Mimo pobożnych życzeń nazbyt wielu trenerów' i działaczy sportowych, sport wyczynowy w wielu swych dyscyplinach zbliżył się do kresu ludzkich możliwości. Jeśli mimo wszystko nadal są bite rekordy to tylko dlatego, że dochodzi do zbieżności kilku sprzyjających czynników, a przede wszystkim „mądrego zainwestowania” w szczególnie predysponowany psychicznie i fizycznie genotyp ludzki. Przypomnieć należy ponadto, że dawno za nami pozostawały czasy gdy zawodnik trenował tylko z trenerem. W chwili obecnej, aby osiągnąć znaczące sukcesy, każdy zawodnik musi od początku pozostawać pod bezpośrednią opieką niebywale rozbudowanego zespołu specjalistów, tak z dziedziny medycyny, jak nauk paramedycznych, czy wręcz nauk ścisłych i świata techniki. Jakby tego było mało, zawodnik musi podporządkować całe swe życie i uzależnić się bez reszty od różnorodnych przyrządów, sprzętu i aparatury.
Coraz większe wymagania stawiane organizmowi sportowca wyczynowego musiały pociągać za sobą niebywały rozwój medycyny sportowej.
Szaleńcza pogoń za rekordami pociągnęła za sobą niestety także lekceważenie nieodłącznych dla sportu wyczynowego zagrożeń zdrowia, omijanie, a nierzadko także łamanie przepisów, i co gorsze, korzystanie z niedozwolonych sposobów' „wspomagania” organizmu, oraz korzystanie z różnych sposobów tzw. pseudoleczenia.
W wyniku tego wzrosła niepomiernie liczba przeciążeniow'ych uszkodzeń narządu ruchu. Z przerażeniem stwierdzono, że uszkodzenia typowe dla wieku inwolucji zaczęły występować u coraz to młodszych roczników.
Leczenie współczesnego sportowca wyczynowego jest coraz trudniejsze z kilku względów. Przeładowany do granic możliwości program treningów i startów, z którymi nieodłącznie związane są znaczne korzyści materialne powoduje. że sportowiec wysokiego wyczynu właściwie nie ma kiedy chorować! Ponieważ konwencjonalne leczenie jest z reguły związane z określonymi niewygodami i wymaga czasu (stosownie do potrzeb metabolizmu gojących się tkanek) większość sportowców, naglona zobowiązaniami startowymi gorączkowo szuka tzw. „szybkich wyleczeń”, sposobami irracjonalnymi, które na każdym kroku proponują różnego autoramentu pseudolekarze, żerujący na naiwno-