79720 skanuj0024

79720 skanuj0024



dni. To zastrzeżenie wydaje mi się konieczne, żeby uniknąć możliwych w tym wypadku nieporozumień1.

Estetyka studenckiego teatru czerpała wówczas impulsy zarówno z działań awangardy artystycznej, jak i rzeczywistości społecznej, własnej codzienności, najbardziej podstawowych doświadczeń egzystencji, które w realnym socjalizmie szczególnie łatwo osiągały wymiar groteskowo-absurdalny.

W 1969 roku horyzonty te poszerzyły się także o doświadczenia II Festiwalu Teatrów Studenckich we Wrocławiu. Wśród grup zachodnich był najsławniejszy wówczas nowojorski Bread and Puppet Petera Schumanna. Fascynował przede wszystkim sposobem kontaktu z widzem, duchem buntu i politycznego zaangażowania, a chyba najbardziej radykalnym podejściem do sztuki, powodującym, że właściwie zerwał z teatrem w jego tradycyjnej formie. Było to niewątpliwie inspirujące doświadczenie. W jakiś sposób potwierdzało słuszność poszukiwań własnej prawdy i własnej drogi, przyczyniało się do uwolnienia energii spektaklu jako konkretnego wydarzenia dziejącego się wśród widzów. Jako żywy proces były to działania często chropawe, pełne sprzeczności, rwące czasem we wszystkich kierunkach naraz. Można było to zaobserwować choćby w technikach pracy, które Teatr Ósmego Dnia przyswaja już w następnych swoich przedstawieniach, np. Escuńal. Była to pierwsza realizacja zespołowa przygotowana pod kierunkiem Lecha Raczaka i Marka Kirschkego występujących jednocześnie w roli scenarzystów i reżyserów.

Wszystko to działo się w dość osobliwych ramach instytucjonalnych kultury studenckiej, pod patronatem ZSP, które funkcjonowało jak związek zawodowy, nie podlegając jeszcze wówczas ideologizacji partyjnej. To sprawiało, że kultura studencka w latach sześćdziesiątych była enklawą względnej swobody. Łatwiej tu było uzyskać zgodę cenzury (ZSP firmowało działania teatru), a niewielką liczbę egzemplarzy materiałów drukowanych można było powielić bez zezwolenia2.

Marzec był ważnym impulsem dla świadomości studenckich teatrów, cokolwiek to znaczyło na poziomie indywidualnego przeżycia.

Rzeczywisty kalendarz Marca ’68 nie przedstawia się w Poznaniu zbyt efektownie, ale w zgrzebnej rzeczywistości gomułkowskiego PRL-u wiele znaczył. Była zatem przede wszystkim niezwykle dynamicznie działająca kultura studencka, zorganizowana w oparciu

0    własną organizację samorządową (ZSP) i dysponująca względną swobodą. 1 było miasto ze swoimi teatrami, środowiskiem artystycznym i intelektualnym.

W tym czasie działały w Poznaniu dwa teatry dramatyczne pod wspólną dyrekcją: Polski i Nowy, Teatr Wielki Opery i Baletu oraz Teatr Muzyczny, czyli operetka, a także Teatr Lalki i Aktora Marcinek, przeżywający wówczas okres bardzo twórczy artystycznie pod kierownictwem Leokadii Serafinowicz. Środowisko artystyczne miasta - może właśnie dlatego, że niezbyt wielkie - było zintegrowane

1    starało się utrzymywać kontakty interdyscyplinarne. Wymiana myśli między literatami, dziennikarzami, plastykami i aktorami stała się dość intensywna, a spotkania i dyskusje klubowe bywały bardzo zacięte. Znacząca okazała się zwłaszcza rola klubu Od Nowa. W mieście liczyły się wówczas przede wszystkim dwa kluby studenckie: Od Nowa (przy ul. Wielkiej przy Starym Rynku) i Nurt (w akademiku na Winogradach). Odpowiednio też kluby te podzieliły się dwoma najbardziej znaczącymi wówczas teatrami studenckimi: Teatr Nurt, wówczas już kierowany przez Janusza Nyczaka, miał siedzibę w Nurcie; Teatr Ósmego Dnia - w Od Nowie. W Marcu ’68 roku dyrektorem teatrów dramatycznych był Jerzy Zegalski, a kierownikiem literackim jeszcze (ostatni sezon) Stanisław Hebanowski. W Poznaniu wychodziło wówczas czasopismo teatralne „Proscenium”, wydawane jako specjalny dodatek z okazji kolejnych premier i redagowane na bardzo wysokim poziomie przez Stanisława Hebanowskiego, Jerzego Ziomka, Zbigniewa Osińskiego i Milana Kwiatkowskiego. W Teatrze Nowym w lutym odbyła się premiera Kariery Artura Ui Brechta, potem kolejno Świętoszka Moliera i Lata Weingartena. Teatr Ósmego Dnia grał Edwarda II Marlowe (pod pewnymi względami typowe i niezbyt udane przedstawienie dramatyczne owego czasu). Teatr Nurt wydawał się lepiej trafiać w atmosferę Marca swoimi Kwiatami zła, które w zasadzie były zbiorem songów Brechta-Weilla, ale o bardzo rozbudowanym tekstowo, sięgającym do różnych autorów scenariuszu.

49

1

   W Marcu ’68 roku byłam studentką II roku filologii polskiej i od roku członkiem zespołu Teatru Ósmego Dnia.

2

   Por. I. Skórzyńska, Teatry poznańskich studentów (1953-1989). Konteksty. Historie. Interpretacje, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2002.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
skanuj0024 dni. To zastrzeżenie wydaje mi się konieczne, żeby uniknąć możliwych w tym wypadku
CCF20090105030 2R PŁYNĄC NA SUTTON ISLAND Jak co roku, wydaje mi się niemożliwe, żeby czas mnie prz
t15 (10) Dom XI. Nawet jeśli wszystko idzie źle, należy być optymistą. Rób to, co wydaje ci się koni
t15 (10) Dom XI. Nawet jeśli wszystko idzie źle, należy być optymistą. Rób to, co wydaje ci się koni
CCF20090105030 2R PŁYNĄC NA SUTTON ISLAND Jak co roku, wydaje mi się niemożliwe, żeby czas mnie prz
Zdjęcie0929 Teorlastrukturalna-^ .Oszałamia mnie chemia organiczna. Wydaje mi się, że jest to tropik
skanuj0097 BRUCE: Chyba wybuchowy charakter. Nic wydaje mi się. żebym był wybuchowy. KATIE: Nie złoś
Karina: Co o tym sądzisz Arek? Wydaje mi się to takie instrumentalne! Arek: Kochanie. Porozmawiamy o
D - 4Y2008- wydaje mi się, że można to też wykorzystać w pyt. A - 51/2009 skrypt: str.208 (PDF: 105)
T S Eliot Rola krytyki1 290 Szkice krytyczne posiadać; ale ogólnie rzecz biorąc była to sprawa ła
19150 skanuj0012 I. Wydaje mi się, że nazwiska powinny być ujawnione. Formuła „nazwisko i imię znane
P1090074 Wydaje mi się, ie hospicjum - przynajmniej czasem -daje życie. Nie, nie o to chodzi, że pac
IMG?11 gronie było kilka spotkań ale wydaje mi się ze o tym domie to było wtedy, bo 5^ świeża sprawa

więcej podobnych podstron