- Lubię zabijać - przyzna! się Szaty. - Lubię, jak boją się umierać, drżą. na wszystko się zgadzają nog.hzą, szczają »
,irachujak szczenięta. Udajesz,ze c,ęmbyw»dbzę«^b?
dziesz strzelał, a potem strzelasz im prosto w twarz. Mozgt Samh się j* bryzgi szampana. A gwałcić Trzęsą się za piczkę trzymają. Bacznosc, kurwy. P SSoku gnojki! Chłopcy są moi! No nie w.em, mmc s,ę podoba.
MSę I": ci szary. - Chodź. będz,™, I żyli jak należy. Otworzymy przedszkola, skopiemy ogro y, tSm tunele, jak jacyś Włosi, zbudujemy obwoto--Szarv zdjął czapkę, przetarł twarz, wysmarkał się. - Ale naj zabawniej oczyw,ście; ^0'"^ w'
Jęto «r.r°dLy chodzą sobie tam i z powrotem, niczego m.
ręKu, siewa. y spadochronow. Od
Cro7dah-'i“to~L^zkloLlwp.d.jągoi. do morza. 1 jeszcze! Gdybym był przywódcą junty w^sko-
wei na przykład wąsatym Argentyńczykiem z szablą, wyrzu
całbym posłów-wrogów z helikoptera. Szuch-szuch-szuch^
leci helikopter. A ja wyrzucam posłów-wrogów. Jedneg< P SIS oc«a*m. Bez spadochronów. Nie chc.lhym s,ę
Z°Stalikray sięmbrtoaini- staliśmy się gwałcicielami Gwał-stausmy się ra ^ tkie dziurki Bombardowa-
limy wŁ imiasta, niszczyliśmy miasteczka, baby wyhó «*•
czekało na rozwałkę. Rosyjska ziemi, leżała gotowa na dewiacją. Domy przewracały si, jak dommo. P=^ wstrętem otrząsał, się z chałtur, rosyjskiej. « ^molenskr zrównano z ziemią katedrę. W Jarosławiu sP*lono.P°S,“ nok milicji. Przyjechali strażacy. Z wężów zaledwie kapał.
W04Ratunku! - gliniarze śmiesznie machali rękami.
Komendancie, zabierzcie swego trupa! - krzyczał w odsiedzi Szary do dowódcy stróżów porządku, lzialiśmy koszulki marynarskie i ku ich pamięci daliśmy charytatywny. Wesoło było. Rzuciliśmy się na Molik wę. Wyrżnęliśmy rząd, zamknęliśmy pocztę i telegraf, łzjęliśmy banki, ogołociliśmy apteki. Parlament wywiesił
f Voną flagę. Uśmiechnęliśmy się tylko.
Chodź, będziemy torturowali ludzi - zaproponował Sza-Będziemy psotnikami.
Sczęliśmy torturować. Żelazkami, lutownicami, szczyp-[ cmiii, kap, kap wodą na makówki. Torturowaliśmy na różne ■posoby.
B - Zobacz, jak ładnie cierpią! - zachwycał się Szary, łamiąc ^Hyjskie kości, kręgosłupy, czaszki. - No tylko popatrz! Jacy HfHzymali i niewybredni. Jesteście bezcenni - zwracał się do ^Bazenników.
^■Rosjanie w odpowiedzi dziko wrzeszczeli. Nikt nie uniknął tortur. Wszyscy przyznali się do wszystkiego.
B- Mam marzenie. Niekiedy tak mi się chce być pielęgniar-B- powiedział Szary, opatrując mi zranioną rękę po poran-nyijt nalocie. - Głaskać ludzi po główce.
B Obok kosza na śmieci stała pusta butelka. Rzuciliśmy się ^■hicj na wyścigi. Byłem szybszy. Szary sprytniejszy. Pod-ItHWil ini haka laską, a później tą samą laską przyciągnął binelkę.
■-Weź - rzekł z uśmiechem. - Jak nie masz, to weź.
Bil Szary - powiedziałem z wdzięcznością.
^■KRzecz jasna, w naszej komunie z jedną kuchnią obowią-wwiiln prawo dżungli - pokiwał głową Szary. - Jednak, gdy Hipowal pogrzeb, wszyscy zapominali o awanturach, o Bn, źc Żydów nazywaliśmy pejsami. Każdy chciał pomóc, (B kio mógł. Rozumiesz?
^B||«pisaliśiny do radia list z prośbą, żeby nadali naszą ulu-Wonn melodię, ale nie powiedzieliśmy jaką. Wspomnieliśmy ilohrym słowem rodziców. Wyruchaliśmy mumię Lenina w "^j^Bftoleum. Zjedliśmy kolację i poszliśmy spać.