Dwoisty początek
Jff
Europejskiej Konwencji
człowieka uważanych wyłącznie za wyraz „naszej koncepcji człowieka” i zasad naszej cywilizacji.
Rzeczywiście Robert Badinter powołuje się naj-pierw na „prawo każdej osoby do życia” , uważając, ze bez żadnej argumentacji można je rozciągnąć na prawo do dawania życia”: „Wydaje się ze prawo do życia implikuje prawo każdego człowieka do dawania życia ” (podkreślenie S.A.), przez co rozumie się także''„wolność wyboru środków, jakimi człowiek może dać życie”. Badinter opiera się dalej na artykule 8 Europejskie] Konwencji o Ochronie Praw Człowieka, aby stwierdzić, że „prawo do poszanowania zycias, prywatnego” w „całej rozciągłości gwarantuje każdemu wolność „podejmowania decyzji istotnych dla. niego samego” (podkreślenie S.A.). Ogólne znaczenie . tei wypowiedzi sprowadza się do nieograniczonej wolności prokreacji; Badintera inspiruje wymóg ochrony wolności podejmowania decyzji, przyznanej każdemu „w sferze ograniczonej do jego prywatność^ Francoise Heritier słusznie odpowiedziała na tę skrajnie indywidualistyczną koncepcję wolności i prawa stwierdzeniem, że jednostka me jest izolow^ą monadą, a społeczeństwo me jest „prostym zbiorem Draw każdego ze swych członków” . Obok nieogram---czonego prawa do dziecka Heritier przywołuje także . konieczność uznania praw dziecka — zwłaszcza prawa -
d° Z°puntóunwWzenia nie tylko prawa, ale i etyki, nie wystarczy sprowadzenie indywidualnej decyzji o da- . -
2 Odniesienie do artykułu 2 o Ochronie Praw Człowieka.
3 Masculin / Feminin, dz. cyt..
135
waniu życia do decyzji istotnej jedynie dla samego indywiduum.
W aspekcie etycznym podjęcie decyzji o powołaniu nowego życia, a potem o wychowywaniu dziecka, pociąga za sobą niesłychaną odpowiedzialność, istotną nie tylko dla mnie. Przeciwnie, zmusza mnie do wykroczenia poza moje pragnienia i moją wolność, do troski o prawa i wolność tej drugiej istoty, za którą biorę na siebie odpowiedzialność. Decyzja o prokreacji, o sztucznym powołaniu dziecka na świat czy o adopcji nie dotyczy wyłącznie mojej subiektywnej wolności, mojej autonomii, a nawet mojej prywatności, lecz — na odwrót — zmusza mnie do przemyślenia tego, co muszę dać drugiemu, przynajmniej wtedy, gdy pojawia się kwestia etyki i gdy nie uważa się dziecka po prostu za przedmiot zachcianki.
Mówimy tutaj o etyce osobistej; nawet jeśli etyka ta otwiera przede mną odpowiedzialność za innego, można uważać, że prawo nie ma nic wspólnego z moją decyzją. To, że decyzja tego rodzaju wiąże moją odpowiedzialność i dotyczy moich najbardziej osobistych wyborów etycznych, nie oznacza jednak, że nie powinno to być sferą działania prawa.
Może tak być tylko wtedy, gdy uznamy, że wymiar etyczny ma charakter indywidualny i nie dotyczy społeczeństwa. Gdyby etyka miała charakter wyłącznie osobisty, to po co tworzyć komitety etyki i dlaczego prawodawca miałby przejmować się ich radami? Cały problem prawa polega właśnie na tym, w jaki sposób wypracować możliwy kompromis między podstawowymi wartościami społecznymi, które mogłyby stworzyć pewne „ramy” etyczne prawa, a przestrzenią najbardziej rozległych wolności, umożliwiających ka-