ZDMJO
mm
ostatnie
go ro-dzime-
rozstrzygnięcie przetargu na coraz bardziej potrzebnych następców Starów 944 i 1466. Przy czym należy zaznaczyć, że wobec braku środków pewnym wyjściem z sytuacji, zamiast zamówienia fabrycznie nowych egzemplarzy, może okazać się modernizacja kolejnych Starów 266. Tym bardziej, że istnieją dwa bardzo ciekawe, konkurencyjne i zbliżone do siebie projekty, przygotowane przez Przedsiębiorstwo Produkcyjno-Handlowo-Usługowe Auto-Star ze Starachowic oraz Magazyn Centralny Centrum (MCC) z Warszawy i oficjalnie pokazane na ubiegłorocznym MSPO (patrz NTW11/2008).
Przy tak wielu niewiadomych trudno także określić kształtowanie się kursu złotego. W poprzednich latach nasza waluta była relatywnie mocna, co zdecydowanie potaniało zakupy za granicą. Aktualnie, gdy jest słaba i może się jeszcze osłabić, ceny w złotówkach, przy tych samych cenach w euro czy dolarach, stają się znacznie wyższe. A w euro rozliczają się zachodni importerzy aut, w tej samej walucie za wiele kluczowych komponentów musi płacić nasz Jelcz. W rezultacie, ponieważ armia zamawia i płaci w złotówkach, za tę samą ilość naszej waluty odbierze mniej samochodów.
Poza tym tegoroczna polityka zakupowa i priorytety wojska wpłyną na los zakładów w Jelczu i marki Star. Jelcz, a dokładnie Jelcz-Komponenty, de facto od 2003 roku wytwarza jedynie na potrzeby naszych sił zbrojnych. Przez ostatnie lata, dzięki dobrej sytuacji budżetowej, jego produkcja i dostawy rosły: 2005 rok
- 39 pojazdów, 2006 rok - 66 pojazdów, 2007 rok
- 103 pojazdy i 2008 rok - lekki spadek - 90 pojazdów. Rok 2009 jawi się zaś jako wielka niewiadoma
- nie wiadomo ile samochodów armia ostatecznie u niego kupi, nie wiadomo również czy kupowane będą konstrukcje nowe, jak przygotowany w roli następcy Starów 944 i 1466 model P/S442D.28 4x4 Bartek albo podwozie wysokiej mobilności i wysokiej ładowności 882 8x8, swoją drogą wskazane jako istotny element Nadbrzeżnego Dywizjonu Rakietowego MW. W efekcie, przy kompletnym braku dywersyfikacji po stronie odbiorców, los zakładów tylko i wyłącznie zależy od decyzji MON. Decyzja ta jest więc po części ekonomiczna, po części polityczna. Gdyby dostawy miały być rażąco niskie firma
Czego jak czego, ale spójnej polityki zakupowej odnośnie marek można naszemu MON „pogratulować”. W ubiegłym roku nabyte zostały cztery pierwsze Scanie, nie dość że w śladowej ilości 4 sztuk, to jeszcze w dwóch odmianach - 4x4 i 6x6. Pod względem parametrów taktyczno-technicznych ciężarówkom tym nic nie można zarzucić, tylko że w latach ubiegłych zakupiono kilkanaście podobnych Mercedesów Actros...
może mieć poważne problemy. A szkoda byłoby stracić
go producenta ciężarówek, tym bardziej, że w październiku zakończyła produkcję spółka odpowiedzialna za autobusy. Patrząc zatem na zagadnienie istnienia Jelcza Komponenty z punktu widzenia jego ważności dla obronności kraju trzeba podkreślić, że jest on w stanie w relatywnie krótkim czasie, za relatywnie niewielkie środki pieniężne i przy małej skali zamówień realizować zlecenia, jakich nie chcą się podejmować zachodnie koncerny. Dla Jelcza opłacalny jest już bowiem niemal manufakturowy poziom wytwarzania, podczas gdy dla potentatów minimalna skala specjalnych zleceń przeważnie musi wynosić kilkadziesiąt, kilkaset sztuk rocznie. Kryzys nic tu nie zmienia, gdyż w jego dobie wielkie koncerny jeszcze dokładniej przyglądają się wszelkim projektom i jeśli nie zapewniają one odpowiedniej stopy zwrotu - nie są realizowane. W następstwie, powodujące tarapaty Jelcza, kłopoty armii z pieniędzmi staną się ostatecznie wielkim problemem dla niej, ponieważ nikt przy tej skali zamówień nie wykona dla wojska wybitnie specjalizowanych środków transportu za konkurencyjną cenę. Tym bardziej, że jeśli upadnie Jelcz, to potentaci będą wojsku dyktować warunki - tzn. albo zapłaci ono dużo, albo za mniejsze kwoty przyjmie to, co firmy mu proponują bądź zwyczajnie zostanie z niczym. Sentymenty nie mają tu żadnego znaczenia, liczy się po prostu biznes. Jeśli więc zabraknie Jelcza, to ciekawe, czy IVECO, MAN lub Mercedes równie chętnie, szybko i tanio jak on, przygotują odpowiedniki dzisiejszych P/S442D.28 4x4 czy P662D.35-G27 6x6, obu z integralnie opancerzonymi kabinami? Raczej nie!
W drugiej kwestii - zachowania marki Star - jej aktualny właściciel, MAN Nutzfahrzeuge wprost stwierdza, że jedynie ze względów prestiżowych i sentymentalnych pozwala, by na zasadzie wyjątku MAN-y TGM 4x4 dla polskiej armii nazywały się Star. W sytuacji braku dalszych zamówień, a na cywilne odmiany nie są one praktycznie przyjmowane, marka Star przestanie dalej być używana i zwyczajnie, po 60 latach, najprawdopodobniej już nieodwracalnie zniknie z rynku. ■
Fotografie w artykule: Auto-Hit, MAN, Scania, Andrzej Kiński.
56