mą szerokość co partie gładkie — to znaczy kilka milimetrów. Kwadraty ułożone są na przemian w taki sposób, że nacięcia, rysujące ich powierzchnię, tworzą charakterystyczny deseń jodełki. Ten płytki relief, w dzień ledwie widoczny, nabiera wypukłości w sztucznym świetle, zwłaszcza w pewnej odległości od lampy; gdy tę lampę trzyma się na poziomie posadzki — uwydatnia się jeszcze wyraźniej.
Lekkie kołysanie światła sunącego wzdłuż korytarza wprawia szeregi jodełek w nieustanny ruch, podobny do falowania.
Te same płyty nie oddzielone żadnym progiem ciągną się dalej, poprzez salon, stanowiący fragment jadalni. Mata z włókna pokrywa je w tej części, gdzie stoją stół i krzesła; cienie padające od nóg mebli odwracają się szybko w kierunku odwrotnym do ruchu wskazówek zegara.
Za stołem, pośrodku długiego kredensu, ludowy dzban wydaje się jeszcze bardziej pękaty; jego wielki wydęty brzuch z czerwonej gliny, pozbawiony glazury, rzuca na ścianę głęboki cień, rosnący w miarę, jak zbliża się źródło światła; ten cień to czarna tarcza, a nad nią równoramienny trapez (którego szersza podstawa znajduje się na górze) oraz niewielka, mocno wygięta krzywizna, łącząca zaokrągloną krawędź tarczy z jednym wierzchołkiem trapezu.
Drzwi do kuchni są zamknięte. Między nimi a bezpośrednim przejściem na korytarz widać stonogę. Jest ogromna, należy do największych, jakie spotyka się w tym klimacie. Wydłużone czułki, potężne nogi rozpostarte po obu stronach odwłoka zakrywają prawie powierzchnię zwykłego talerza. Cień rzucany przez dodatkowe narośle podwaja na matowym tynku ściany ich liczbę, już i tak pokaźną.
Odwłok jest skręcony ku dołowi: przednia część korpusu wygina się w stronę listwy przy podłodze, podczas gdy ostatnie pierścienie zachowują pierwotne położenie, przecinając ukośnie, wzdłuż linii prostej, płaszczyznę ściany — od progu korytarza aż po narożnik sufitu, nad zamkniętymi drzwiami od kuchni.
Stworzenie jest nieruchome, jak gdyby na coś czekało, jego odwłok wciąż Tysuje linię prostą, choć stonoga może już zwęszyła niebezpieczeństwo. Jedynie czułki kładą się i unoszą na przemian, powolnym, lecz ciągłym wahadłowym ruchem.
Nagle przód korpusu zaczyna się posuwać, wykonując w miejscu obrót, który wygina ukośną linię ku dołowi ściany. I natychmiast, nie mając już czasu, by przesunąć się dalej, stworzenie spada na kamienne płyty i skręca się we dwoje, kurcząc stopniowo długie nogi, podczas gdy żuchwy otwierają się i zamykają wokół otworu gębowego, najszyb-
117