^kju
s
Powiobul, te „mgdybysobitnit,łWrf'?'
UW; znajdowali się tym razem w kącie nieopodal mnie, mc me zrozumiałem z przytłumionego mam-lotami: wydawało się, że chce o czymś policjanta przetak Potem na jego twarzy pojawił się poufały, sio-talu uśmieszek. Jednocześnie pochylał się ku poli-CM, najpierw tylko trochę, potem stopniowo *K bliżej. I zauważyłem, że robi przy tym jakiś Pfpt Nie bardzo rozumiałem to wszystko:
pienie, jakby w ogóle nic nic ilyiul z cale) historii.
——int r fotem tamten znów mini pecha: gdyby znalazł się ni ■ipwstanurjut^ ^ pó^ f> ^co*ym przystanku o jedyne pięć minut pótnie),
JotTlu ' A przcciei Urn *****ccn?" O* (ttdiptiby |Ut południowego autobusu; gdyby go nie Ale Cói, cta»n ł ro n«wca nie ma Wyg6d/S jlifA nie nękałby na następny; zatem • układane, te R. ,nusi W zrozumieć, on« ^ «sY"'10 W* tlę «z Z1^W1! pięcioma minutami
^|0 nutka. A biedaczka, dodał, m thor^^ jWiHT* *tenz »we siedziałby tu, tylko w domu",
apiapiśaU oku„. No i jednak »dn j'S *śrTt'P?!^‘r^‘u . rdi %% trifM wyion, korpulentny, mul czarne wąsy, oku-
autobusu Tu na minutę zamilkł. Umód,N U(yw2|0tych oprawkach i cały czas chciał „rozma*
posoli znów opuści ręce bezradnym ruchem, ana^ ^ j policjantem, Nie uszło też mojej uwagi, że
czole pojawiły ttę jednocześnie tysiące drobnych,^ ^bofil tego dokonać zawsze na osobności, nieco
tających zmarszczek był trochę podobny do smutne| od innych, jeśli to możliwe, w jakimi kącie lub
tryioms* który wpadł w pułapkę, - Jak myiłiotł. yą diwuch. - ?ame władzo - słyszałem jego
zapyisl - czy będę nualztego jakieś przykiośaMm ćmiony, ochrypły głos - mógłbym z panem po-
uwzględnią, te przekroczenie dozwolonego teraum phd - Mbo> hrne wladzo,..Ty\ko na stówko, jeśli
nie zdarzyło uą z jego winy? 1 co pomyśli mama,ktdj tam-,-^teszaezak\6iymi taztm policjant spytał,
uwitdomłl o swoim przyjddzic, a w domu tona opsłkżjczj.Mewtedytamtenjakbysiązawabał.
s dwoje małych dzieci, jeśli mc wróci o drugiej* Jak SijpR nieufnie popatrzył dokoła zza okularów.
wfwmoskowałcm z kierunku jego spojrzenia, zaletak
bpiiwlaszaa na opmu osobnika o godnej powierz
Bksperu. Ten jednak w ogóle me zwracał
w ręce papierosa, którego
mŚ&mmo wyciągnął. i postukiwał jego końcem o sre
wieczko papierośnicy, przyozdobione
l. 0j/jmk&yuu literami t żłobkowanymi limami Byf
{jakichś dalekich myślach i ipriwuł