2 (1539)

2 (1539)



Nr 11 (419)


I IIUlY


GORĄCY TEMAT



Bieda to interes, w którym kręcą się setki milionów złotych. Prawdziwa żyła złota. Oczywiście, nie dla biednych...

Państwo ma obowiązek wspomagać ludzi skrajnie ubogich lub z najróżniejszych powodów bezradnych, których nie stać na zaspokojenie podstawowych potrzeb życiowych bądź też nie potrafią ich zrealizować. Reguluje te kwestie Ustawa o pomocy społecznej (DzU z 2004 r., nr 64, poz. 593), zobowiązująca samorządy terytorialne do „wspierania osób i rodzin w wysiłkach zmierzających do zaspokojenia niezbędnych potrzeb i umożliwienia im życia w warunkach odpowiadających godności człowieka”.

Każda gmina ma do tego wyspecjalizowaną agendę zwaną ośrodkiem pomocy społecznej (OPS), zatrudniającą ustawowo określoną liczbę pracowników (proporcjonalnie do liczby ludności w stosunku jeden pracownik socjalny na 2 rys. mieszkańców), których zadaniem jest zorganizowanie profesjonalnej opieki potrzebującym zamieszkałym na danym terytorium.

Przedsięwzięcia realizowane przez OPS-y finansowane są z budżetu:

© państwa - w ramach zadań zleconych przez administrację rządową (np. przyznawanie i wypłacanie zasiłków stałych, organizowanie i świadczenie specjalistycznych usług opiekuńczych w miejscu zamieszkania dla osób z zaburzeniami psychicznymi);

© samorządowego - z puli zarezerwowanej na tzw. zadania własne gmin (usługi opiekuńcze w miejscu zamieszkania, dożywianie dzieci w szkołach, zapewnienie dorosłym jednego gorącego posiłku dziennie, zakup leków, sprawienie pogrzebu itp.).

Innymi słowy: płacimy za to wszystko my, podatnicy. Za pensje armii pracowników socjalnych oraz za wszelkiego typu świadczenia na rzecz bliźnich będących w potrzebie.

W każdym większym mieście OPS-y wyręczają się prywatnymi firmami działającymi w branży opiekuńczej. Po przeprowadzeniu obowiązkowej procedury przetargowej podpisują z nimi okresowe umowy, których przedmiotem jest przede wszystkim dożywianie w stacjonarnych stołówkach wskazanych przez gminę osób (posiadaczy bonów obiadowych) oraz opieka (zakupy, sprzątanie, przyrządzenie posiłku itp.) nad osamotnionymi starcami bądź osobami niedołężnymi w miejscu ich zamieszkania.

Zdawać by się mogło, że w takim OPS-ie nie sposób cokolwiek przytulić na boku, a biedni nie przysparzają prywatnym firmom żadnych kokosów, lecz tylko mamie płatnej udręki. Przekonajmy się, jak jest naprawdę, biorąc pod lupę Warszawę. © © ©

Usługi opiekuńcze zlecone przez ośrodki pomocy społecznej realizuje w stolicy pięć prywatnych firm wyłonionych w drodze przetargu. Miasto zapłaciło im w sumie: 16,4 min zł w roku 2002 i 2003, a w kolejnych latach 15 min zł, 14,8 min zł i wreszcie 14,5 min zł w 2006 r.

Jeśli chodzi o wygrywanie przetargów organizowanych przez warszawskie OPS-y, absolutnym monopolistą jest spółka o nazwie Agencja Służby Społecznej (ASS) zawia-dywana przez Bożennę K., która w 2007 r. niepodzielnie zarządzała biedą w ośmiu z osiemnashi dzielnic (Białołęka, Bielany, Mokotów, Ochota, Rembertów, Targówek, Ur-synówr, Wiochy), a w trzech (Śródmieście, Praga-Poludnie i Wola) podzieliła się wpływami z innymi.

