Krzysztof Piątkowski
żano go sobie w kopalni, w ogrodzie, ale z łączką, łopatą, latarnią. Współczesne krasnale wskazują na sferę rozrywki: bawią się, muzykują, piją piwo itd. Upodabnia się więc krasnal ogrodowy do naszej epoki; wypełnia parki rozrywki. Jednak standard wizerunku się zachowuje: czerwona czapka, fartuch lub kurtka, za duże buty.
W latach 60. XX wieku krasnale dzięki plastikowi'8 (tania produkcja) opanowały ogrody, z których poczęły wypierać warzywa. Zmieniła się zatem funkcja ogródków, które zostały powołane jeszcze w latach 30. i przyświecała im idea ogródków robotniczych. Od końca lat 30. XX wieku propaguje się konkursy na ogródki przydomowe; to nakręca koniunkturę: rozwijają się sklepy i centra ogrodowe. Z czasem w ogródkach nie uprawia się warzyw - stają się one swoistą wystawą, argumentem w społecznej rywalizacji, w której swoją rolę gra krasnal zwrócony do ludzi (sąsiadów, ulicy), umożliwiając właścicielowi przedstawienie własnego świata - świata, marzeń i gustu. W tym sensie krasnale wyrażają niezmącone szczęście, które ma się rzucać w oczy, mają dawać coś pewnego, stałego, wiernego. Można się cofnąć do własnego dzieciństwa. Coraz częściej krasnal ucieka z ogrodu do społeczeństwa pod postacią różnych gadżetów, szklanek, kafli itp.
Można obserwować opór społeczny skierowany przeciw krasnalom - ma on wyraz najczęściej estetyczny i etyczny. W występowaniu przeciw można dostrzec krytykę sztuki popularnej, sztuki trywialnej, kiczu. To krytyka społeczna, bo społeczeństwo reaguje na zły gust (wywołuje się znów niejako debatę o gus-rariT tik silna nod koniec XIX i w XX wieku). Ośmiesza sie właścicieli krasnali. 6o krasnal jest dla nich pożądany, jak pożądany bywa kicz. Bo uważa się, że każdy przedmiot ma jakąś wartość, a przedmiot odtwarzany masowo i sztampowo musi być kiczem i atirmować go nie należy. Kicz nie jest tu więc kategorią estetyczną, a sposobem zachowania.
Krasnal sam się do swej kiczowatości przyznaje, jednak wielu stawia przed wyborem: sztuka czy szmira, prosta forma szczęścia czy wypaczony gust, przyzwoitość czy nieprzyzwoitość, pracowitość czy lenistwo. Krasnal każe opowiedzieć się po którejś stronie. Dla tych, którzy potrzebują radości, ciepła, przyjemności, koloru, kontaktu, nie ma problemu. Innych mierzi taka wizualizacja.
Ale jeśli przyglądamy się sztuce współczesnej, temu, co niektórzy artyści „wyprawiają": z uznanymi dziełami, to choć będziemy arystokratami ducha, zauważymy - jak Maria Poprzęcka” - że arcydzieła też są zmęczone, zbana-lizowane nadużyciem i deformacją.
18 Pierwsze krasnale sprzed stu lat powstawały w warsztatach ceramicznych. I współcześnie wielu rzemieślników (np. z Alzacji) hołduje tej tradycji. Używają wody i gliny, drewnianych porowatych form, wypalają model i ręcznie malują. Obecnie duże firmy (np. firma Heisner - największy producent) produkują tysiące sztuk rocznie w ok. 200 wzorach z plastiku (PCV), ale i z żywicy.
,ł M. PoprzęckaiO złej sztuce..., s. 73-122.
m
(Szkoła Wyższa Psychologii Społecznej, Warszawa)
W pierwszych rozdziatach Semiologii życia codziennego, gdy Umberto Eco zdaje nam relację z podróży do Ameryki, natrafiamy na fragment zaczynający się od stów: „Co się tyczy duchowych doświadczeń, to żadne nie może się jednak równać emocji, jakiej doznacie w Pałace of Living Arts w Buena Park, w Los Angeles."1 Następnie jesteśmy poinformowani, że to osobliwe muzeum odtwarza arcydzieła malarstwa z różnych epok, tyle że zamiast płótna proponuje na przykład Ciocondę wykonaną z wosku, w trzech wymiarach i naturalnej wielkości. Oddajmy raz jeszcze głos włoskiemu semiologowi: „W ostatniej sali możemy zobaczyć Pietę Michała Anioła, tym razem jest to udana kopia w marmurze, wykonana (jak się dowiadujemy) przez florenckiego rzemieślnika, a na dodatek głos z magnetofonu uprzedza nas, że podłoga, na której stoi owa kopia, zrobiona została z kamieni pochodzących z Crobu Świętego w Jerozolimie (a więc jest to coś więcej niż Bazylika św. Piotra i w dodatku jest prawdziwsze). Skoro wydaliście już swoje pięć dolarów, a zatem macie prawo do tego, aby was nie oszukiwano, możecie obejrzeć obok fotokopię dokumentu wydanego przez parafię Kościoła Crobu Świętego, która zaświadcza, że zezwoliła Pałace of Living Arts na zabranie (nie bardzo wiadomo skąd) dwudziestu kamieni."2
Ten przykład - wcale nie egzotyczny - prowadzi nas od razu w stronę trzech kluczowych w tym artykule pojęć: religijności, kiczu i kultury popularnej, a w zasadzie: do poczwarkowatej hybrydy wyłaniającej się z zapętlenia i zasu-płania owych terminów. Przy czym religijność jest tu sprowadzona do prostego materialnego przejawu w myśl zasady pars pro toto: kamienie (a jest ich aż dwadzieścia) sprawiają, że możemy poczuć się, jakbyśmy byli w Jerozolimie. A skoro już w niej jesteśmy, to tak, jakbyśmy stąpali opodal samego Absolutu. Bez wątpienia cechą religijności w stylu pop (i - zarazem - religijności obecnej
' U. t co: Semiologia życia codziennego. Przeł. J. U g n i e w s k a, P. S a I w a. Czytelnik, Warszawa 1996, s. 28.