Rozdział dziesiąty
Zostawmy teraz na chwilę sprawę ludzi starych i bardzo młodych oraz ich niewesołej przyszłości, natomiast przyjrzyjmy się bliżej społeczności Ików szukając w niej ostatnich śladów cech ludzkich, różniących ją i wznoszących ponad świat zwierzęcy. Spójrzmy z bliska na Ików, jeżeli już nie na siebie samych, i zastanówmy się tylko, jia czym polega ta różnica. Zdawałoby się, że Ikowie wyzbyli się wszystkich cech, jakie według naszego mniemania różnią nas od innych ssaków, a mimo to przy odrobinie szczerości musimy przyznać, że zachowaniem swym wcale tak bardzo od nas nie odbiegają. Jest ono tylko w swoich przejawach bardziej krańcowe, gdyż my wyrzucamy dzieci z domu dopiero wtedy, gdy idą do przedszkola, a potem wysyłamy je do szkoły, na obozy letnie — i wszystko to równie skutecznie oddala je od nas. Przerzuciliśmy odpowiedzialność z rodziny na państwo, Ikowie przerzucili ją na jednostkę. Każdy z nas może,przeprowadzić porównanie na własną rękę; moim zdaniem największa różnica między jlkami a nami polega na tym, że oni są absolutnie szczerzyw tym, co robią, i bardziej od nas konsekwentni, odrzucili bowiem wszelkie wierzenia, które mogłyby kolidować z postępowaniem koniecznym do utrzymania się przy życiu.
Wielu ludzi, którzy z bliska badali życie zwierząt, i to niekoniecznie naczelnych, doszło do podobnych wniosków co do naszego miejsca w świecie zwierzęcym: różnice wcale nie są aż tak wielkie. Z punktu widzenia techniki stoimy niewątpliwie wyżej, to znaczy pewne umiejętności wykształciliśmy, inne straciliśmy, a sztukę słownego porozumiewania się opanowaliśmy w stopniu, który daje nam znaczną przewagę nad innymi zwierzętami. Nie zawsze jednak robimy z tego właściwy użytek i można z łatwością wskazać wiele typowych ludzkich tragedii, wynikłych z niewłaściwie użytej mowy lub pisma. W rzeczy samej doprowadziliśmy do perfekcji środki masowej zagłady, jeżeli to może służyć jako przykład naszej wyższości nad zwierzętami, które takimi środkami nie dysponują. Niektórzy nie powołują się na mowę ani pismo, ale na dogmat religijny, twierdzą, że to Bóg nas stworzył jako istoty wyższe. Z dogmatem oczywiście nie można polemizować, gdyż opiera się jedynie na we wnętrznym przekonaniu i kiedy przeczą mu fakty, zawsze się w końcu odwołuje do niezbadanych wyroków boskich. Jednakże najczęściej powołujemy się na to, że ludzie są zdolni do miłości, a co więcej, jest ona potrzebna im do życia i zdrowia psychicznego. Kiedyś uważano to za cechę różniącą nas od zwierząt, dopóki badania nie wykazały, że i zwierzęta nie tylko są do miłości zdolne, ale że miłość jest im nawet niezbędna. Wychowałem, oprócz innych, bardziej pospolitych zwierząt domowych, parkę małych lampartów, które Ikowie mieli właśnie zjeść, pawiana, którego czekałby ten sam los, oraz szympansa i mogę zaświadczyć, że nie ma większej różnicy! między nimi a nami, jeżeli chodzi o potrzebę „miłości”. Używam tego słowa w cudzysłowie, bo chociaż miłośnicy zwierząt zgadzają się, a zoologowie nawet zapewniają, że zwierzęta podobnie jak ludzie giną z braku miłości, inni mogą twierdzić, że istnieje różnica w charakterze tego uczucia. Także i w tym wypadku trudno o rzeczową dyskusję, gdyż nie opracowaliśmy dotąd żadnej zadowalającej metody porozumiewania się z przedstawicielami innych gatunków, a nawet jeśli chodzi o porozumienie się między sobą, to wiele jeszcze pozostaje w sferze życzeń. Otóż Ikowie dają nam możność przekonania się, czy ten tak popularny pogląd, że miłość jest konieczna do życia, jest słuszny. Jeżeli tak, to wśród Ików miłość powinna by stanowić czynnik stały i powszechny. Jest sprawą osobistych poglądów, czy różni to ich lub nas od zwierząt, ale wyznam, że na początku mojego tam pobytu napisałem w liście, że trudno mi uwierzyć, abym badał społeczeństwo ludzkie, Ikowie bowiem przypominają raczej wyjątkowo dobrze zorganizowaną społeczność pawianów. Nie chciałem przez to obrazić ani Ików, ani pawianów — było to trzeźwe i wcale nie zabawne stwierdzenie, dające wyraz niedowierzaniu, że ludzie pomimo najcięższych warunków życia zdolni są do tego rodzaju postępowania. Nawet w obozach koncentracyj-