tylko wskazówką przy lekturze - podpowiedzią interpretacji.) W tradycji chrześcijańskiej problem zła próbowała wyjaśnić teodycea - od św. Augustyna we wczesnym średniowieczu po Leibniza u progu oświecenia. Teodycea, jak ją formułuje Ricoeur, „to przypadek trzech rozważanych na ogół twierdzeń: Bóg jest wszechmogący, Bóg jest nieskończenie dobry, zło istnieje. [...] Terminy przejęte z wypowiedzi religijnej, w szczególności Bóg, łączą się z terminami przynależącymi do metafizyki (na przykład platońskiej lub kartezjańskiej), takimi jak byt, nicość, pierwsza przyczyna, celowość, nieskończone, skończone. [...] Pod tym względem przykładową w swoim rodzaju pozostaje Teodycea Leibniza. Z jednej strony rozważa on wszystkie postacie zła, i to nie tylko zła moralnego (jak w tradycji augustyńskiej), lecz także cierpienie oraz śmierć, i umieszcza je pod szyldem zła metafizycznego, które jest nieuchronnym brakiem, ułomnością każdego bytu stworzonego, jeśli prawdą jest, iż Bóg nie mógłby stworzyć innego Boga. Z drugiej strony wzbogaca on logikę klasyczną dorzucając [...] zasadę racji dostatecznej,[...] wynik rywalizacji w rozumie Bożym między wielością modeli świata, z których jeden tylko stanowi maksimum perfekcji przy minimum braków. Pojęcia najlepszego z możliwych światów, tak wyśmianego przez Voltaire’a w Kandydzie po klęsce trzęsienia ziemi w Lizbonie, nie można zrozumieć tak długo, jak długo nie dostrzeże się [...] rachunku maksimum i minimum, którego rezultatem jest nasz model świata.”1
Leibniz sądził, że Bóg miał do dyspozycji wiele światów możliwych, logicznie niesprzecznych i zgodnych z rozumem - wybrał zaś ten, który był najlepszy. Oświecenie zadrwiło z tej myśli - w Kandydzie karykaturąLeibnizajestPangloss, nauczyciel i towarzysz bohatera, który na widok największych klęsk woła niezmiennie, że wszystko jest jak najlepsze na tym najlepszym ze światów możliwych. Wszystko - więc także wojny, gwałty, trzęsienia ziemi, choroby? Takrozumu-je Kandyd (a za nim sam Wolter), wołając: „Jeżeli to jest najlepszy z możliwych światów, jakież są inne? [...] O Panglossie! największy z filozofów, trzebaż, bym patrzył jak dyndasz, nie wiadomo za co.” Racjonalizm Leibniza miał swe korzenie w religii, oświecenie odrzuciło ideę Boga jako podstawę filozofii, zmieniło tym samym charakter racjonalnego myślenia. Teodyceę próbowało zastąpić natu-rodyceą: Rousseau upatrywał genezę zła w początku cywilizacji: skoro tylko człowiek porzuca stan natury, tworzy społeczną przestrzeń piekła. Zdaniem wczesnego Kanta, zło rodzi się razem z poczuciem jednostkowej odrębności - absolutny tryumf dobra oznaczałby, że wszyscy mamy jedno, wspólne sumienie. Późny Kant, pisząc Religię w granicach samego rozumu, uzna, że cały gatunek ludzki ma wrodzoną skłonność do zła, jednak pochodzenia owego zła nie objaśni: „nie ma takiej zrozumiałej dla nas racji, która pozwoliłaby nam orzekać, skąd przede wszystkim przychodzi do nas zło moralne. Wreszcie historiodycea Hegla wpisuje zło w dialektykę dziejów, których cel jest immanentnym sensem wszelkiego procesu: dobrze znany fragment ze Wstępu do Wykładów z filozofii dziejów, poświęcony jest „chytrości rozumu”, która, wedle słów Ricouera, sama stanowi może ostatnią chytrość teodycei, chytrość usprawiedliwienia zła na mocy idei Boga. Kto zatem odpowiada za krzywdę, hańbę i ból? Kto posyła na śmierć całe narody, kto sieje wokół zniszczenie i zamęt? Czy chce tego Bóg, rozstrzygający o losach świata wedle Jemu tylko znanych reguł? Czy ślepa siła biologicznych instynktów i potrzeb? Czy przebiegła historia, co dowolnie poczyna ' ;/ sobie z naszym życiem, aby wpleść je w swój misterny plan? Czy sami wydaliśmy się na mękę, zdobywając duchową niezależność? Czy jedynie zło może obudzić człowieka ze zwierzęcej bezmyślności i uśpienia? A może leży ono w naturze człowieka, jak pragnienie czy głód? Czy skłaniają nas ku niemu społeczne więzy, które pragnęlibyśmy odrzucić, ale bez których nie umiemy żyć? Czy napotykając zło uczymy się prawdziwego sensu wolności, czy też czynimy zło, ponieważ nie rozumiemy, czym jest wolność?
55
P. Ricoeur Zło, s. 23-24.