IMGU66

IMGU66




—»-ami bn

■T" MSf^powaC Tak    * ,w »mnej wodT^

inną pr;,t,. Z 1    2 ^<^2* ^

f>*-^y't>yrłvm    skarpetek.    rt' 8dy

arD-r L.;    T..na/r,i' oprócz pasiaków ^ ^

i/«r> o ,^0.^-„ „7/ * kiJku ty»ocir.iaełi były brud^f^

^ «re«owanJe kh, aby iepsze oddaedo^

adk< ®**P    /c ciri., z sal w odległym od plac^^

ł "<r^ ,, . ” ”“**' ^^Kl-Kiano, Toteż zadowolę,    ^

gowausmy je przeor eafel


-

W^ięjgfniom i s/car|3etlci. Sk cłarte. Choć xi ia . Wyzna ozon o


j ryjowych szczotek ^

mycifa J w zlmn^!S,


dvnkur 19. R^acaco

;ni z pracy

»    .    _ __ _    tycocinie. Je^li sie zwa>v 4

oyło na s o^rruu iuci^i a oŁ-o    .    ,    .    ■;    wazV, źe

.    ,    a skarpetek było nie więcej niź 1500 nar

e I^cnc-ownli-fmy zbyt pilnie.    ^

mnie/ iub barci^rl

■ stracić zajęcia, miesza-


JeraJi^my pary, agregowali-podarte, zabijaliśmy je w kłębek — że riit>y xvszystkic są gotowe — a my9 aby I

li^my- je- z powrotem i mo^li^my od początk;u zaczynać segrega-PowtarzaJi^my tę ozy^nno^cf kilka razy, gdy dostarczono nam ^ru^rią bieliznę - Od dnia p>r~zyfc>yeia bowiem, w którym je otrzy-matómy, u płynęło już osiem czry dżiewięd ry^odni. Zaczęły do-kuczad wszy. Koszule i kalesony cuchnęły fyotem i bnidem, były p>oclarte- A ponieważ i el~ior~ym ;z.mieM"iiai"z<i> Icoszule, byty one po-ki wawione, zasmarowane kalem, za wszone. JFCoszuJe i kalesony należało przepisowo ułoźyd w paczki po dw^^iciziłe-^da pięcf sztuk i umiejętnie zwią za c5 ręka wami koszul. Żadna paczka nie mogła się rozwiązać^ przy jp>rzenos^^n i u.

koszule i kaiesony 2^brano do pralni do Cieszyna, a pose-/ane skarpetki leżały nienaruszone, o by^my nie stracili za-jęcia, nasz kapo rzucił projekt prania słcarpeteJc. dorobiliśmy so-*3te drewniane kijanki, a telepanie świadczące o nasze/ ^jorliwo-s^ycr^Ła^ t>ylo daleko. Zwłaszcza gdy don iesiono, żre w potfli-kręci się esesman, anie całymi dniami


smy ria



nie


radosm


jesienią w zimne/


rie i bez mydła


Kłopot był z suszeniem. W pogodne dnie ^^ieszzalrśmy je na słońcu, w dni des ze zo v*ze wfl też izba przedstawiała labirynt ścieżek /^^ycrh na sznurkach skarpetek. Przync brudne ręczniki.


roz-

naszej izbie. To-wozów ze zwisa-° również z h/oków


Zajęć nam przybyło, gdy zaczęto zwozić stare buty, ne trepy i holenderskie i francuskie patiny oraz ciepłą «*»»** m zimę i stare, z poprzedniej wojny, połatane żołniers e i uzy spodnie, jakieś zniszczone swetry i płaszcze. Zakres naszej pracy nabierał coraz to bardziej form stałych i coraz to hardziej się rozszerzał — tym bardziej że w sąsiedniej izbie urządzono skład czystej bielizny, przywiezionej z prania. Stawaliśmy się niezbędną komórką magazynową. Magazynem mundurowym.

Powiększała się też liczba pracujących. Zastępcą kapo był adw. Rozmarynowicz z Krakowa**9, Tempka ze śląska, Chaclrtskt, Czarkowski, Kisielewski, Mikulski, Myślihskl.

Pracowało wielu inteligentów: Neuman70, doktor Okólskt, podpułkownik Kozielewski — komendant PP w Warszawie7', sędzia Szwedek72 i inni. Podzielono pracę. Segregacja, czyszczeniem i wydawaniem obuwia zajmowali się Kozielewski, Kisielewski, Chacitlski. Układaniem bielizny — Dobrowolski. Mikulski, Szwedek, Neuman — a w razie pośpiechu i pozostali. Układaniem ręczników Czarkowski. Ja czyściłem rękawiczki, czapki, a w zl-mie głównie pilnowałem pieca. Zwano mnie piecowym. Ho poza obowiązkiem utrzymania pieca w stanic najwyżs/rj i zystości -* miałem ogrzewać obszerną izbę.

Węgiel otrzymywaliśmy nieregularnie, toteż o zdobyciu go myśleliśmy wszyscy. Najtrudniej było go rozpalić, nie zawsze bowiem mieliśmy zapałki — ich posiadanie byki zabronione. Często zapałkę dzieliliśmy na czworo. Czasami pożyczaliśmy oglcrt z kuchni lub nieciliśmy go więziennym spomiem - z waty.

Piec oddawał nieocenione usługi nie tylko dzięki ciepłu, ale był ukrytym kącikiem do zapalenia papierosa - dym niknął w

’ Pełnienie funkcji zastępcy kapo nie byk. rtkeno»wc«ie ar w^rtiutliłii |em w orzeiladowaniu Innych wtęfnidw.    ______

- Z^wne U,Z«my z    Ncun-n«a ur U

warstwie 5 lutego IW r . usiea-unym na    » naa<p«*r

wanym w Wanw .    _ Auadawna-aekanau    * 14    HMD»

orzywiezionym do or*c»

Dalsze losy    nieznane.

1 Zob przyp- ^    MflMS



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Obraz0003 ~T_r‘ 1 L ~T_r‘ 1 L ry^T tAk ^ 1 ~j~U-a-L^-Jluki .ujiif i r
Ł V_Import fotografii
. ? oI ŁroM Soli «t 3h Btc, by fUet, 11 p. yUTlUKSK, P«r, Q>o* aoc Łt Tbmąt Hoqk H^hl wp, Ho
98 (5) 98 Kon stytucyjny status jednostki Dziecko, tak jak każda inna osoba fizyczna, jest podmiotem
surowce1 t€ś*ł% ffl!Ś (MłWŚkfc WQ4 ^fef^TJILotUL.. - 7 Pr MW*^ s ś . *,    J .*• «
?egna?ek4 lit ,T— da łąc&ma teoni z praktyką nakazuje nauczycielom, tak prowadzić *ajęchi dydak
str 0 171 170 OGRÓD, ALE NIE PLEWIONY Równo się król poczyna, równo z kmieciem rodzi, Tak się boi,
IMG107 zindywidualizowaną, to jednak, tak jak wazyą ko w przyrodzie, człowiek jest mnogością —T 
NEUFERTR8 kościoły muzea T© Schemat funkcjonalny© Rozmieszczenie reflektorów, tak aby kąt padania św
WP 1306143
72138 strW z płyto tak 2 nich tysiąc* sapita-praw- olłjnym II nie chwili jobr*e •t

więcej podobnych podstron