28753 PICT2705

28753 PICT2705



572 Część V. Śmierć na opak

uczucia. Stworzyła ona między nami a innymi ludźmi więzy, których zerwań wydaje się nam me do pomyślenia i nie do zniesienia. Pokoleniem, któ* pierwsze zbuntowało się przeciw śmierci, było pierwsze pokolenie rom^ tyków. Uwielbiło ją, uprzedmiotowiło, a jednocześnie uczyniło ukochaną tę kimś nierozłącznym i nieśmiertelnym.

Związek ten nadal istnieje mimo pewnego pozornego rozluźnienia, którt wynika przede wszystkim z większej dyskrecji wyrazu, z większej wstydliwy ści, ze skromności Mclisandy. A równocześnie, z innych przyczyn, łeczeństwo nie może już znieść widoku rzeczy związanych ze śmiercią a w konsekwencji ani ciała zmarłego, ani opłakującej go rodziny. Pozostały pr^ życiu ugina się więc równocześnie pod ciężarem swojego bólu i interdyktn społeczeństwa.

Skutki są tragiczne; socjolodzy położyli zwłaszcza nacisk na sprawę wdo* i wdowców. Społeczeństwo wytwarza dokoła nich pustkę — zarówno wokół starych, jak młodych, ale zwłaszcza starych (budzą wtedy podwójną odrazę, Nie mają z kim rozmawiać na jedyny interesujący ich temat, na temat osoby, którą utracili. Pozostaje im tylko także umrzeć, i często to robią, nawet nie uciekając się do samobójstwa. Ankieta z roku 1967 przeprowadzona w Walii wykazała, że śmiertelność wśród bliskich krewnych zmarłego wynosiła 4,76w pierwszym roku po jego zgonie wobec przeciętnej 0,68%, podczas gdy w drugim roku stawała się trochę wyższa od przeciętnej (1,99 wobec 1,23). Śmiertelność owdowiałych z kolei rosła do 12,2% w pierwszym roku wobec 1,2% przeciętnej, to znaczy, że była dziesięciokrotnie większa.17

ZWYCIĘSTWO MEDYKALIZACJI

Wszystko tak przebiegało, jak gdyby wzorzec romantyczny, który istniał w połowie XIX wieku, przeszedł całą serię kolejnych katastrof. Najpierw, pod koniec wieku XIX, zaszły te zmiany, które przekształciły pierwszy okres umierania, okres bardzo już ciężkiej choroby, kiedy chorego utrzymuje się w nieświadomości i na uboczu: przypadek Iwana Ilicza. Następnie, w wieku XX, od wojny 1914 roku, odrzuca się żałobę i wszystko, co w publicznym życiu przypomina o śmierci, przynajmniej śmierci uważanej za normalną, to znaczy nie nagłej. Obraz śmierci kurczył się jak diafragma zamykającego się obiektywu fotograficznego. Pozostawał sam moment śmierci, który w epoce Iwana Ilicza i jeszcze długo potem zachował swoje tradycyjne cechy: rekapitulacja życia, publiczny charakter, sceny pożegnania.

Ten ostatni przeżytek zniknął po roku 1945 z powodu kompletnej medy-kalizacji śmierci. Jest to trzeci i ostatni epizod tej inwersji.

Zasadniczym faktem jest dobrze wszystkim znany postęp w dziedzinie lecznictwa i chirurgii, które mają do dyspozycji znakomity sprzęt i kompe-

tcntny personel, co umożliwia częste operacje. Warunki pełnej ich skuteczności stwarza tylko szpital, tak przynajmniej wierzono do dnia dzisiejszego. Szpital jest me tylko ośrodkiem gruntownej wiedzy lekarskiej, umiejętnej obserwacji i nauczania, ale również miejscem, gdzie skoncentrowano służby pomocnicze (laboratoria farmaceutyczne), skomplikowane, kosztowne, rzadkie aparaty, zapewniające mu pewien lokalny monopol.

Kiedy choroba okazuje się poważna, lekarz skłonny jest wyprawić pacjenta do szpitala. Postępy chirurgii pociągnęły za sobą rozwój metod reanimacji, zmniejszania lub usuwania bólu i wrażliwości. Metody te stosuje się już nie tylko podczas albo po operacji, ale również podczas każdej agonii, aby ulżyć cierpieniom. Na przykład umierającego poi się i odżywia dożylnymi zastrzykami, dzięki czemu nie dręczy go pragnienie. Rurką podłączony jest do aparatu, który wchłania śluz i chroni go przed uduszeniem. Lekarze i pielęgniarki podają mu środki uspokajające, kontrolując ich działanie i zmieniając dozy. Wszystko to jest dzisiaj powszechnie znane i tłumaczy żałosny, dziś już klasyczny widok chorego najeżonego rurkami.

