KTO NARYSOWAŁ
W pierwszej klasie rsauczycieSka narysowała
na tablics gruszkę i pyta uczniów:
— Co to jest?
— Dupa, proszę pani — odpowiada Kazio.
Nauczycielka się zdenerwowała 1 poszła do dyrektora poskarżyć się, że dzieci ja lekceważą. Dyrektor wchodzi ód klasy, rozgląda się. po czym wzrok Jego pada na tablicę:
— Co z wami jest?! Nawet na chwilę nie można was zostawić samych! Niech się szybka przyzna, kto na tablicy narysował tę dupę?
WOLNOŚĆ
Sprzeczał się John z Iwanem, w czyim kraju jest w iększa wolność — w Stanach Zjednoczonych czy w Związku Radzieckim.
— t! nas — mówi John — jest taka wolność. że mogę naslusiać na samochód prezydenta i nikt mi nic nie zrobi...
— A Ja — chwali się Iwan — mogę nawalić kupę na środku Placu Czerwonego i też mi nikt niczego nie zrobi.
— Wiesz — dodaje John — z tym siusianiem to prawda, ale trzeba to zrobić w nocy. kiedy nikt nie w idzi.
— Ja tę kupę mogę zrobić w blaty dzień — mówi Iwan— tylko nie zdejmując spodni.
2YRAFA I ZAJĄCZKI
Ida dwa zajączki przez sawannę i widzą pasącą się żyrafę.
— Wiesz —. mówi jeden z nich — chętnie bym ją poclnpcial...
— Dobrze — mówi drugi — bierz się do roboty. Ja poczekam.
Zajączek dobrał się do żyrafy i trwa to dość długo. Drugi się nudzi i zaczyna rzucać w głowę żyrafy kamieniami. Żyraf3 wzdycha:
— Taki m3ly a cinpćia. że aż w głowie huczy!
Murdodt gnat przez Wielka Równiny Zachodniej Drogi. Ogniste słońce stało wysoko nad horyzontem, jak kula jo-jo, kiedy pokonywał niezliczone pagórki i wzniesienia Równiny z szybkością ponad stu sześćdziesięciu mi; na godzinę. Nigdy nie zwalniał, a ukryte oczy Jenny dostrzegały wszystkie głazy i wyrwy, nim się d«> nich zbliżyli, i starannie korygowały kurs sam >chi>du Czasam; nawet nie wyczuwał pod rękami delikatnych ruchów układu kierowniczego.
Oślepiające światło rozpalonej Równiny paliło go w oczy mimo przyciemnionej szyby i grubych gogli, momentami wydawało mu się, że pod nieznanym, błyszczącym księżycem kieruje wśród nocy bardzo szvbka łodzią, mknąc przez jezioro srebrzystego ognia. W ślad za nim wznosiły się wysokie fale kurzu, zawi.Jy w powietrzu, by po jakimś czasie znowu opaść
— Niepotrzebnie się wykańczasz — powiedziało radio. — Tym siedzeniem, kurczowym trzymaniem kierownicy i wpatrywaniem się w drogę. Dlaczego trochę nie odpoczniesz? Pozwól mi przyciemnić szybę. Prześpij się i zostaw mi kierowanie.
— Nie — odpowiedział. — Sam chcę prowadzić.
— W porządku — powiedziała Jenny. — Chciałam tylko spytać.
— Dzięki.
Minutę później radio zaczęło grać — delikatny, zawodzący rodzaj muzyki.
— Wyłącz to!
— Przepraszam, szefie. Myślałam, że to cię odpręży.
— 21 —