AKWARIUM
tekst i fotografie: dr Hubert Zientek
Kąsaczowate trzymane pojedynczo lub „parkami" czują się f bardzo źle | ||
4 | ||
BPpPpJL.. „ | ||
7 | ||
Ijg- -w |
A | |
pw| •i m łJJ ''" *** M' I ] |
/A. ^
I -
* ■
f
o) mmM'
{/ jfmmz
żyt
-oi/l1.
. ~~ ^
Potomstwo od wydelikaconych paletek mftre- SĘuząyiać kłopoty w innych warunkach środowiskowych
Niemal co tydzień w sobotnie przedpołudnie odbywam objazdy akwarystyczne po zaprzyjaźnionych hodowcach. To dla mnie prawdziwy relaks i przyjemność. Postanowiłem napisać coś a la felieton przybliżający sylwetki kilku znajomych akwarystów i ich hodowli. Z pewnością wielu Czytelników „Naszego Akwarium” uzna to za ciekawe, zważywszy, że tu i ówdzie wplecione zostały praktyczne porady „prawdziwych” hodowców, wywodzących się z różnych środowisk społecznych i będących w różnym wieku. Starałem się wychwycić różnice między nimi w podejściu do chowu i hodowli ryb akwariowych i unaocznić tego konsekwencje.
Najpierw zaglądam do Pana Janka — siedemdzie-sięciolatka po ciężkiej operacji jelit, kolejarza na emeryturze. W jego trzech ok. 80-litrowych zbiornikach w kuchni pływają tylko smoliście czarne molinezje. Jest ich tam „na gęsto”. Zbiorniki stoją przy oknie od południa i dodatkowo doświetla-ne są światłem żarówkowym, co gwarantuje obfity porost zielonych glonów. Rzeczywiście, kamienie i ściany zbiornika z wyjątkiem przedniej pokryte są żywozielonym „dywanem”. Ryby żerują na nich nieustannie. Rozmnażają się i rosną dosłownie w oczach. Dodatkowo dostają co najwyżej średniej jakości suchy pokarm płatkowy, więc co jest sukcesem hodowli Pana Janka? „Światło i glony -odpowiada z uśmiechem. — Trochę żywego też nie zaszkodzi, najlepiej rurecznika, co drugi dzień” — dodaje. Akwarium w przedpokoju ma jakieś 300 1 i pływają w nim niezliczone rzesze narybku brzanek różowych i „neonowych”. Pan Janek wyciera je zawsze w dużych grupach z przewagą samców na ruszcie z plastikowej siateczki. Narybkowi podaje „pył” (nawet do 6-7 razy dziennie) złowiony własnoręcznie w okolicznych stawach i odrobinę suchego pokarmu z dodatkiem zawiesiny z ugotowanego na twardo jaja kurzego. Ryby rosną jak na drożdżach i pięknie się wybarwiają. Sugeruję mu, że na solowcu byłoby o wiele łatwiej i bezpieczniej je odchowywać. „Niewątpliwie, ale o ile drożej. Poszedłbym z torbami” - argumentuje. A trzeba wiedzieć, że właściciele kilku okolicznych „zoologów” regularnie przyjeżdżają do Pana Janka po towar, bo zawsze jest on nieskazitelny pod względem zarówno jakościowym, jak i zdrowotnym.
Drugim z odwiedzonych jest Dominik, chłopak w wieku 20 lat, bezrobotny, chory na nerwicę serca.
Straciwszy ojca w wypadku samochodowym, mieszka z matką w gminnym lokalu składającym się z pokoju i kuchni. Matka ma pracę, ale żyje im się bardzo skromnie; Dominik stara się o rentę. Chłopak jest zamiłowanym akwarystą. Jego przygoda zaczęła się w momencie, gdy pewnego dnia, przejeżdżając rowerem obok blokowego śmietnika, zobaczył stojące z boku kontenera akwarium. Miało ok. 60 1 i o dziwo, nie było nigdzie pęknięte, a wewnątrz leżał nieduży gąbkowy filtr i grzałka. Bez namysłu wziął je, dorobił oświetlenie i zaczął hodować ryby. Obecnie ma trzy zbiorniki i kilka dużych słoi służących za kotniki i podchowalnie narybku. Hoduje