LEONARDO DA VINCI
nie on ani jego sztuka, lecz natura tworzy cień i gdyby rzeźbił w ciemnościach, nie zobaczyłby nic, gdyż nie ma tam różnorodności; i gdyby materiał rzeźbiony otoczony był mgłą o jednolitej jasności, również nie zobaczyłby niczego oprócz konturów rzeźbionego materiału w granicach otaczającej go mgły. I spytam cię, rzeźbiarzu, dlaczego nie doprowadzasz dzieł do takiej doskonałości na wolnym powietrzu, otoczonych jednostajnym, ogólnym światłem [jakie jest] w powietrzu, jak to czynisz przy świetle skupionym, które płynie z góry oświetlając twe dzieło‘ł A jeśli powodujesz powstawanie cienia wedle twej woli, ujmując materiału, dlaczego nie zrobisz tego rzeźbiąc w normalnym oświetleniu tak samo, jak to czynisz w świetle skoncentrowanym? Z pewnością mylisz się; te cienie i światła stwarza inny mistrz, któremu sługą jesteś, przygotowując tworzywo, na którym on wyciska owe znamiona. Nie chwal się przeto czynami innego. Tobie wystarczą długości i szerokości członków ciała oraz ich proporcje; to jest twoja sztuka. Resztę — będącą wszystkim — zdziałała natura, mistrz większy od ciebie.
Powie rzeźbiarz, że wykona płaskorzeźbę i ukaże za pomocą perspektywy to, czego nie ma w rzeczywistości. Odpowiemy, że perspektywa jest członem nalarstwa i że w tym wypadku rzeźbiarz staje się malarzem, jak to już wykazano poprzednio.
[51]
Rozdział czterdziesty trzeci USPRAWIEDLIWIANIE SIĘ RZEŹBIARZA
Mówi rzeźbiarz, że jeśli ujmie marmuru więcej niż należy, nie może naprawić swego błędu, jak czyni to malarz. Odpowiemy na to, że kto ujmuje więcej niż należy, nie jest mistrzem, ponieważ mistrzem zwie się tego, który ma prawdziwą znajomość swego rzemiosła. Odpowie rzeźbiarz, że pracując w marmurze odkrył pęknięcie i ono jest przyczyną tego błędu, a nie mistrz. Odpowiemy, że rzeźbiarz jest w tym samym położeniu co malarz, gdy mu pęka i psuje się deska, na której maluje. Mówi rzeźbiarz, że nie może wykonać jednej postaci nie stwarzając jednocześnie nieskończonej ilości innych, ze względu na nieskończoną mnogość zarysów, których ilość jest ciągła47. Odpowiemy, że nieskończenie mnogie zarysy takiej figury sprowadzają się do dwóch półfigur, to jest jednej półfigury [widzianej] z tyłu i drugiej półfigury [widzianej] z przodu, które, jeśli są proporcjonalnie ukształtowane, tworzą figurę pełną. I takie połowy, jeśli będą miały właściwie rozmieszczono wypukłości we wszystkich swych częściach, same przez się, bez innego kunsztu odpowiadać będą nieskończonej mnogości figur, które rzekomo miał zrobić rzeźbiarz. To samo można by powiedzieć o kimś, kto robi naczynie tocząc je na kole, gdyż on także może ukazać swe naczynie w nieskończonej ilości widoków.
Lecz co może zdziałać rzeźbiarz, którego nie wspomaga ustawicznie bieg natury we wszystkich potrzebnych i pożądanych okolicznościach; a jest to pomoc nieomylna — jasność i ciemność, które malarze zwą światłocieniem i które malarz stwarza opierając się na głębokich studiach nad ilością, jakością i proporcją, a w czym natura wspomaga rzeźbę bez udziału talentu rzeźbiarza. I ta sama natura wspomaga artystę rzeźbiarza przez właściwe skróty, które perspektywa stwarza samoistnie drogą naturalną, bez wysiłku umysłowego rzeźbiarza; malarz zaś musi ową wiedzę zdobyć własnym umysłem.
Powie rzeźbiarz, że czyni dzieła bardziej wieczne niż malarz. Tu odpowiemy, że jest to cnota rzeźbionego tworzywa, a nie rzeźbiarza, który je obrabia, i jeśli malarz maluje emalią na wypalonej glinie, będzie to trwalsze niż rzeźba.
[52]
Rozdział czterdziesty czwarty
0 ZALEŻNOŚCI OD ŚWIATŁA RZEŹBY, A NIE MALARSTWA
Jeśli rzeźba będzie oświetlona od dołu, wyda się potworna
1 dziwaczna; nie zdarza się to [dziełu] malarstwa, które nosi w sobie wszystkie należne przymioty.
47