Niepostrzeżenie a szybko zrównano wszystkich umierających z tymi, którzy przeszli ciężką operację. Dlatego przestano, zwłaszcza w miastach, umierać w domu — a także tam się rodzić. W Nowym Jorku w 1967 roku 75% zgonów nastąpiło w szpitalu albo podobnych instytucjach, na 69% w 1955 roku (60% w całych Stanach Zjednoczonych). Procent ten nie przestał od tego czasu wzrastać. W Paryżu jest rzeczy zwykłą, że starzec chory na serce ałbo płuca idzie do szpitala, aby tam spokojnie umrzeć. Można by niekiedy prowadzić takie samo leczenie w domu, zatrudniając pielęgniarkę, ale koszty tego nie są zwracane w pełnej wysokości—o ile w ogóle są zwracane—przez ubezpieczał-nie społeczne, a poza tym przysparza to rodzinie trudów i ciężarów, którym nie może ona podołać (pranie bielizny, czuwanie, bieganie po aptekach), zwłaszcza kiedy kobieta pracuje, a nie ma dziecka, siostry, kuzynki albo dysponującej wolnym czasem sąsiadki.

Śmierć w szpitalu jest konsekwencją jednocześnie rozwoju lekarskich metod łagodzenia bólu i — w obecnym stanie rzeczy—materialnych trudności w stosowaniu ich w domu.

Wróćmy wreszcie do tego, co powiedzieliśmy na początku niniejszego rozdziału o nieprzyzwoitości ciężkiej choroby, o fizycznym wstręcie, jaki wywołuje, o potrzebie ukrywania go przed innymi i przed sobą. We własnym poczuciu moralnym rodzina myli swoją skrytą odrazę do obrzydliwych objawów choroby z wymogami czystości i higieny. W większości przypadków, zwłaszcza w ■wielkich miastach jak Paryż, rodzina nie zrobiła nic, aby móc zatrzymać umierających u siebie i aby uzyskać ustawodawstwo społeczne mniej sprzyjające pozbywaniu się ich.

Szpital nie jest więc tylko miejscem, gdzie ludzie zdrowieją ałbo umierają z powodu błędu w leczeniu; jest miejscem normalnego umierania, przewi-


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
PICT2705 572 Część V. Śmierć na opak uczucia. Stworzyła ona między nami a innymi ludźmi więzy, który
PICT2709 HO Część V. Śmierć na opak głos Alberta albo Aleksandry de La Ferronays; w pełni XX wieku r
PICT2714 590 Część V. Śmierć na opak reformę pogrzebów, która by je uprościła, a jednocześnie wyelim
PICT2709 HO Część V. Śmierć na opak głos Alberta albo Aleksandry de La Ferronays; w pełni XX wieku r
32243 PICT2700 562 Część V. Śmierć na opak z tego, że coraz częściej obejmuje się ją zakazem; zachow
62959 PICT2704 570 Część V. Śmierć na opak społeczeństwa. Społeczeństwo uważa żałobę za zjawisko cho
PICT2708 578 Część V. Śmierć na opak stanowczo przeciwny prawdzie.” (Stanowisku temu towarzyszy skru
PICT2700 562 Część V. Śmierć na opak z tego, że coraz częściej obejmuje się ją zakazem; zachował w p
PICT2703 568 Część V. Śmierć na opak uporczywie pogrążony w żałobie zostaje bezlitośnie wykluczony z
PICT2704 570 Część V. Śmierć na opak społeczeństwa. Społeczeństwo uważa żałobę za zjawisko chorobliw
PICT2708 578 Część V. Śmierć na opak stanowczo przeciwny prawdzie.” (Stanowisku temu towarzyszy skru
PICT2709 HO Część V. Śmierć na opak głos Alberta albo Aleksandry de La Ferronays; w pełni XX wieku r
40355 PICT2703 568 Część V. Śmierć na opak uporczywie pogrążony w żałobie zostaje bezlitośnie wykluc
62959 PICT2704 570 Część V. Śmierć na opak społeczeństwa. Społeczeństwo uważa żałobę za zjawisko cho
PICT2692 Część V ŚMIERĆ NA OPAK

więcej podobnych podstron