28 Małgorzata Sikorska
czek (135 wpisów). Co istotne, głosy potępienia dla „złej matki” w tej dyskusji raczej się nie pojawiały. Kobiety współczuły, trzymały kciuki za poprawę oraz jednoznacznie zgadzały się, że niechęć do własnego dziecka jest objawem choroby, którą trzeba leczyć, a nie wyznacznikiem bycia „niedobrą matką”. Pojawiły się również wypowiedzi matek, które miały podobne doświadczenia, choć -jak zaznaczały - nie tak dramatyczne lub nie trwające tak długo. Podobnie za całkiem normalną i zrozumiałą została uznana niechęć przyszłej matki, która zadeklarowała, że nie lubi małych dzieci. Wszystkie odpowiedzi forumowiczek brzmiały podobnie: „Nie przejmuj się. Ja też lubię tylko swojego 4,5-letniego synka i moje maleństwo. Moje dziecko jest najmądrzejsze itd. Również nie mam potrzeby kontaktu z innymi dziećmi. Niektórzy tak po prostu mają...” (forum: emama, autor: kubusa, 11.12.2005); „Nie martw się, ja też nie przepadam za dziećmi. Fajne są na pięć minut. Też raczej unikałam je, jak były w moim pobliżu i nigdy nie rozumiałam tego słodkiego ćwierkania do nich. Teraz, jak jestem w ciąży nic się nie zmieniło. Oczywiście mój synek będzie kochany :-)” (forum: emama, autor: kliklik, 11.12.2005).
Choć przekonanie, wywodzące się między innymi z teorii Freuda19, że rodzice, a przede wszystkim matka, są winni większości nieszczęść, jakie spotkają ich dziecko w przyszłości, jest wciąż silne, to jednak i tutaj sytuacja się zmienia. Na przykład, do lat 70. funkcjonowała teoria, sformułowana między innymi przez Bruno Bettelheima, zgodnie z którą za autyzm dziecka odpowiada oziębła, przeintelektualizowana matka, karmiąca niemowlę mechanicznie, bez nawiązania głębokiego kontaktu, niekiedy przyduszającje. Jednym z pierwszych doświadczeń takiego dziecka stawało się poczucie zagrożenia, czego konsekwencją było wycofanie ze świata (autyzm). Psychiatra Michał Broniszewski stwierdza: „Obecny stan wiedzy o autyzmie dziecięcym całkowicie wyklucza jego zależność od relacji w rodzinie i od jej emocjonalnych problemów” (cyt. za: Bikont, Szczęsna, 2005, s. 24). 1 2
Tak więc, ze współczesnej matki, której przyznaje się prawo do bycia niedoskonałą i do przyznawania się do nieradzenia sobie z opieką nad dzieckiem, prowadzeniem domu i pracą (wszystkimi tymi elementami razem lub oddzielnie), zdejmuje się także, przynajmniej częściowo, poczucie winy za przyszłe niepowodzenia jej dziecka. Współodpowiedzialnym coraz bardziej staje się ojciec, a także choroba dziecka (tym można tłumaczyć coraz powszechniejsze występowanie syndromu ADHD, czyli syndromu dziecka nadpobudliwego), geny oraz wpływ rówieśników3 i mediów.
5. Podsumowanie - czy wzór „nowej” matki
jest krótkotrwałą modą, czy też tendencją mającą szanse na społeczne upowszechnienie?
Podsumowując: „nowa” matka ma prawo do bycia niedoskonałą, ma prawo być matką „chorą” (co oznacza matką w depresji), nie powinna „poświęcać się” (co jest zaprzeczeniem wzoru „matki-Polki”, który zbudowany był właśnie na poświęcaniu się dla rodziny). Model „supermamy”, czyli osoby z powodzeniem radzącej sobie z łączeniem obowiązków domowych i zawodowych, odchodzi w przeszłość. Kobietom mówi się, że wszystkiego nie da się pogodzić i że co więcej - nie powinny czuć się z tego powodu winne. Macierzyństwo nie powinno być już jednoznacznie łączone z poświęcaniem się, z misją, z byciem „idealną matką”, „matką-Polką”, bo takich matek nie ma - stwierdzają jednoznacznie redaktorzy, np. Dziecka, i często powtarzają forumowiczki, w odpowiedziach na pojawiające się systematycznie posty z przesłaniem: „nie jestem dobrą matką”,, jestem wyrodną matką” itd. Jest to postawa całkowicie przeciwna tej sprzed zaledwie 30 lat - analizując pismo Twoje Dziecko z roku 1975, Sylwia Urbańska stwierdza: „Matka przechodzi ciężką próbę poświęcenia, trudu, cierpliwości, ale jest to wpisane w jej kobiecy los. (...) Kobieta przyjmuje
19 A także z innych teorii; Urbańska zauważa: „To, co spaja teorie: Parsonsa, badaczy schizofrenii i ‘autorytarnej osobowości’ [a więc teorie szczególnie ważne w latach 50. i 60. XX wieku - M.S.] to ulokowanie roli macierzyńskiej jako głównej przyczyny zaburzeń. Stwierdzono, że wczesne relacje z matką są delikatne i niebezpieczne, mają ogromny wpływ na przyszłość dziecka
stanowią klucz do psychopatologii współczesnego społeczeństwa. Tego typu diagnozy lokowały źródła przestępczości w złym treningu rodzicielskim matek. W związku z tym, że społeczni patolodzy wkroczyli na obszar prawa, ludzie zaczęli traktować dewiacje nie jak przestępstwo, lecz jak chorobę, a ‘medyczna jurysprudencja przekształciła starsze formy wymierzania sprawiedliwości’ Z tego względu często pracująca matka była postrzegana jako główna przyczyna przestępczości nieletnich” (Urbańska, 2005, s. 48,49).
W popularnonaukowej, opublikowanej w wielu krajach książce Geny czy wychowanie? Judith Rich Harris stawia wyraźną tezę, zgodnie z którą to nie wychowywanie przez rodziców, ani nawet nie wyposażenie genetyczne, które dziecko od nich otrzymuje, decydująo jego osobowości. Znacznie ważniejszy jest wpływ rówieśników.