Rozdział V
W ostatnim dwudziestoleciu swego życia Wolter opublikował tysiące stron, na których wiele uwagi poświęca zagadnieniu zła. I choc nigdy nie wrócił do tezy, że wszystko jest dobre, a nawet do przekonania, że wszystko jest znośne, to jednak niezwykle dramatyczne przeżycie zła, które wyraził w Poemacie o zagładzie Lizbony, zniknęło z jego tekstów.
Wolter pozostaje wierny zarówno deizmowi, jak i idei, że prz roda jest dziełem „wiecznego mechanika”. .Jedność zamiaru ucit leśnionego w' nieskończenie zróżnicowanej wielkiej całości wskazuje na jedną tylko zasadę; zasada ta musi określać cały byt albo wcale nie jest zasadą uniwersalną”Jest to niezmiernie potężna zasrda działania, skoro rządzi „maszyną tak zróżnicowaną i złożoną”, jest ona rozumna i „niezwykle inteligentna”, skoro my, istoty skąc.inąd inteligentne, nie potrafimy wynaleźć najmniejszego trybiku tej maszyny; jest ona konieczna, gdyż bez niej „maszyna by nie istni tła”; a wreszcie jest ona wieczna, „ponieważ nic nie może powitać z niczego [...] i skoro coś istnieje, to tym samym jest dow edzione, że coś istnieje przez cala wieczność”2. Ten ostatni punł t zasługuje na podkreślenie, gdyż jeszcze w latach czterdziestych X\TII w'., wskazując na wszystkie trudności związane z tą koncepcją, Wolter dopuszczał możliwość aktu stworzenia z niczego. W późnych tekst tch natomiast ideę creatio ex nihilo wyklucza stanowczo, co stanc wj dodatkowy' argument przeciw' opowieści z Księgi Rodzaju. Zdan;em Woltera, „wielka całość” wcale nie jest jednym z możliwych świat iw, jak sobie uroił Leibniz, lecz jest jedynym możliwym, rzecz wistym i koniecznym światem. Odwiecznie jest taka, jaka jest.
i nie mogła być inna. Tym samym w* istnieniu „wielkiej całości” urzeczywistnione są wszystkie potencje twórcze „pierwszej zasady sprawczej”. Bóg, czyli konieczna, działająca t wieczna zasada, nie mógł czekać na swe własne działanie. ,Jcst absurdalną sprzecznością mówić'
Byt działający spędził wieczność licz działania; Byt nadający formę był przez wieczność hcz formy I...J Jak nic można poiąc bytu świecącego bez światła, tak też nie można pojąc, że wieczny, / istoty swej działający Byt przez całą wieczność oddawał się lenistwu"1. Bóg jest więc wolny tylko o tyle, o ile postępuje zgodnie ze swymi atrybutami Przyroda, która jest tworem Boga równic wiecznym jak on sam, może być poięta wyłącznie jako całość rozumnie uporządkowana. W len sposób Bog Woltera zaczyna bardzo przypominać Spino/jańśkiego Dem sive natura.
Po drodze jednak Wolter spotyka się z Malcbranchem. „głębokim filozofem, który odkryłby prawdę, gdyby zechciał nie mieszać Ijcjl z kłamstwami przesądów” Na pierwszy rzut oka to spotkanie jest zaskakujące, potwierdza ono jednak obecność idei Malebranchc a w myśli Oświecenia, a zwłaszcza obecność jego koncepcji ładu t rozległy wpływ Malebranche’a na Oświecenie to rzecz, która jeszcze czeka na swego historyka). Koncepcjom Matebranche’a Wolter nadaje dość specyficzną interpretację, wcielając je do swoiście pojętego panlcizmu zrodzonego pod wpływem spinozjańskim, któremu w owym czasie wydaje się ulegać. Zdaniem Malcbranche'a, wszystko widzimy w Bogu; u’edług Woltera, prawdą zapewne jest coś wrręcz przeciwnego. Bóg wszystko cbtiała wr nas. Jego zdaniem, nasza zmysłowość i nasz intelekt są znakami świadczącymi o obecności w nas Najwyższego Bytu i o jego stałym działaniu za pośrednictw-em naszych umiejętności. „To raczej Bóg widzi wszystko w nas i działa wszystko w nas, albowiem w sposób konieczny jest on wielkim, jedynym i wiecznym stwórcą całej natury” Nie wynika stąd jednak, że za pomocą pojedynczych aktów wolt i czynów' wtrąca się ustawicznie w dzieło swego stworzenia. Bog nie jest ani despotą działającym arbitralnie, ani majstrem pilnującym bez przerwy, żeby jego maszyna była w ruchu. Ponieważ zawsze test czynny, to zawsze działa za pomocą porządku, który ustanowił. Wskutek tego „nie daje się oddzielić od całej przyrody”, a nasza zależność od „wielkiego Bytu” polega nie na tym, że jest on „obecny poza światem, lecz że jest obecny w święcie"4.