242' WSPÓŁCZESNAPOWIEŚĆ WE FRANCJI
bieżnośe i .odurzająca. rozkosz' używania. Z -chwilą jednak, kiedy na scenę wychodzi człowiek, w żyłacl t - Zoli jakby krew stygła, w mózgu jakby robiło się czarno.Zmys: owy poeta rozkazuje nagle przestać grać swym nerwom a wdziewa na siebie togę-prokuratora. Po jasnych barwach matury „widzianej poprzez temperament artysty” następują ciemne sylwetki.ludzi ulepionych z błota występku, zbrodni, ęynizmui samólubśtwa igłupt ty. Jeszcze w umyśle czytelnika nie zagasły gorejące płomienie srebra ! kryształów na stole, a juz ponad światłami jadalni unoszą sęę ponure duchy moralności ludzkiej. „I jakże zapowiadają się przyjadę wybory?” „Ależ bardzo dobrze — odpowiedział prefekt; — nie ma tylko jeszcze kandydatów wskazanych- na mój departament. 1 linister waha się podobno.” „Papo! czy to prawda, że Sylwia Sprzedawała cygara w Marsylii w 1849 roku”... „Wiele mi mówiono o banu ńa prowincji. Pański^ wielkie posiadłości przysparzają panu licznych przyjaciół, zwłaszcza że pańskie poświęcenie się dla cesarza znane jest wszystkim. Masz -pan wszelkie szanse.” „Mój ojciec znał ją szczególnie.” „Poświęcenie się dla cesarza jest jedyną cnotą, jedynym patriotyzmem w tych czasach interesowanej demokracji. Ktokolwiek kocha cesarza, kocha Francją: pan zwyciężysz.. Wielkie fortuny powinny się grupować około tronu.” Zaledwie jednak biesiadnicy wstali od stołu, prefekt „-bardzo rozweselił tych panów opowiadając im na . nowo ową historią,, o której mówił przy obiedzie, lecz tym razem uzupełniając ją szczegółami całkiem nagimi. To była jego specjalność; miał zawsze dwi-e wersje anegdoty — jedną dla dam, drugą dla mężczyzn.”
Lecz u Zoli występek cuchnie, a nie pachnie; nagość, anatomicznie^ -nie zaś poetycznie piękna, odraża, a nie wzbudza zachcianek zmysłowych; słowa obrazują, bi zydotę rzeczy, ale jej nie upiększają^ wady bolą, ale nie bawią.
„Śaccard często posyłał żonę do mi iistrów lub wysokich urzędników po odpowiedź, mówiąc jej przy jtym, atby była grzecz
ną!”.- Kiedy Irena powracała załatwi ręce powtarzając swoje sławne: „A Zresztą jeśli Irena „tnie była grzeczną’
wszy sprawę, zacierał sobie ozy byłaś aby grzeczną?” , byłby .tylko zły, że istotnie zapłacił, za uprzejmość ministra lub urzędnika. Oszukiwać bowiem
jego malarstwa najlepiej ukazują obrazy, które są pochwałą obfitości i żywiołowej radości życia.
ludzi, dając im mniej, niż warte były ich pieniądze, było dla niego prawdziwą uciechą. „Gdybym był kobietą — mawiał często •— sprzedawałbym się może, ale nigdy bym nie oddał towaru: to za głupie.”
Czasami, choć ; to nie jest bynajmniej znamienną cechą jego talentu, 2k>la bywa nawet złośliwy. „Ach! mój mężulek •— wykrzyknęła Luiza. do swego niepełnoletniego jeszcze-narzeczonego. — Proszę tu usiąść i powiedzieć mi, w jakim fotelu mógł zasnąć mój ojciec, sądząc pewnie, że już jest w Izbie”. Czasami;, choć to jeszcze rzadziej się przytrafia/rbywą paradak^lny, jaik w podziale społeczeństwa na „Tłustych” i „Chudych” w Le Ventre de Parts; prawdy jednak nie . poświęca ani . dla dowcipu, ani dla paradoksu, ani nawet dla tej iście francuskiej werwy w pisaniu, która jedynie pozwoli czytelnikowi gładziej przełykaćjego -pigułki z prawdomównej maści.
.Głębokie przekonanie, że najeży mówać i pisać prawdę za jaką bądź cenę, przy każdej sposobności, zawsze śmiało - i zawsze bezwzględnie, stanowi siłę i zaletę pisarza moralnego, który tylko dla. oczu i uszu jest skandalicznym i tylko o tyle, o ile życie samo jestj skandalicznym. Nie zapominajmy bowiem, że „dokumenty”, jakimi: Zola się posługuje, są istotnie autentycznymi, wziętymi z natury,, skopiowanymi żywcem. Cała trzecia stronica ipt. Faits divers w każdym paryskim dzienniku jest albo skandalicznym materiałem, albo skandalicznym usprawiedliwieniem literackich płodów Zoli; pisze on w formie artystycznej to tylko, co społeczeństwo . francuskie. w formie reporterskiej kroniki czyta o sobie co dzień.
I gdyby jego powieści z powodu traktowanych w nich przedmiotów były istotnie niemoralnymi, jak to prasa francuska dowodzi, w takim razie należałoby wszystkie dzienniki francuskie zamknąć i dla moralnego zdrowia społeczeństwa ich. komplety za ostatnie dwadzieścia pięć lat na płacach publicznych spalić.
Lecz Zola nie jest pisarzem niemoralnym, zwłaszcza jeżeli jego doktryny filozoficznej ruszać nie 'będziemy. Jeżeli bowiem gdzie spoza obrazu przedmiotowych obserwacyj pokazuje się jego twarz, to z pewnością czytelnik domyśla się na -niej więcej bruzd niezadowolenia, goryczy i gniewu, aniżeli lekkich fałd śmiechu, choćby nawet szyderczego. Stawia on aktorów demoralizacji francuskiej pod pręgierzem -opinii publicznej bez litości, bez współczucia, ale też i bez żadnej hipokryzji. Jeżeli tiLa Curie w naturalnej i so-
16*