Rozdział 3
Coraz bogatsza literatura, zarówno popularna, jak i naukowa, dotycząca przemocy seksualnej i seksualnego wykorzystywania dzieci i innych osób koncentruje się zwykle na sprawcach dorosłych (głównie mężczyznach) i ofiarach nieletnich lub ofiarach kobietach. Brakuje szerzej zakrojonych i wnikliwych studiów nad różnego rodzaju przemocą seksualną stosowaną przez dzieci w stosunku do rówieśników lub młodszych dzieci.
Jest to zagadnienie bardzo poważne, przede wszystkim dlatego, że taki rodzaj przemocy występuje o wiele częściej, a ponadto bywa głęboko wkomponowany w wielopłaszczyznowość zarówno eksploracyjnych zabaw dziecięcych, jaki i specyficznych, właściwych nie tylko dzieciom, form seksualnego potwierdzania dominacji, powszechnie występujących w męskich i chłopięcych społecznościach. Taki sposób zdobywania odpowiednio wysokiej pozycji zyskuje krańcowo wynaturzoną postać w męskich więzieniach.
Wiele jest przyczyn niedostatku informacji na temat rodzajów agresywnych form seksualnych eksperymentów dokonywanych w społecznościach dziecięcych i rozmiarów tego zjawiska. Dwie z tych przyczyn wydają się najważniejsze.
Pierwsza to głęboko tkwiący w psychice ludzi dorosłych stereotyp dziecięcej niewinności. Skoro więc dziecko z natury swej jest „niewinne”, to nawet wtedy, kiedy zauważymy, że jego zachowanie odbiega od przypisywanych mu cech, automatycznie uruchamiamy mechanizm pomniejszania znaczenia zaobserwowanych „nieskromności” we wzajemnych kontaktach pomiędzy dziećmi. Nader łatwo tłumaczymy sobie, że owe praktyki nie powinny dzieciom zaszkodzić, jako że stanowią jedną z dróg naiwnego może, ale bardzo potrzebnego „poznawania świata”. Jesteśmy więc niejako w naturalny sposób skłonni do minimalizowania znaczenia różnych form „igraszek” dziecięcych, które jednak mogą mieć niekiedy nawet bardziej niepożądany wpływ na rozwój psychoseksualny dziecka niż podobne „zabawy” z wychodzącymi ze swej roli dorosłymi.
Przyczyna druga wypływa z faktu, że w naszej kulturze sfera życia płciowego jest obłożona tabu, które - jak to zwykle bywa z przekornością natury ludzkiej - z jednej strony wzmaga ciekawość seksualną, z drugiej zaś wtłacza w strukturę duchową człowieka przekonanie, że wszelkie demonstrowanie nadmiernego zainteresowania „sprawami damsko-męskimi” jest dowodem w najlepszym razie małej kompetencji społecznej, a tak naprawdę świadectwem mniejszego lub większego seksualnego maniactwa.
Dlatego też m.in. stosunkowo niewiele jest badań nad elementami przemocy w dziecięcych i młodzieńczych „zabawach” i „eksperymentach” seksualnych. Znamiennym przykładem małej wiedzy na ten temat może być książka relacjonująca doświadczenia powstałej w Sztokholmie w 1990 r. Kliniki dla Chłopców - zarówno takich, którzy stali się ofiarami przemocy seksualnej, jak i tych, którzy są sprawcami molestowania innych dzieci.
Otóż autorzy tej książki Anders Nyman (psycholog) i Borje Svens-son (pschoterapeuta), opisując różne formy wykorzystywania chłopców i relacjonując stosunki kazirodcze pomiędzy rodzeństwem, odwoływali się nie tyle do badań i klinicznych opisów tego zjawiska, ile do literatury pięknej, w której występują bardzo niekiedy obrazowo opisane sceny seksualnego wykorzystywania jednego z rodzeństwa przez drugie. W scenariuszach takich „zabaw” z reguły starsze dziecko bywa sprawcą, młodsze ofiarą. Jeden z opisów autorzy zaczerpnęli z powieści Ulfa Lundella Saknaden, w której główny bohater Florian przedstawia przebieg swej inicjacji seksualnej w wieku 14 lat, dokonanej przez jego o dwa lata straszą siostrę Anitę:
Anita rozpięta mi rozporek. Wiedziałem, że to, co robi jest złe, bo była moją siostrą, ale była moją starszą siostrą i chciała pokazać mi coś fascynującego, a ja bardzo ją kochałem, zresztą trawa była tak wysoka, że nikt nie mógł nas zobaczyć. Słyszałem, jak nuciła jedną z piosenek Beatlesów. Wtedy zaczęła zdejmować mi spodnie, wstałem, aby jej to ułatwić, a ona ściągnęła mi spodnie razem ze slipkami do kolan, przyglądałem się jej, gdy rozsuwała moje uda, śmiejąc się i każąc mi zamknąć oczy, co zrobiłem i niczego nie widziałem. „Spokojnie, braciszku - wyszeptała - teraz nauczę cię, jak robić to, co będziesz także musiał robić”. I wtedy powaliła mnie w trawę, zaczęła namiętnie całować i głaskać do czasu, aż przywarłem do niej z całej siły, a następnie zaczęliśmy się tarzać w trawie, i kiedy znalazłem się na niej, zaczęła mnie uczyć tego, czego miała mnie nauczyć, (za: Nyman, Svensson, 1995, s. 27)