Niedziela, 10 sierpnia
Na lekcji biologii mieliśmy dzisiaj referat o gruźlicy. Nasz nauczyciel biologii, który jest też „Hilfsarztem” 8Z, powiedział nam, że według ostatnich oszacowań lekarzy getta 99 do 100 procent ludności jest zarażona gruźlicą. Cudowne perspektywy! Getto stało się cudownym materiałem naukowym. Szkoda tylko, że nasi lekarze nie mogą swych zdobyczy naukowych zaprezentować całemu światu!
Poniedziałek, 11 sierpnia
Od trzech tygodni są juz brzydkie pogody, a dzisiaj to po prostu zimno i do tego deszcz. Zdaje się, że lato już się definitywnie skończyło. Już drugi rok trwa tak krótko. Szczęście tylko, że urodzaj pono cudowny.
Przyszło trochę kartofli do getta. Dostały szpitale, bajrat i „lepsze” kuchnie. U nas w szkole już jutrzejsza zupa ma być z kartoflami. Znów nadchodzi mięso do getta. W szkole otrzymaliśmy naszą zeszłotygodniową porcję w piątek. W tym tygodniu też ma być mięso. A więc, nie upadaj na duchu, keep smiling! 83
Wtorek, 12 sierpnia
W polityce cicho, że aż miło. Choć z drugiej strony diabli porządnie człowieka biorą. W gazecie podobno ciągle nic nowego. A ludziska nic nie gadają — szubienica grozi! Mówią, że już niedługo ma zacząć swą działalność. Brrr... zaiste, szatański pomysł niemiecki. Żyd Żyda w getcie na śmierć skaże, Żyd Żyda powiesi, a wszystko za marną tylko chęć i pragnienie wydobycia się z tego getta! Co Niemcy, to Niemcy!...
Środa, 13 sierpnia
Lało dziś tak okropnie, że przyszedłem do szkoły przemoczony do koszuli. O skarpetkach naturalnie nie ma mowy. Jesień już porządnie trzyma, zima za pasem. A w tę sobotę będą już na pewno zupy w szkole. Nareszcie!...
Czwartek, 14 sierpnia
Ukazują się już w getcie kartofle. W szkolnej kuchni były wczoraj i przedwczoraj, na mieście kosztują 3 Rm za kg, ale jak nadejdzie więcej, to chyba potanieją. Kapusta i ogórki staniały już w gminie i w prywatnej sprzedaży. Drożeją natomiast obiady w kuchniach, gdzie zupa będzie teraz kosztować 20 PI. Podobno w szkole też ma zdrożeć. A zasiłku jeszcze nie dostaliśmy. Ojciec pracuje wprawdzie jako pomocnik malarski, ale mimo to jest fatalnie. Ojciec Ryśka Podlaskiego został kierownikiem resortu rymarskiego, więc przyrzekł mi, że się postara o pracę dla ojca. Może coś z tego wyjdzie.
Piątek, 15 sierpnia
Dostałem już dziś pierwszą wypłatę na mej najnowszej lekcji. Pracuje się tu najprzyjemniej. Cała rzecz, że te wszystkie pieniądze z lekcji rozłażą się niemożliwie szybko i cala praca wydaje się robiona za darmo. Byleby tych lekcji tylko nie zabrakło.
Sobota, 16 sierpnia
Mieliśmy już dzisiaj zupę w szkole. Najadłem się porządnie, bo znalazłem wśród pracowników kuchni sąsiada, który wydaje mi tak zwane protekcyjne zupy. Mimo to, gdy tylko woda spłynęła z żołądka, byłem głodny jak przedtem. Podlaski przysłał dziś po mego ojca. Ma dla niego pracę w szopie rymarskim przy jakiejś maszynie, która w tych dniach ma nadejść do getta. Ojciec będzie mógł zarobić do 18 Rm tygodniowo. Nareszcie będzie coś stałego! Chciałbym już tylko mieć fakt dokonany. I żeby też matka mogła już wrócić do pracy, to by rzeczywiście był raj!
Niedziela, 17 sierpnia
Była dziś w szkole konferencja informacyjna dla rodziców, więc mieliśmy tylko pierwsze dwie lekcje i po nich naturalnie obiad. Od nas nikt na tej konferencji nie był, ale stopnie moje za ubiegły okres będę i tak jutro znał. Zdaje się, że są niezłe.
Poniedziałek, 18 sierpnia
Odczytano nam dzisiaj w szkole stopnie. Mam same czwórki i piątki. Najlepsza ocena w klasie. Ale cóż mi z tego, kiedy ciągle jestem głodny i ciągle czuję się tak okropnie wyczerpany i przemęczony. Od kilku tygodni nie uczę się już zupełnie języków
69