Niemniej faktem jest, że Europejczycy też używają przeróżnych pozbawionych znaczenia zaklęć, kiedy są komuś po raz pierwsi przedstawiani. Na przykład Niemiec powie w trakcie prezentacji: Sehr angenehm [„Bardzo mi miło”], co ma znaczyć, że to wielka przyjemność cię poznać. Proszę mi jednak wybaczyć — skąd oni mogą wiedzieć, że to taka wielka przyjemność, skoro cię jeszcze nie znają? Moi niemieccy przyjaciele lubią zwalać winę na zapożyczenia z brytyjskiego: Pleasure to meet you [„To przyjemność cię/pana poznać”] lub z francuskiego: Enchante! (dosłownie: „Jestem zachwycony, że mogę cię/pana poznać!”).
Moim ulubionym powitaniem słownym jest to, które przez wiele lat słyszałem codziennie w Singapurze. Mianowicie windziarz w budynku naszego biura na Orchard Road zwykł był mnie pytać/„Czy jadł pan już lunch?”, ilekroć wsiadłem do windy. Współpasażerowie nie obyci z Azją Południowo-Wschodnią często się dziwili, dlaczegp starszy pan pyta mnie o to o wpół do ósmej rano. Uprzejma odpowićjdź na takie powitanie brzmi oczywiście: „Tak, dziękuję. A pan?”, i toj niezależnie od pory dnia.
U wielu przyjeżdżających do Stanów Zjednoczonych zdumienie budzi to, jak nonszalancko Amerykanie obchodzą się z tym małym kawałkiem kartonu. Amerykanin najpewniej wsunie wizytówkę do tylnej kieszeni spodni, ciśnie ją na biurko lub nawet będzie nią dłubał w zębach podczas obiadu. W bardziej ceremonialnych kulturach ludzie na ogół traktują bilety wizytowe z większym respektem. Zawsze dużo radości przysparzało mi na przykład obserwowanie japońskiego rytuału związanego z meishi. Meishi, czyli wizytówki, wymienia się tu z wielkim ceremoniałem. Wręcza się ją, jak również odbiera obiema rękoma, przyglądając się jej pilnie przez cztery czy pięć sekund, kładzie z uszanowaniem na stole konferencyjnym, a następnie troskliwie wkłada do skórzanego — nie plastykowego! — etui na wizytówki.
Biznesmeni goszczący na obrzeżach Pacyfiku łatwo spostrzegą, że ta ceremonia wręczania meishi rozprzestrzeniła się na całą Azję Wschodnią i Południowo-Wschodnią — wysoce hierarchiczną część światowego rynku. Oczekuje się tu od nas, że bilecik z nazwiskiem będziemy traktowali z równym szacunkiem jak osobę, która nam go wręczyła.
W przeciwieństwie do większości kultur, w których ludzie koncentrują się na sprawie, w kulturach skupionych przede wszystkim na ludziach ceni się wymianę prezentów, ponieważ jest to powszechnie przyjęty sposób budowania i cementowania silnych więzi osobistych między ludźmi. W tych kwestiach mądry podróżnik w interesach powinien polegać na radach miejscowych znajomych albo zawartych na przykład w wyżej wymienionych przewodnikach. Poniższe wskazówki mają na celu danie czytelnikowi jakiegoś pojęcia o złożoności problemu wymiany prezentów w różnych kulturach.
• CO dawać: zwracaj uwagę na tabu istniejące w danej kulturze. Wyklucz ostre przedmioty, takie jak noże — w niektórych kulturach symbolizują one kres przyjaźni. W Chinach nie dawaj zegarów ani zegarków na rękę. Przynoszą tu one nieszczęście, ponieważ słowo oznaczające zegar brzmi podobnie do chińskiego słowa odnoszącego się do śmierci. Dobrym prezentem są wysokiej jakości przybory do pisania, markowa whisky lub koniak (ale nie w krajach muzułmańskich), albumy o twoim mieście, regionie bądź kraju oraz wyroby, z których słynie twój kraj.
• KIEDY dawać: w Europie po podpisaniu umowy, w Japonii i większości innych krajów azjatyckich na zakończenie spotkania. Zauważ, że Ameryka Północna nie jest „kulturą dawania prezentów”. Wiele firm ma tu rygorystyczną politykę co do dawania upominków, dotyczącą przede wszystkim osób zajmujących się zakupami.
• JAK dawać: w Japonii opakowanie prezentu jest ważniejsze niż sam prezent. W Japonii i reszcie Azji prezenty wręcza się i przyjmuje obiema rękami. Nie dotyczy to Tajlandii, gdzie prezent podaje się prawą ręką podtrzymywaną przez lewą. W Azji podarunek zostanie rozpakowany przypuszczalnie dopiero po twoim wyjściu. W Europie i obu Amerykach jest bardziej prawdopodobne, że zostanie otworzony przy tobie.
Chociaż niuanse dotyczące dawania prezentów są istotne, to jednak nie każda gafa jest fatalna w skutkach. Na przykład kilka lat temu pewna chińska delegacja przybyła do Kopenhagi, żeby podpisać
95