jawach tamtejszej kultury (wystarczy sięgnąć na którąś z półek, aby przekonać się, jak wiele wspólnego mają Alzatczycy z niemiecką tradycją kulturową). W tym skansenie pracuje także Paul Schneider, osoba wyjątkowa, który skrupulatnie gromadzi wszystkie informacje o Alzacji: opublikowane w prasie lub książkach, powstałe w regionalnych przedszkolach, zanotowane w czasie lekcji przez uczniów, opracowane przez studentów. Pełno więc tu wiadomości o życiu rozmaitych stowarzyszeń, kół i osób, które w przeróżny sposób wyrażają swoje przywiązanie do rodzinnej ziemi, języka, jej mieszkańców i ich tradycji. Opasłe tomy, książki, albumy, akta i teczki zawierają wycinki z gazet, fotokopie i oryginalne dokumenty. Wszystko to, zebrane w jednym miejscu, tworzy „kulturę w kulturze”, sprawia wrażenie wypreparowania i jednocześnie w milczący sposób inspiruje do rozmaitych pytań o sens gromadzenia takich rzeczy.
Nie są one na sprzedaż, tak jak lalki ubrane w ludowe alzackie stroje, gliniane formy kougelhopf, baeckeof63, czy muzyka wykonywana przez Schneidera na powitanie turystów wchodzących w świat chłopskich, drewnianych chałup najsłynniejszego skansenu tego regionu. Tak zwane źródła zastane poddają się rozmaitym interpretacjom, dzięki czemu każda kultura zyskuje wiele wymiarów rozumienia. Alzatczycy dbają o to, aby ich tradycja związana z przeszłością przetrwała, między innymi popularyzując ludowość w kategorii „wartości regionalnej”. W tej trosce nie chodzi o przyszłość, ale o teraźniejszość. Przeszłość regionu spełnia tu funkcję
163 Kougelhopf, Kouglof, także w dialekcie sundgowiańskim: Chugelhupf, Gugelhupf, Gu-gelhepf - nazwa słodkiego ciasta-babki oraz formy do jej wypieku. W Alzacji należy ono do najbardziej popularnych potraw region. Baeckeof, Baeckeofa, także w dialekcie sundgowiańskim: Beckeofe - nazwa pospolitej ongiś potrawy regionalnej oraz naczynia do jej przygotowania. Sporządza się ją z ziemniaków zapiekanych w winie z trzema rodzajami mięsa: wołowiną, wieprzowiną i baraniną. Naczynia Kougelhopf i Baeckeof produkowane są w rozmaitych rozmiarach, zwykle w kolorze niebieskim, brązowym lub białym i zwykle ręcznie zdobione. Właściciele strasburskich butików uważają je za jeden z najlepiej sprzedających się produktów regionalnych w sezonie turystycznym. Natomiast potrawy należą do tak zwanej „regionalnej” kuchni. O modzie na etniczność i ludowość napisała między innymi Clara Gallini w artykule „Exoti-sme de masse”, na który powołuję się w dalszej części pracy. C. Gallini, Exotisme de masse [w:] D. Fabre, UEurope entre cultures et nations... op. cit. Jeanne Loesch, regionalistka, twierdzi, iż owa alzacka gastronomia zatraciła swoją oryginalność. Loesch napisała książkę zatytułowaną: De chowc et de choucroute (O kapuście i bigosie), w której stara się udowodnić, iż w tradycyjnej kulturze Alzacji istnieje wiele zapożyczeń z terenów Europy Środkowowschodniej. Tej tematyce poświęciła cykl konferencji zorganizowanych w Mulhouse, Niederbronne, Obernai, Soults--sous-Forets, zatytułowanych: „Wokół potraw z przeszłości* (na podstawie wywiadu, który przeprowadziłam z Jeanne Loesch, Strasburg 1998. Zob: Les traditions du present, „Dernieres Nouvelles d’Alsace”, 11 aout 1998).
Integracyjną, nadaje sens ludziom, którzy poszukują swojej tożsamości, między innymi na płaszczyźnie więzi z regionem, j
Tak więc wśród przytłaczającej różnorodności źródeł wiedzy o regionie, kwestia alzackiego pogranicza nabiera jeszcze mniej oczywistego wymiaru, zwłaszcza jeśli przewodnikiem staje się ktoś taki, jak Paul Schneider, dla kogo solą życia jest niestrudzone popularyzowanie sobą samym tego, co można określić mianem „alzackosci”. W tych szczególnych okolicznościach, bardzo wyraziście zabrzmiały jego słowa: „Alzacja nie jest ani francuska, ani niemiecka; oto analizy mitów, które dotyczą pochodzenia Alzatczyków”164 [tłum. A. Ch.].
To spotkanie zastanowiło mnie z trzech powodów, które uznałam za kluczowe w opisie wyróżnika kultury danej grupy, jakim jest przeświadczenie o wspólnym pochodzeniu i o wyjątkowości własnych losów.
Otóż, zacytowane słowa Schneidera pojawiły się w momencie, kiedy starałam się dociec, czym jest alzacka tożsamość - natychmiast niemalże zaoferował mi „gotowy wizerunek” kultury. Czy ów obraz był oczywisty dla niego, czy taki miał być dla mnie - „obcej”, dopytującej się o sprawy wstydliwe, czy też inne dawno dostrzeżone przez samych Alzatczyków i potraktowane jako „przeszłość” warta ochrony? Czy Schneider zareagował tak, jak zrobiłby to każdy Alzatczyk, przyzwyczajony do turystów i wszelkiej maści badaczy, dobrze wiedząc, jak zaspokoić ich ciekawość na temat regionu? Możliwe. Nie można jednak wykluczyć i innej interpretacji, że usłyszałam szczere słowa kogoś, kto „prawdziwie” pozostaje urzeczony alzackością: przeszłością, folklorem i dialektem, w którym nieustannie rozmawiał z innymi pracownikami muzeum. Jeśli przyjąć tę ostatnią możliwość, to zasadne będzie odniesienie tej sytuacji do innych, których doświadczyłam w czasie moich wędrówek po regionie, niejednokrotnie spotykając podobne osoby. Nasunęło mi to przypuszczenie, że tożsamość Alzatczyków kształtowała się w przestrzeni słów, opowiada* nych historii z przeszłości i że nadal poddaje się mechanizmowi mityzacji. Jednocześnie można o niej mówić także z perspektywy jednostek właśnie takich jak P. Schneider, uwikłanych w indywidualne postrzeganie i przeżywanie rzeczywistości dziejącej się na pograniczu dwóch, a nawet trzech kultur - jeśli uwzględni się sąsiedztwo Szwajcarii, Historia regionu - nie tyko ta zasłyszana w szkolnej ławie, ale także opowiedziana jako przeżycia
164 „Alsace n’est ni franęaise ni allemande; uoiła les analyses des mythes sur les ancetres des Alsaciens" - informator Paul Schneider, regionalista i kustosz skansenu Ecomusće d'Alsace w Ungersheim,i992.
105