rzeczywistością, a dorośli, którzy zaprzeczają zdolności do samostanowienia dzieci/ muszą traktować je, jakby były ubezwłasnowolnione i w dodatku przekonać je o tym.
Mogę więc zaakceptować rzeczywistość i wspierać dzieci w realizowaniu ,,umiejętności..sampstanqwienia. Chociaż wielu rzeczy nie potrafią jeszczezrobić, posiadają w pełni umiejętr ność decydowania. Ktoś inny może więc zamiast nich wykonać to, czego jeszcze nie potrafią. Ja, dorosły, jestem w stanie zastąpić im brakującą zdolność wykonania do chwili, w której jej nie opanują. Niemożność wykonania czegoś w niczym nie narusza zdolności decydowania (samostanowienia).
Mogę jednak postępować w sposób uniemożliwiający dzieciom realizację ich postanowień. Zamiast wspierać, mogę im się przeciwstawiać i zaburzać, bądź wręcz uniemożliwiać ich samorealizację. Mogę spowodować, że utracą wiarę w swoją zdolność do samostanowienia i mogę tłąmsić je tak długo, aż wreszcie zaakceptują moje fałszywe stwierdzenie: „jest lepiej dla ciebie, kiedy robisz to, co ja postanowię, gdyż sam nie wiesz jeszcze, co jest dla ciebie dobre." Ich zdolność do samostanowienia znika pod lawiną naszych przekonań i decyzji. Przekonany jestem, że nawet jeśli człowiek przestał wierzyć w swoją głęboko ukrytą i wytłumioną zdolność do samostanowienia, nigdy naprawdę jej nie traci i kiedy w jego życiu pojawi się pomoc, zaufanie i wsparcie, może ponownie ją _w sobie odkryć. Możemy oddziaływać na drugiego człowieka i wpływać na jego zdolność samostanowienia^ tłumić ją bądź wspierać. Jednak jest ona niezależną od nas, zawsze istniejącą, psychiczną rzeczywistością każdego człowieka, na którą oddziałujemy jedynie pośrednio. Działając w obliczu niebezpieczeństwa, powstrzymując dzieci, uniemożliwiając im działanie zgodne z ich wolą nie naruszam ich zdolności do samostanowienia. Moja interwencja nie wkracza w ten obszar ich osobowości, tak samo jak moje przyzwolenie na robienie tego co chcą zrobić w najmniejszym nawet stopniu nie zwiększa ich zdolności do samostanowienia.
„Nie baw się na jezdni", „Zejdź z lodu", „Odłóż żyletkę", „Koniec z piciem" - te zakazy pochodzą z zewnątrz i nie odbierają dzieciom ich prawa do samostanowienia ani nie naruszają nowego sposobu współistnienia. iNie wątpię oczywiście, że dzieci potrafią bawić się na jezdni, ślizgać po kruchym lodzie, ciąć żyletką lub, się upijać, ponieważ podjęły taką decyzję z własnej, nieprzymuszonej woli.^Ja działam w
tej sytuacji tylko i wyłącznie z zewnątrz, nie narusz*)!# W żaden sposób ich systemu przekonań, kiedy je powstrzymaj Interweniując w niebezpiecznych sytuacjach nie wkraczam jftt płaszczyznę samostanowienia. Chodzi wyłącznie o rzeczy Wi stąwładzę, o to, kto jest silniejszy. Problem władzy z nów* relacją łączą dorośli, którzy pragną sprawdzić i wypróbować działanie nowej relacji, a zwłaszcza to, jak funkcjonuje w tuacjach zagrożeni^
Pytanie, czy"w nowej relacji istnieją gotowe rozwiązania sytuacji zagrożenia jest błędne, gdyż takie sytuacje wymagają oczywistych, naturalnych reakcji i ci, którzy zadają podobne pytania zakładają, że zwolennicy nowego współistnienia mają nie po kolei w głowach. Gdyby chcieli otwartej i rzeczowej dyskusji zapytaliby: „Czy ten rodzaj relacji jest wolny od dominacji? Czy ty jako dorosły nie podejmujesz już żądnych decyzji dotyczących dzieci? Czy wasza relacja jest wolna; od przemocy?" Być może to właśnie mają na myśli pytając o sytuacje zagrożenia. W takim przypadku łatwo jest dotrzeć do sedna problemu, to jest do związku pomiędzy wychowywaniem a władzą.
Sądzę, że my, dorośli, mamy wiele problemów z naszą postawą wobec władzy, przemocy, agresji. W efekcie niezmiennie przyjmujemy wobec dzieci postawę dominacji i podporządkowujemy je sobie. Nowa relacja jest wolna od tego: ponieważ jestjwolna od roszczenia do dominacji, nie jest dla niej problemem sięganie czasauu po władzę, przemoc czy Agresję.
„A więc jednak stosujecie przemoc. Ta wasza nowa relacja nie ma w sobie nic nowego" - ci, którzy argumentują w ten »posób nie rozumieją, że rezygnacja z przemocy stanowi pod-•o.twową zasadę nowej relacji, jest świadomą i oczywistą de-. y/.ją dorosłych, tworzącą nową bazę dla wolnej od chęci panowania relacji. Wyjątkowe sytuacje i popełniane błędy nie stanowią problemu. Nie mamy potrzeby nieustannego spraw*? >l za ni a, czy rzeczywiście praktykujemy nową relację, czy też mc Interesują nas natomiast konkretne pytania, mogące pomóc nam usunąć pozostałości pragnienia panowania: „W jaki sposób mogę uniknąć w danej konkretnej sytuacji dominujących postaw?". ,: - ,
Kto zbyt głęboko tkwi w strukturze-:góra-d6ł-ri kto nie potrafi rozstać się ze sprawowaniem władzy nad dziećmi jako podstawą wzajemnej relacji (czego nikt nie ma mu za złe;