Oto kilka przykładowych zleceń, otrzymanych ostatnio przez ASS:

© luty 2008 r. - 1,44 min zł za dziewięć miesięcy domowej opieki nad klientami OPS dzielniej' Bielany;

© styczeń 2008 r. - 4,2 min zł na „świadczenie usług opiekuńczych, gospodarczych i pielęgnacyjnjch dla podopiecznych Ośrodka Pomocy Społecznej Dzielniej' Mokotów m.st. Warszawy” przez 11 miesięcy;

© grudzień 2007 r. - 1,7 min zł na stołówkowe obiady dla podopiecznych mokotowskiego OPS w 2008 r.;

© listopad 2007 r. - 3,67 min zł za codzienną (w okresie 12 miesięcy) pomoc w miejscu zamieszkania osobom wskazanym przez OPS w dzielnicy Wola.

Wyjątkowym zaś hitem musiała być dla ASS robota na warszawskiej Ochocie, skoro w Biuletynie Zamówień Publicznych z 26 lutego 2004 r. (nr 28, poz. 11083) czytamy, że tamtejszy OPS podpisał umowę, mocą której rzeczona spółka przez trzy lata (do końca 2007 r.) doglądać miała podopiecznych w ich domacli za drobne... 17 min 175 tys. 585,20 zł! © © ©

Agencja Służby Społecznej powstała w latach 90. Jej udziałowcami byli początkowo małżonkowie Lech i Bożenna K., ale pan Lech (były radny Mokotowa) wkrótce wypisał się z rejestru, podstawiając na swoje miejsce teściową - Kiystyne M.

Nie znamy motywów jego decyzji, ale wysoce prawdopodobne jest, że będąc ważnym działaczem Polskiego Towarzystwa Socjologicznego oraz urzędnikiem Ministerstwa Polityki Społecznej, pragnął uniknąć brzydkich posądzeń o wspieranie interesów swojej prywatnej firmy.

Pan Lech próbował następnie robić karierę polityczną (w wyborach samorządowych 2002 i 2006 r.), dwukrotnie, acz bezskutecznie usiłując zdobyć mandat radnego Warszawy z listy Ligi Polskich Rodzin pana Romana Giertycha. Na otarcie lez w październiku 2004 r. za-

rządzający stolicą pan prezydent Uch Kaczyński wcisnął swojego imiennika do Rady Zatrudnienia, będącej „organem opinioda wczo-doradczym Prezydenta mst. Warszawy w sprawach polityki tynku pracy”.

Dziwnie się to wszystko zbiegło z sukcesami spółki ASS. Jej zysk netto w 2005 r. skoczył nagle do 910 tys. zł wobec 152 tys. zł w roku 2004, ale może tak akurat wyszło...

tylko konkurencja - zgodnie zresztą z jej zbójeckim prawem - węszyła spisek i nie widziała przypadku wwygtywaniu każdego jak leci przetargu ani też nie doceniała menedżerskich uzdolnień państwa K. Alarmowała, kogo się tylko dało, wskazując szereg proce-duralno-merytorycznych nieprawidłowości w konkursach, ale okazało się, że „nie miało miejsca zjawisko ustawiania przetargów pod firmę ASS” - jak to uprzejmie wyjaśnił dytektor Biura Polityki Społecznej Urzędu Miasta st. Warszawy Bogdan Jaskołd pismem z 14 maja 2007 r.

Również organa ścigania stanówko odcięły się od podejrzeń. Po 7-dniowym (chapeau bas!) badaniu kwestii pomocy społecznej Prokuratura Rejonowa Warszawa-Moko-tów odmówiła wszczęcia dochodzenia przeciwko funkcjonariuszom publicznym zawierającym umowy z ASS, choć śledczym wypsnęło się, że spółka traktowana była w rozrachunkach jako... „organizacja pozarządowa, której działalność nie jest nastawiona na zysk” (uzasadnienie postanowienia z 15 grudnia 2006 r. - sygn. akt 6 Ds. 3417/06/11).

- Żeby wygrać, czasem trzeba dać w łapę, ale zawsze trzeba mieć dobre układy. Pal sześć obiady, na których zarabia się na czysto grosze, rzędu 50 tys. zł rocznie od jednej stołówki. Prawdziwym tonem są usługi opiekuńcze, a zwłaszcza te porządkowo-gospodarcze. OPS płaci organizującym je firmom 5-6 zł za jedną godzinę, a bezrobotna i obarczona licznjm potomstwem kobitka, którą podnajmujemy, żeby poszła staruszkowi sprzątnąć i zrobić zakupy, dostaje maksimum 3 zl. Godzin jest bez liku i praktycznie nikt ich nie sprawdza. Tu dochody sięgają już setek tysięcy złotych z jednego OPS-u. Dlatego trwa zażarta walka o zlecenia, a rywalizu-jące firmy nie przebierają w środkach - tłumaczy nam niuanse właścicielka jednej z agencji.

