliśmy do pewnego stopnia jednakowo zainteresowani. Był to swoisty zabieg, który miał ułatwić pracę w późniejszym czasie i stworzyć pole do § dyskusji. ,1
(Beynon, 1983, s. 40) i
Oczywiście, takie „neutralne” rozmowy nie są zupełnie oderwane od i tematyki badań, ukazują przecież informatorów w określonym świetle, I stając się swoistym źródłem danych. Jednym ze sposobów nawiązania jg kontaktu z badanymi są, według Beynona, koneksje środowiskowe: j
&&;£$( yjpy m
Moje badania posuwały się dość.szybko dzięki temu, że uważano mnie za „ziom- |j ka”, i to zamieszkującego kilka minut pieszo od Victoria Road. Fakt ten znacznie M osłabił poczucie zagrożenia u osób, którym wydawałem się dotychczas „obcy”. l|
(Beynon, 1983, s. 41)!||
r . . ■, 9
Tego typu okoliczności nie zawsze jednak będą mogły zbliżyć etno- Jg grafa do badanej grupy. W niektórych środowiskach informatorzy mogą Jg odczuwać mniejsze zagrożenie ze strony obcych, podczas gdy wiedzą|| badacza na temat lokalnych stosunków może wpływać na nich depryr|| mująco. Widać to na kolejnym przykładzie Zaczerpniętym z badańjjg Beynona: II
■m
O wiele bardziej przydatne okazało się moje doświadczenie związane z nauczaj niem w szkole średniej, które bezwstydnie wykorzystywałem, aby zarówno wśróęj Ig
nauczycieli Jak i uczniów pokazać, że tajniki nauczania i problemy życia szkolnego nie są mi obce. Byłem za stary, żeby upodobnić się do wizerunku etnografa — „naiwnego studenta” i stwierdziłem, że najlepiej będzie, jeśli zaprezentuję się jako były nauczyciel, a dopiero później wykładowca i badacz.
(Beynon, 1983, s. 41)
Dalej Beynon cytuje rozmowę, która ilustruje korzyści Jakie wynikły z faktu, że posiadał doświadczenie na badanym polu. Jednocześnie, przytoczona sytuacja pokazuje typowe dla wielu środowisk reakcje na zbieżność zainteresowań badacza i osób badanych:
Pan Bunsen: Gdzie uczyłeś w Londynie?
J.B.: W południowej części, a później w Hertfordshire.
Pan Piano (który w tym momencie czytał informacje na tablicy ogłoszeń dla nauczycieli): Dobry Boże, nie przyszło mi na myśl, że jesteś jednym z nas! Sądziłem, że jesteś jednym z tych „ekspertów”, którzy nigdy nie uczyli, ale wiedzą o nauczaniu wszystko.
J.B.: Nie wiem wszystkiego na ten temat, ale uczyłem.
Pan Puno: Jak długo?
J.B.: Dziesięć lat — w podstawówce, a potem w średniej.
Pan Piano: To kawał czasu. No, to teraz mogę wyciągnąć dyscyplinę.
(Beynon, 1983, s. 42)
Można zauważyć, że jakkolwiek niechęć praktyków, zwłaszcza nauczycieli w stosunku do oderwanych od rzeczywistości „ekspertów” jest powszechna, to entuzjazm badacza, aby zostać i uczyć się, może pokonać wrogość, niezależnie od przynależności i wiedzy teoretycznej, które charakteryzują badacza.
Beynon zauważa dalej, że zastosowanie takiej strategii w celu stworzenia partnerskiej atmosfery było czymś więcej niż natrętnym zdobywaniem akceptacji u nauczycieli. Takie wzajemne relacje nie tylko ułatwiły gromadzenie danych, ale stanowiły informacje same w sobie. Beynon pisze jednak, że odczuł coś w rodzaju psychicznego niepokoju, zastanawiając się nad tym, czy nie dał się niepotrzebnie wykorzystać, oferując „przyjaźń” w zamian za informacje.
W takich wypadkach etnograf musi zdecydować, do jakiego stopnia „odkrycie siebie” jest Właściwe i korzystne. Trudno spodziewać się „uczciwości” i „szczerości” po uczestnikach badań i informatorach, kiedy wcześniej samemu nie było się uczciwym i szczerym w stosunku do innych. Feministki podkreślały wagę tego problemu również z punktu widzenia etycznego (zob. np. Oakley, 1981). Podobnie jak to się dzieje