jej kultury. Dzieje się tak przede wszystkim dlatego, że świat badany uwikłany jest w sieć metafor właściwych kulturze badającej. Poznając minioną kulturę, nie możemy się swego świata wyzbyć i stanąć przed tzw. przeszłością jak tabula rasa ani też spojrzeć na nią z perspektywy uniwersaliów. Jeśliby takowe były, dane byłyby nam i tak w kolorycie naszego klimatu myślowego, w kontekście wartości hierarchizowanych przez teraźniejszość Zawsze pozostajemy w uwięzi współczesności, bo ponad nią nie jesteśmy się w stanie wznieść, już choćby dlatego, że i tak przyjdzie nam do niej powrócić aby zaznaczyć w niej swoje istnienie, w niej się porozumiewać i dla niej o jej przeszłości pisać. Nasze poznanie przeszłości zakomunikować musimy w języku naszej kultury (jak nie chciałby Franklin Ankersmit, tak czy owak świat doświadczanej przeszłości, aby mógł być wartością dla nas intersubiektywną, musi odzwierciedlić się w narracji czy języku interlokutorów przeżywającego experience)1.
Tak więc nawet wówczas, gdy nasze rozumienie świata badanego zachodzić mogłoby w jego kategoriach2, to i tak w końcu historykowi czy antropologowi przyszłoby sprostać wymogom pojęciowym nauki, którą uprawia. Dotrzymać kroku językowi kultury, w której imieniu bada i komunikuje swoje poznanie (wyniki swych badań). Wpisać się musi w przyjmowane w danej kulturze założenia semantyki, aby zaistnieć w niej jako uczestnik komunikacji kulturowej. Aby je spełnić - tj. abyśmy mogli komunikaty poznawcze historyka czy antropologa uznać za istotne poznawczo i w ogóle poznawcze - musielibyśmy je rozumieć i uznać za spełniające stosowne standardy metodologiczne. Inaczej na nic nasze poznanie, na nic wysiłki badawcze. Wszystko to wymaga, aby dokonała się translacja kultury badanej na język kultury badającej.
Tym samym język kultury badającej wyznacza ramy poznawcze badania i granice imputacji kulturowej i ustanawia niezbywalną względność poznania. Tu kryje się przysługujący historii ex definitione relatywizm kulturowy.
Nie możemy więc badać przedmiotu swego poznania, używając swego kulturowego instrumentarium mentalnego tak, aby to nie wpływało na wynik badania. Tym bardziej, że w istocie rzeczy ów przedmiot poznania jest prefigurowany, przedustawiany przez kulturę badającą w momencie inicjowania go.
Idea imputacji kulturowej zdaje sprawę z tego, że fenomeny badane „stygmatyzowane” są przez nasze myślenie, co koryguje ich - ewentualną wewnątrzkulturową - istotowość w szczególny stronniczy kulturowo sposób. Nie da się więc uchwycić sensu fenomenu kulturowego (historycznego) w jego historycznej (kulturowej) specyficzności (unika-towośd), „samego w sobie”, jak chciałby romantyczny (naiwny) realista. Skupienie na zjawisku badanym naszych myśli zadomawia je w naszym świecie, przenosi je jakby do nas, do naszych czasów, zaopatruje je w nasz współczynnik humanistyczny jak powiedziałby Florian Znaniecki. Bez interesownego „pogotowia poznawczego” - jak powiedziałby Ludwik Fleck - zaopatrzonego w selekcjonujący sens wzięty wstępnie z naszej kultury nie mógłby być przedmiotem naszego namysłu badawczego. Świat badany „sam w sobie” jest dla nas nieoznaczalny. Stosujemy wobec niego co najwyżej interpretację aktualizującą2*.
Sytuacja poznawcza historyka i antropologa staje się podobna do tej fizyka, jaką opisuje zasada nieoznaczoności Heisenberga3.
4. Prawda metaforyczna
W konsekwencji wcześniejszych ustaleń jawi się uzasadnione podtrzymywanie idei prawdy, którą określam - za Paulem Ricoeurem - mianem metaforycznej. Stosuję to określenie, bowiem jest ona wyznaczana, można by powiedzieć skrojona, na miarę metafor historiograficznych, w świetle których konceptualizuje historyk. Prawda narracji historycznej, antropologicznej - a przecież nie tylko tych dyskursów - uzależniona jest od naszych zakorzenień pojęciowych, od naszego języka, od naszych fundamentalnych wyobrażeń czasu i przestrzeni, tego, co wedle
* Nawiązuję do idei Franklina Ankcrsmi tta (v.: F. Ankersmitt, Sublime Historical Experience, Stanford University Press, Stanford Califomia 2005).
Co nie wydaje mi się do pomyślenia, bo świat badany (tubylec badany przez Malinowskiego, jak i Ludwik święty badany przez przez Le Goffa) musiałby być .nauczony” historycznej, antropologicznej i w końcu naukowej refleksji, aby mogło w nim istnieć instrumentarium mentalne .kompatybilne" .współmierne” z dyskursem antropologicznym lub historycznym.
“ W. Wrzosek, Interpretation of the Humań Acts. Humanistic Interpretation, [w:J Interpretation in the Humanities, ed. by T. Buksiński, Poznań 1990.
” Ideę tzw. kulturowej .zasady nieoznaczoności' prezentuję w pracy Historia - Kultura
- Metafora, ss. 18-20.