Rzecz zrozumiała, że na każdym etapie rozwoju dziecka opieka ta ma inny zakres i charakter, ale jakbyśmy na tę sprawę nie patrzyli, jest to zawsze obowiązek społeczeństwa, państwa, rodziców, każdego dorosłego człowieka wobec każdego dziecka indywidualnie i wobec całej populacji dzieci. I dlatego w takich przypadkach należałoby mówić wyraźnie i po prostu o zobowiązaniach, jakie ciążą na ludziach dorosłych wobec dzieci, a nie o prawach dzieci, choć doskonale rozumiem, że spełniając te obowiązki, zapewniamy dzieciom to, co im się prawnie należy z punktu widzenia ogólnego układu życia w społeczeństwie.
Prawa człowieka a prawa dzieci. W oficjalnych dokumentach, określających prawa dzieci, czytamy, że mają one prawo do tożsamości narodowej, rasowej, kulturowej, religijnej, do nazwiska, do poszanowania godności, osobowości, poglądów, że nie mogą być dyskryminowane z jakiegokolwiek powodu itd.
I znów - są to niewątpliwie zagadnienia ogromnej wagi, fundamentalne. Nieporozumienie jednak polega, w moim przekonaniu, na tym, że te i podobne prawa nie są w istocie rzeczy prawami wyłącznie dzieci czy formułowanymi ze względu na dzieci, lecz prawami przysługującymi wszystkim ludziom, niezależnie od wieku. Mówiąc jeszcze inaczej: wszystkie (lub prawie wszystkie) prawa ludzi dorosłych rozciągają się również na dzieci, zwłaszcza jeśli uznajemy korczakowską tezę, że: „Dzieci nie będą dopiero, ale są już ludźmi”1. Tak pisał on w roku 1899, myśl tę nieustannie rozwijał, stanowiła ona centralną ideę jego koncepcji pedagogicznej. To nie przypadek, że precyzując myśl przewodnią swojego programowego utworu pt. Prawo dziecka do szacunku podkreślał: „dziecko jest równo nam wartościowym człowiekiem”2.
Jeśli zatem - pod wpływem inspiracji Korczaka czy nawet niezależnie od niego — zaczynamy głębiej niż dotąd „widzieć w dziecku człowieka” (przytaczam jego słowa), i to pełnowartościowego, to - rzecz jasna - formułując ogólne prawa człowieka (może nie wszystkie), zakładamy, żc są to również tym samym prawa dziecka. Tego zresztą nikt nie kwestionuje. A skoro tak: to
J. Korczak Rozwój idei miłości bliźniego w XIX wieku. W: Dzieła. T. 3*, s. 226.
J. Korczak Pedagogika żartobliwa. W: Dzieła. T. 10, s. 187.
nie nazywajmy tych praw prawami dzieci. Co najwyżej, określając czy interpretując poszczególne prawa człowieka, należałoby zwrócić uwagę, że w odniesieniu do dzieci nabierają one odrębnej, dodatkowej, szczególnej wymowy. Może to dotyczyć najrozmaitszych kwestii, m.in. tak drastycznych, jak: bicie, maltretowanie, torturowanie itp.
Swoiste prawa dzieci jako dzieci. Jeśli sięgniemy do najnowszych dokumentów na temat praw dziecka, okaże się, że więcej się mówi w nich o prawach człowieka niż o prawach swoistych, przysługujących dzieciom jako dzieciom. Powiedziałbym nawet tak: ogólne prawa człowieka przesłaniają czy wypierają prawa specyficznie dziecięce.
Korczak szedł w zupełnie innym kierunku. Pod tym względem wyprzedził nie tylko swoją epokę, ale chyba i naszą. W jego twórczości i działalności wysuwały się na plan pierwszy prawa dzieci jako dzieci, prawa odrębne, szczególne, wynikające głównie z nie-równoprawnego, niesprawiedliwego, często wręcz tragicznego układu stosunków między dziećmi a dorosłymi.
Z doświadczeń i przemyśleń Korczaka wynikało, że walka o rzeczywiste prawa dziecka jest ściśle sprzężona z przezwyciężaniem tych barier, z próbami uwalniania dzieci od zbyt daleko posuniętej zależności od ludzi dorosłych.
Ta zależność dzieci od dorosłych (biologiczna, psychologiczna, ekonomiczna, socjalna, prawna) jest oczywiście do pewnych granic naturalna, nieunikniona, niezbędna, ale tylko do pewnych granic, dopóki nie narusza ona praw dziecka, a narusza je codziennie, na każdym kroku. Z reguły zależność ta przekracza dopuszczalne granice, tłamsi swobodę, możliwość rozwoju dzieci, prowadzi do zniewolenia, indoktrynacji, bezwzględnej dominacji. Dorośli traktują dziecko nie jako samoistną wartość, lecz jako swoją własność, niemal przedmiot, którym mogą dowolnie rozporządzać. Utrzymuje się przekonanie, że dzieci mają obowiązek bezwzględnego podporządkowania się woli dorosłych: w domu rodzinnym, w szkole, wszędzie. Na ogół w bardzo ograniczonym stopniu, mogą decydować same o sobie, o swoim losie.
Korczak obnażał, demaskował i piętnował tego rodzaju szeroko rozpowszechnioną praktykę społeczną i wychowawczą. Domagał
239