30 Małgorzata Sikorska
swoją rolę z jej blaskami i cieniami i ma prawo do indywidualnej relacji ze swoich doświadczeń” (Urbańska, 2005, s. 75)21.
Współczesna matka ma prawo do zmęczenia, nieradzenia sobie, proszenia o pomoc najbliższych, może być większą egoistką niż matka sprzed kilkunastu lat. Znika figura „złej matki”, i zastępuje ją „matka chor a”, co jest zazwyczaj jednoznaczne z matką w depresji. „Nowa” matka ma także prawo wyboru dotyczącego tego, czy chce szybko wrócić do pracy, czy też dłużej zostać z dzieckiem (oba rozwiązania są społecznie akceptowane), tego, w jaki sposób i jak długo chce dziecko karmić, a także tego, czy w ogóle chce zostać matką.
Współczesna młoda matka ma także prawo do angażowania w opiekę nad dzieckiem ojca malucha. Wydaje się, że społeczne oczekiwania stawiane ojcom jeszcze nigdy nie były tak duże, a jednocześnie ich autorytet wynikający z bycia „głową rodziny” tak mały.
Ponadto „nowa” matka ma być mobilna i aktywna, a pomóc ma jej w tym szereg sprzętów, produkowanych po to, aby ułatwić codzienne funkcjonowanie z maluchem. Na przykład, ideał współczesnego wózka to pojazd przede wszystkim łatwy w obsłudze, pozwalający na jazdę po różnorodnych nawierzchniach, taki, który może być wykorzystywany przez rodziców podczas joggingu lub jazdy na rolkach, i na którego stelażu można zamontować fotelik samochodowy. Ułatwiać życie mobilnej matce majątakże leżaczki (dziecko można zabrać do dowolnego pomieszczenia), łóżeczka turystyczne (współczesny rodzic nie musi bowiem - i nie powinien - ograniczać swoich planów waka-cyj nych, gdy na świat przyj dzie dziecko) oraz elektroniczne nianie (pozwalaj ące kontrolować, czy przebywające w innym pomieszczeniu dziecko nie obudziło się i nie płacze). W tych przedmiotach „zakodowane” są cechy „nowej” matki.
Oprócz bycia aktywną, mobilną, „nowa” matka powinna też być nie tylko matką, ale i wciąż atrakcyjną kobietą, żoną/partnerką.
Jak widać, w porównaniu z pokoleniem swoich matek, współczesne kobiety mogą, z jednej strony, decydować o znacznie większej liczbie spraw związanych z macierzyństwem i nie muszą się już poświęcać, jednak z drugiej strony - więcej się od nich oczekuje. Nie powinno więc dziwić, że często czują się sfrustrowane i zestresowane oraz niepewne w swoim macierzyństwie.
21 Jednocześnie jednak, w pismach sprzed 30 lat, również pojawiają się wątki o rozczarowaniu macierzyństwem oraz o niejednoznacznej i nieautomatycznej miłości macierzyńskiej. Urbańska zauważa także, że pismo nie stawia przed kobietą wymogu bycia doskonałą, perfekcyjną matką.
Powstaje pytanie - czy prezentowane tu elementy nowego wzoru matki, za pomocą których można obecnie opisać specyficzną grupę kobiet (z wyższym wykształceniem, stosunkowo dobrą sytuacją materialną i zawodową, żyjącą w „partnerskich związkach”), mają szanse na upowszechnienie? Zaryzykuję twierdzenie, że tak, choć nie sposób zapomnieć o dwóch istotnych kwestiach, które niewątpliwie w tym nie pomagają.
Pierwsza z nich dotyczy struktury polskiego rynku pracy, który mimo zmian z ostatnich lat wciąż dla kobiet jest mniej „przyjazny”: pracuje mniej kobiet niż mężczyzn, pracujące zarabiają mniej niż ich koledzy, bardziej kobietom niż mężczyznom zagraża bezrobocie. To z pewnością nie sprzyja powstawaniu wzoru matki, która oprócz macierzyństwa jest także zaangażowana w pracę zawodową. Z drugiej strony jednak, więcej kobiet niż mężczyzn ma wyższe wykształcenie i więcej się dokształca, gdy już pracują zawodowo, co pozwala mieć nadzieję na zmianę sytuacji. Drugi ważny element hamujący rozpowszechnienie wzoru „nowej” matki, to najniższy wśród krajów UE procent dzieci w wieku 3-5 lat uczęszczających do przedszkoli. Różnice między Polską a innymi krajami są uderzające: u nas do przedszkoli chodzi 41 procent maluchów (dane Eurostatu za rok 2006), we Francji, Hiszpanii, Włoszech czy Belgii wielkość ta bliska jest 100 procent. Jeszcze gorzej sytuacja wygląda na polskiej prowincji: jedynie 19 procent dzieci korzysta tam z opieki przedszkolnej (w gminach miejskich - 61 procent). Z oczywistych powodów ten stan rzeczy utrudnia kobietom podejmowanie pracy, a w konsekwencji także odchodzenie od wzoru „matki-Polki”, która poświęca się dla domu i rodziny.
Co więc pozwala mi twierdzić, że jednak istnieją szanse na szersze społeczne upowszechnienie się wzoru „nowej” matki? Sądzę tak z kilku powodów: po pierwsze - grupa matek, które opisywałam w tym tekście jest niewątpliwie grupą opiniotwórczą, „elitą”, do której mogą aspirować inne matki. Po drugie - za przedstawianymi tu zmianami we wzorze macierzyństwa stoją głębokie przemiany pozycji kobiety: chodzi przede wszystkim o zmiany na rynku pracy (media pełne są przekazów, że kobiety na równi z mężczyznami mogą i powinny osiągać sukces w pracy zawodowej), zmiany obyczajowości (współczesne kobiety są zdecydowanie bardziej swobodne i wyzwolone niż pokolenie ich matek), czy nawet postęp w antykoncepcji, która daje kobiecie potencjalnie pełną kontrole nad swojąpłodnością. Po trzecie - za przedstawionymi zmianami stoi także zmiana układu sił we spółczesnych rodzinach, w których kobiety, matki mają coraz więcej do powiedzenia, a idea partnerstwa w związku przenika nawet do polskich telenowel (choć w ograniczonym zakresie). I wreszcie, po czwarte - przedstawione zmiany można uznać za konsekwencję ideologii indywidualizmu, która jest jednym z istotniejszych czynników determinujących