naście minut wykonywać gimnastykę Dennisona, jego twórczość nabrała nowego kolorytu i dynamizmu i przez to jego dzieła sprzedają się znacznie lepiej. Profesor Lee Harvey z Uniwersytetu Sacramento w Kalifornii twierdzi natomiast, iż ruchy naprzemienne wykonywane przez niego w gabinecie na kwadrans przed rozpoczęciem wykładów z socjologii, pozwalają mu być bardziej kreatywnym i bardziej przekonywającym nauczycielem akademickim.
Właśnie. Do tej pory mówiliśmy tylko o jednostronnym wykorzystaniu kinezjologii edukacyjnej w szkole i w pedagogice;
0 tym, że ćwiczyć powinny dzieci, uczniowie. A co by się stało, gdyby podobnej terapii poddać również nauczycieli? Czy wtedy
1 w tych szkołach, które nie mieszczą się w żadnych rankingach, zaczęłoby się dziać znacznie lepiej niż dotychczas i rozpoczęłoby się i tam jak najbardziej twórcze, codzienne intelektualne iskrzenie?
Na pewno.
Wnioski dotyczące zbawczego wpływu obu technik na poprawę jakości życia, relaksacji i wydajności pracy, niezależnie od tego, jakiej dziedziny mogłoby to dotyczyć, są bardzo daleko idące. W rozważaniach na ten temat można iść jednak jeszcze dalej. Bo jeśli wierzyć temu, co wynika z praktyki mikrokinezytera-peutów i jeśli rzeczywiście z pokolenie na pokolenie może dochodzić do dziedziczenia najrozmaitszych blokad, rodzaj ludzki jako zbiorowość ulega... stopniowej degeneracji! A jeśli tak jest, wtedy mikrokinezyterapia jawić się może nie jako jakieś drobne, niewiele znaczące narzędzie w rękach lekarzy i terapeutów, lecz jako niezwykle ważny oręż. Jako środek mogący usunąć to, co do tej pory było całkowicie niedostrzegalne i niedostrzegane, a co nieustannie wpływało na pogarszanie jakości życia człowieka już nie tylko jako jednostki, lecz jako zbiorowości i gatunku.
Są też wnioski czysto poznawcze. Pozagenetyczne skłonności do dziedziczenia blokad i tendencja do zapadania na określone choroby, czy do wchodzenia przez pokolenia w podobne sytuacje życiowe mogą stanowić pierwszy namacalny dowód istnie-
86
Biblioteka Zdrowego Człowieka
nia hipotetycznego do tej pory pola morfogenetycznego. Zgodnie z poglądami brytyjskiego uczonego Ruperta Sheldrake’a -pole to miałoby być odpowiedzialne za powstawanie czegoś, co ' można nazwać „koleinami zdarzeń”: miałoby ono decydować o tym, że jeśli już raz doszło do jakiegoś zdarzenia, jego ponowne pojawienie się jest dużo bardziej prawdopodobne niż poprzednio. To implikacja zaskakująca i zaiste bardzo nieoczekiwana. Z punktu widzenia rozwoju nauki może ona jednak okazać się niezwykle istotna.
A jeśli chodzi o kinezjologię edukacyjną, też jest kilka niezwykle istotnych „drobiazgów”.
Po pierwsze - okazuje się, że człowiek ma praktycznie nieograniczone możliwości rozwoju, co obala część dotychczasowych teorii na ten temat. Zgodnie z nimi rozwój i możliwości uczenia się są ściśle związane z wiekiem, predyspozycjami intelektualnymi oraz ograniczeniami zdrowotnymi. Teraz wydaje się, że tak wcale nie jest, że nasz los znajduje się jeszcze bardziej w naszych rękach.
Po drugie - dzięki zastosowaniu kinezjologii edukacyjnej jak na dłoni widać, że ciało i mózg stanowią nierozłączną całość, że duch i materia - wbrew zapewnieniom Kartezjusza - wcale nie są od siebie oddzielone nieprzeniknioną barierą, lecz zachodzą na siebie, na siebie się nakładają i że między nimi ma miejsce nieustanna interakcja. Co więcej - znając zasady jej funkcjonowania, możemy bardzo skutecznie stymulować i harmonizować swój rozwój, co — zarówno przed dorosłym, jak i przed dzieckiem — otwiera całkiem nowe możliwości i horyzonty, tak rozwojowe, jak i poznawcze.
Po trzecie - gimnastyka Dennisona dowodzi, że historia naszego życia w równym stopniu zapisana jest i w mózgu, i w ciele, a pracując z ciałem, możemy skutecznie pokonywać pewne deficyty pracy centralnego układu nerwowego.
Ponadto — last but notleast— nie ma najmniejszych wątpliwości, że mamy wrodzoną potrzebę stałego rozwoju. I nawet jeśli w procesie wychowawczym jest ona z jakichś powodów hamo-
87
Jak wyleczyłem dziecko z dysleksji