wyraźnie odgraniczone od wsi. Z pewnością nietrudno o p^, sadę w wyliczaniu wspólnych cech miast przednowocze; nych*. Pewne wyróżniające cechy miast występowały jedna, niewątpliwie w większości form społeczeństwa jeszcze ,
rozwojem kapitalizmu. Miasta były zazwyczaj otoczone mu rami, które podkreślały ich zamknięty charakter i oddziela), od wsi, a także spełniały funkcję obronną. Centralny ob$zai w tradycyjnych miastach zajmowała zwykle świątynia, pała, i targowisko, centrum ceremonialno-handlowe otaczały czasami dodatkowe mury wewnętrzne. Miasta były ośrodkami nauki, sztuki i kosmopolitycznej kultury, lecz z tych dóbr korzystała zawsze tylko nieliczna elita. Choć niektóre z miast połączono skomplikowanym systemem dróg, niewiele osób odbywało podróże, głównie związane z działalnością militarną lub handlową. W miastach przedkapitalistycznych życie toczyło się powoli, a zwykli ludzie pozostawali przeważnie wierni podobnym tradycjom jak ich ziomkowie żyjący na wsi. Jak już wspomniałem, według dzisiejszych norm ówczesne miasta były niewielkie.
Liczba ludności świata ogromnie wzrosła w ciągu ostatnich dwustu lat, i wzrasta w dalszym ciągu, przy czym znaczna część populacji osiedla się w miastach (patrz s. 16). Statystyki są znaczące. Mamy dzisiaj na świecie około 1700 miast, których liczba mieszkańców przekracza 100 tysięcy. Około 250 miast ma więcej mieszkańców niż do niedawna największe miasta w historii, mianowicie ponad 500 000. Najludniejsze mają po 14 milionów mieszkańców. Miasta nie mają murów, a granice administracyjne najrozleglejszych konglo-meracji miejskich często nie odpowiadają już rzeczywistym
•Por, np. Gideon Sjoberg, The Preindustrial City, Glencoe 1960. Mimo wielu krytycznych recenzji książka Sjoberga jest w swojej dziedzinie pozycją klasyczną i zawiera dużo cennych spostrzeżeń.
podziałom przestrzeni miejskiej. Jeśli współczesna gospodarka jest zdominowana przez megakorporacje, to życie miejskie zostało poddane władzy „megalopolis”, czyli „miasta miast”. Słowo to pochodzi z greckiego i zostało wprowadzone przez peloponeskich polityków-filozofów, którzy planowali utworzenie nowego tniasta-państwa, będącego przedmiotem zazdrości wszystkich cywilizacji. We współczesnym użyciu słowo „megalopolis” ma niewiele wspólnego z tamtą utopią. Po raz pierwszy w nowoczesnych czasach zastosowano je w odniesieniu do północno-wschodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych, mniej lub bardziej ciągłego łańcucha zurbanizowanych obszarów na przestrzeni 450 mil od północnego Bostonu do dolnego krańca Waszyngtonu. Na obszarze zamieszkiwanym przez 40 milionów ludzi gęstość zaludnienia wynosi ponad 700 osób na milę kwadratową. Podobną liczbę ludności i gęstość zaludnienia ma rejon Wielkich Jezior w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie.
Znaczenie tych zjawisk nie jest wyłącznie ilościowe mimo silnie zaznaczającej się tendencji do takiego ujęcia tego problemu w literaturze. Wielu autorów traktuje bowiem urbanizację związaną z kapitalizmem przemysłowym po prostu jak zwyczajne zjawisko przenoszenia się ludności wiejskiej do miast. Oczywiście taki proces zachodził, lecz ruch ten był tylko częścią szerszego kompleksu zmian oddziałujących na samą naturę życia miejskiego, których chyba najwyraźniejszym symbolem było zniknięcie murów miejskich. Implikacje powyższych uwag staną się jasne, kiedy bliżej przyjrzymy się wiodącym teoriom socjologicznej analizy miasta.
107