© © ©

Służba społeczna państwa K. jest tak wszechstronna, że doprawdy trudno się w niej połapać. W różnych - ściśle rodzinnych konfiguracjach- K. są też właścicielami spółki Centrum Rewitalizacji Społecznej, wydawnictwa Centrum Szkoleniowe Agencji Służby Społecznej (zdołało wydać zaledwie jedną książkę pana Lecha), spółki Ledatour (wyżywienie grup tuiystjrcznj'ch!) zarządzają fundacją Agencji Służby Społecznej „Pomoc bez granic”... - no po prostu omnibusy, za którymi nie sposób trafić!

Tym bardziej więc jesteśmy wyrozumiali dla radnych gminy Mokotów, którym zginęło onegdaj pół miliona złotych przewidzianych na pomoc społeczną. Oto uchwalą z 19 października 2004 r. przeznaczyli 3,5 min zł na usługi opiekuńcze w 2005 r. Tymczasem w sprawozdaniu z wykonania budżetu za ów fatalny rok wcisnęło się po przecinku zero i ktoś, kto byl za te pieniądze odpowiedzialny, rozliczał się z kwoty 3,05 min zł. Publiczne pól bańki gdzieś wcięło i nikt nie zwrócił na nie uwagi...

Bardzo wnikliwą uwagę zwrócono natomiast na naszego dziennikarza, gdy tylko usiłował sprawdzić, jak rzeczy się mają w prowadzonej przez ASS stołówce (przy ul. Kwiatowej) dla mokotowskiej biedoty'. Mówiąc otwarcie: pogoniono nam kota, nakazując natychmiastowe wyniesienie się z prywatnego terytorium spółki.

© © ©

ASS, która przecież nam specjalnie nic wadzi i - mimo drobnego nieporozumienia towarzyskiego - służy jedynie za przykład, koi sumienia co wrażliwszych na biedę warszawiaków. Wptywa do tej firmy średnio 12-15 min zł rocznie, a zostaje około miliona. Podobnych instytucji jest w skali kraju setka, może dwie...?

- Ja się nie skarżę na opiekę, bo jeszcze mi zabiorą. Pani, którą mi przydzielono, jest od jakiegoś prywaciarza i nie zawsze przychodzi w umówionjm dniu. Ale rozumiem, bo przecież ma dzieci. Jak zrobi zakupy na parę dni, to z głodu nie umrę - cieszy się ponad 80-letnia pani K., podopieczna jednego z warszawskich OPS-ów.

ANNA TARCZYŃSKA Fot. S.T.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
8 (826) Nr 11 (419) i milv PATRZYMY IM NA RĘCE Nr 11 (419) i milv PATRZYMY IM NA RĘCE Nie
18 Gazeta AMG nr 11/96 dżinie dziewiątej trzydzieści. To nabożeństwo stato się moim przez całą okupa
3 (1421) Z NOTATNIKA HERETYKA i milY Nr 11 (419) ŚWIAT WEDŁUG RODANASmerfhe ludziki Najlepsze progra
22 (470) Nr 11 (419) i mil;*ŚWIAT SIĘ ŚMIEJE23 6- i 4-latek siedzą w pokoju przed zejściem na śniada
23 (450) 24JAJA JAK BIRETY milY Nr 11 (419)ŚWIETy/SZENIE Kościół
IMG11 13 Zderzenia Zderzenie jest to krótkotrwałe oddziaływanie poruszających się ciał fizycznych.
11 RADCZYNI Jak złe żniwo, to was boli, żeście się napracowali - ? KLIMINA Zawszeć sie co przecie
ETAPY PROCESU BADAWCZEGO 1.    Temat (tytuł badania) - zakres, w którym będziemy się
1 9 Przykład 11.3 229 W celu określenia obciążenia = a{3)Fobl, przy którym utworzy się trzeci przegu
Choroba refluksowa: •    To stan, w którym cofanie się soku żołądkowego do przełyku
8 Równania różniczkowe I rzędu Równanie różniczkowe pierwszego rzędu to równanie w którym pojawia si

więcej podobnych podstron