I
MARCIN GAWĘDA ■
Konieczność wprowadzenia rewolucyjnych zmian w Siłach Zbrojnych Federacji Rosyjskiej wydaje się być akceptowana tak przez rosyjskich wojskowych jak i polityków. Dziś, tak jak przed 20-B0 laty, pozostaje ona ciężką, mało elastyczną, „skrojoną" na realia zimnej wojny strukturą, nie przystającą do współczesnych realiów prowadzenia działań wojennych.
Od jesieni zeszłego roku w Rosji trwa dyskusja na temat podjętej przez rząd i najwyższe dowództwo wojskowe prób reformy Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej. Wojna w Gruzji, jakkolwiek zwycięska, drastycznie wykazała zacofanie armii rosyjskiej, konieczność zmian strukturalnych oraz modernizacji uzbrojenia i wyposażenia. Krytyczni wobec zdolności bojowej własnego wojska są nie tylko analitycy, ale także przedstawiciele generalicji. Nasuwa się pytanie: czy podejmowane w Rosji reformy są tylko elementem procesu poprawiania wizerunku, czy faktycznie mają w ciągu najbliższych
lat odmienić oblicze SZ FR?
Stwierdzenie prezydenta Rosji Dmitrija Mied-wiediewa o konieczności modernizacji Sil Zbrojnych Federacji Rosyjskiej przyjęte zostało z pełnym zrozumieniem, natomiast trudniej uzyskać jest pełny obraz na czym reforma ma polegać, jak będzie realizowana i jakie przeznaczone będą na nią rzeczywiste, a nie tylko obiecywane, środki. Na razie wiele elementów realizowanych jest /dynamicznie, ale pod znakiem zapytania pozostaje zgodność efektu zaplanowanego na 2012 rok z zamierzeniami. Po ogłoszeniu 14 października 2008 r. planów przekształceń rosyjscy wojskowi byli zdezorientowani i niezadowoleni z działań podejmowanych przez ministra obrony Anatolija Serdiukowa. Nie dość, że niewiele było pewnych informacji o ich zakresie, to do tego podejrzewano, że w rzeczywi
stości nie chodzi o reformę mającą podnieść wartość bojową wojska, ale o zaoszczędzenie środków, a może nawet o wielką politykę, wobec pojawiających się rys w tandemie Putin-Miedwiediew.
Smaczku sprawie dodaje fakt, że cala zakrojona na dużą skalę reforma (a więc modernizacja, restrukturyzacja, redukcja, komercjalizacja itd.) SZ FR uderza niczym grom z jasnego nieba, gdyż nie tak dawno rosyjscy decydenci deklarowali, że nadchodzi okres stabilizacji. Przykładowo Siergiej Iwanow, byty minister obrony, odchodząc ze stanowiska w lutym 2007 r. powiedział: „reform sil zbrojnych już więcej nie będzie". Swego rodzaju katalizatorem zmian okazała się wojna rosyjsko-gruzińska, gdzie jak na dłoni widoczne stały się poważne mankamenty i problemy, z którymi borykają się SZ FR.
W totalnym chaosie i sprzecznych zapowiedziach, przy blokadzie rzetelnej informacji rodem
z czasów ZSRS, można zasadniczo stwierdzić, że
zapowiedziana reforma miałaby polegać m. in. na:
■ głębokiej modernizacji i przezbrojeniu armii, realizowanej m.in. poprzez szybsze wdrażanie nowoczesnego uzbrojenia, kupowanego
w większych niż symboliczne partiach;
■ wspieraniu finansowym własnych zakładów zbrojeniowych, których stan finansowy jest często tragiczny, aby bardziej uniezależnić je od eksportu;
■ zmian organizacyjnych i strukturalnych, chociażby przechodzeniu na strukturę brygadową i likwidacji wielu związków taktycznych i jednostek;
■ zmniejszaniu ilości stanowisk oficerskich
i ogólnej redukcji liczebności armii, głównie jednak w jednostkach tyłowych;
■ zwiększeniu mobilności armii;
■ zreformowaniu szkolnictwa wojskowego, co oznacza zmniejszenie ilości uczelni;
■ prywatyzacji zaplecza wojskowego odziedziczonego po ZSRS (przedsiębiorstw remontowych, placówek medycznych, ośrodków wypoczynkowych, mediów itp.);
■ restrukturyzacji wojsk powietrznodesanto-wych, likwidacji dywizji i przejściu w nich na system brygadowy.