- Moi drodzy, przed nami poważne zadanie. Zawody są wprawdzie dopiero za miesiąc, ale już od dzisiaj zaczniemy ćwiczenia sprawnościowe, sprawdzimy w czym jesteśmy dobrzy i kto będzie reprezentował grupę w poszczególnych dyscyplinach. Przypominam, że prawdziwy psi sportowiec musi się, oczywiście, również właściwie odżywiać. Bezwzględnie ograniczamy psie ciasteczka, chrupki, dropsy - gryziemy natomiast więcej kości.
-A fuj! To ostatnie zdanie wcale się Dudusiowi nie spodobało, ale przecież nikt go nie będzie do kości zmuszał, o nie!
Przygotowania ruszyły pełnat parą. Duduś chętnie biegł każdego ranka do przedszkola, zwłaszcza, że pani włączyła go do drużyny tropicieli śladów, a w tropieniu to już Duduś miał wprawę - zawsze wywąchał, gdzie mamusia schowała słodycze!
Jedno go tylko trochę niepokoiło - drużyna tropicieli brała na koniec zawodów udział w przeciąganiu kija, który był dość duży i ciężki. Ale tropienie szło mu znakomicie, więc postanowił nie zaprzątać sobie łebka sprawą kija.
Przy posiłkach konsekwentnie odkładał kości, a pani, chociaż za każdym razem wspominała o ich znaczeniu dla zdrowia i kondycji każdego psa - nie prosiła Dudusia o ich zjedzenie.
Jednak, kiedy na kolejnym treningu, po znakomitych wynikach z poprzednich dyscyplin, pani odliczyła grupie punkty za wypuszczenie patyka - koledzy zaczęli się na Dudusia denerwować.
- Proszę pani, on ma za słabe szczęki! Nie ściska kija mocno zębami i dlatego łatwo mu go wyszarpnąć!
- Nie ma siły!
- Jeszcze przez niego przegramy! - wołały psiaki. - Nie może brać udziału w tej dyscyplinie!
- Regulamin mówi, że musi, w przeciwnym wypadku nie weźmie też udziału w tropieniu, a w tym jest znakomity! — przecięła spory pani.
- To co zrobimy? - zmartwiły się szczeniaki. - A może zacząłbyś się wreszcie odżywiać jak prawdziwy pies? - zwrócił się któryś z nich do Dudusia. - Przecież nie jesteś uczulony na kości! Zacznij je gryźć, to wzmocnisz te swoje słabe szczęki! - wołały inne.
- Nie! Nie lubię i nie będę! - stanowczo odparł Duduś.
W domu cały wieczór rozmyślał jak niesprawiedliwi są koledzy, jak brzydko wygląda taka szara, wstrętna kość na talerzu z przyklejonymi do niej resztkami mięsa aż w końcu zaczęło mu się robić niedobrze na myśl, że mógłby coś takiego wziąć do pyszczka. Rozbolała go głowa i łapki, nawet w brzuszku coś zaczęło łaskotać.
39