CXVIII VII CZAS - PRZESTRZEŃ — NARRACJA
CXVIII VII CZAS - PRZESTRZEŃ — NARRACJA
szy się i oburza, moralizujc w stylu konwencjonalne! cioci i ciągle podsuwa czytelnikowi opinię, którą przypuszcufaie
CXIX
miałby ochotę sam wygłosić, lecz która swą banalnością ! krótkowzrocznością tak dalece nie dorasta do sytuacji, że każe nam wątpić, czy jej proste oceny obyczajowe i moralne są tutaj adekwatne — np. czy Katarzyna jest po prostu i jedynie nieznośną, rozpieszczoną egoistką, Hcathcliff złym, zdemoralizowanym, bezbożnym człowiekiem, a ich miłość dziwaczną i nie
przyzwoitą aberacją.
Nełly jako ukryta sprężyna akcji (bo i taką gra rolę) równkś często się myli. Np. donosząc o różnych sprawach Edgaroa% a tając przed nim inne (wszystko z obowiązku wiernej sługi), gdy unieszczęśliwia przez to Lintona, a Katarzynę wpędza w katastrofalną chorobę, nieświadoma skutków swych pomyłek zadowolona z siebie powiada: „ja zaś oddawałam się swoim zajęciom, przekonana, że w całym domu jest tylko jedna rozsądna osobą,
oczywiście ja” (ruzdz. XII). Takie i podobne sformułowani!
# , 9 / r , stanowią zręczne ostrzeżenie dla czytelnika, ilekroć pragnie za*
stosować uproszczoną formułę dla osądzenia sytuacji. Na przykład odczuwa on natychmiast jako niewspółmierny do sytuacji prozaiczny komentarz pana Lockwooda: »A to bym wpadł, gdybym oddał me serce tej młodej osóbce i gdyby córka okazała się drugim wydaniem matki!” (rozdz. XIV),
Narrator tka rola Lockwooda spina całość niby klamra. Bardzo stosownie Lockwood, który otworzył prolog, po doprowadzeni^ opowieści do wyjaśnienia sytuacji wyjściowej znika ze sceny. Równię stosownie zjawia się przypadkiem jeszcze raz już po śmierci Heathcliffa, aby wysłuchać do końca tej historii i w epilogu pośredniczyć w pożegnaniu czytelnika z jej bohaterami. Scenerii trzech mogił, którą dziś można by ocenić jako chwyt tilmowK zanikania i rozpływania się końcowego obrazu, refleksja Lockwooda o „spokojnym śnie” bohaterów, trochę ironicznie nakładające się na rozpętane żywioły ludzkich namiętności, jakich byliśmy.' świadkami, jest nie tylko poetyckim uciszeniem, lecz także
JĘZYK I STYL „WICHROWYCH WZGÓRZ”
wyrazem zdumienia wobec niekończących się zagadek naszego bytu, być może jedynym dostępnym nam „morałem”.
Szufladkowość narracji nie ogranicza się do dwojga głównych narratorów: w narracji Nełly Dean zawiera się narracja jeszcze bardziej wewnętrzna bohaterów wydarzeń — Katarzyny, Izabeli, Heathcliffa, służącej Zilli, Kąty — wprowadzona w sposób naturalny jako konieczne uzupełnienie, gdyż Nelly nie jest wszechobecna. Wyjątkiem w tym układzie jest pamiętnik Katarzyny sprzed dwudziestu kilku lat znaleziony przez Lockwooda, którego nie zna nawet wścibska Nelly, a który dramatycznie wprowadza nas w klimat tej dawnej historii, wzmagając zainteresowanie pierwszego narratora, a z nim i czytelnika, jak również budząc od razu sympatię do krzywdzonego dziecka — nie znanej nam na razie Katarzyny. Jest to najbardziej bezpośredni wgląd w uczucia i motywacje postępowania głównych bohaterów, o których czytelnik pamięta nawet gdy opowieść Nelly Dean wykazuje braki w ich rozumieniu. Sztuka, wymyślność tej wycyzelowanej konstrukcji narracyjnej jest oczywista, a jej kunszt ujawnia się w tym, że nie burzy ona złudzenia prawdziwości zdarzeń i zdaje się rozwijać spontanicznie, bez udziału manipulacji autora.
VIII. JĘZYK I STYL „WICHROWYCH WZGÓRZ”
Wbrew epoce rozkochanej w retorycznych ozdobach, w długich opisach i rozwlekłej refleksyjności język Emily Bronte uderza oszczędnością i skrótowością bardziej kojarzącą się z poezją niż prozą, dynamiką właściwą raczej utworom dramatycznym i całkowitą integracją ze wszystkimi elementami konstrukcyjnymi. Prostota opowiadania jest tu nie brakiem, lecz efektem gruntownie wypunktowanej stylizacji słownictwa, składni, metaforyki, obrazowania, melodii i rytmu prozy. W warstwie stylistycznej rodzi się perspektywa narracji, realizm tła i charakter postaci, i wszystkie subtelności ideowego przekazu. To właśnie