A gdy ucichło głośne wtórowanie dworzan, znowu odezwie się król:
— Wszystko marność nad marnościami. Jedna niewiasta raduje oczy nasze, a i ta jest marność. Albowiem nie to nam daje czego pożądamy i nie tym się pokazuje, co o niej myślimy, pożądając. Miłość jej zawsze jednaka jest, czy biała niewiasta, czy opalona przez słońce; czy wysmukła niby kolumny, czy niska i krągła i taka rozkoszna, że całować ją można, trzymając całą w ramionach swoich; czy gadatliwa, czy milcząca; czy radosna czy smutkiem jakowym ocieniona. Wszelaka chodzi w pokusach licznych i odmiennych, a prosta jest i z każdą jednaka.
A kiedy umilkł głośny szmer podziwu, który czynili biesiadnicy, i gdy umilkły smętne westchnienia niewiast, rzekł dalej król:
— Wszystko marność nad marnościami. Jedno tylko jest, co marnościom wszelakim daje blask i urok, i życie — a i to jest marność. zwie się pożądanie. Ono tworzy sztukmistrzów słynnych: i tych, co z paru deszczułek razem skleconych wyciągają dźwięki żałosne i pieśni weselne; i tych co w wiązki słów misterne zaklinają duszy ludzkiej sny i udręczenia. Ono pożądanie jest, które chuć zwierzęcą ukrywa w stosie najcudniejszych kwiatów. I marnością jest owo pożądanie, albowiem niezgodne z tym, co człowiek osiągnąć może. I świętą marnością jest, albowiem przez nie poznajemy marność wszystkiego. I nadziemską marnością jest, albowiem tego, do czego się wyrywa, nie ma tu na ziemi.
Tak mówi) król Gynajkofilos, a dworzanie głośnym wielbieniem wielbili mądrość jego. Lecz kiedy tak w powietrzu ważyły się glosy pochwalne, tedy z samego końca stołu rozległ się śmiech niewieści, przeraźliwie srebrzysty. 1 rozdarł śmiech srebrzysty jednostajną falę podziwu — i wśród zdumienia nagłej ciszy brzmiał sam jeden — a brzmiał donośnie — szy- -dzący i rozkoszny.
Zwróciły się oczy dworzan i oczy królewskie w stronę śmiechu onego — i spytał król rozweselony:
— Która jest, co śmieje się z mądrości?
A była to niewiasta młoda i piękna i nikomu nie znana — i leżała prawie rozkosznie w śmiechu przegięta. A gdy rzekł król, tedy umilkła, ale w oczach jej kipiał jeszcze śmiech, a usta drgały złośliwą mądrością. I tym niepodobna była do reszty niewiast onych.
1 spytał król:
— Zali ty jesteś, która się śmiejesz z mądrości?
Która odpowiedziała:
— W ubóstwie ducha nie wiedziałam, panie, że to jest mądrość. Myślałam, że na manowce zamyślasz prowadzić dworzany swoje — i żal mi było i ucieszno, że z dobrą wiarą idą dokąd ich prowadzisz.
Spojrzeli po sobie dworzanie i król zagryzł wargi, lecz rozweselił się zaraz, bo zdarzała mu się po raz pierwszy rzecz podobna. I spytał:
103