Poniedziałek, S czerwca
Odebraliśmy dziś rację oraz ser resortowy dla mnie i dla Nadzi. Nadzia jest chora i zdaje się dość poważnie, bo od dwóch dni nie może prawie nic jeść. Jest to w getcie jeden z najniebezpieczniejszych objawów.
Sytuacja w resorcie zmieniła się. Produkcja ciągle wzrasta. Wszyscy potrzebują pieniędzy i dlatego ostatkiem sił zwiększają swe wysiłki. Ostatnia moja wypłata wynosiła 24,66 Rm. Podobno kg cukru kosztuje już tylko 40 Rm, a chleb 100 Rm. I tak upływa lato, zbliża się zima, mijają lata, moja młodość, siły i życie, a wojna trwa. Żadnych widoków na zmianę nie ma.
Wtorek, 9 czerwca
Coraz więcej mężczyzn wysyła się przymusowo na roboty do Poznania. Brano tej nocy z łóżek, z ulicy, a nawet z miejsca pracy. Zwalnia się tylko niektórych resortowców. Partie odchodzą w przyśpieszonym tempie. Ciekawe, że tych, którzy zarejestrowali się dobrowolnie, na razie wcale nie wzywają.
Byłem dziś po południu na nowej rewii113 na ulicy Krawieckiej. Grają ją już po raz drugi. Oprócz numerów gettowych — nic godnego widzenia. Jedynie tańce dość udane. Najważniejsze zaś to, że można przez dwie godziny nie myśleć o jedzeniu lub głodzie.
Środa, 10 czerwca
Wydano dziś dodatkową rację, ale tylko dla pracujących. We wszystkich placówkach pracy wydane zostaną talony na zasadzie kart żywnościowych. Ciekawe w takim razie, po co mamy „Zusatz-karten” 11C? Jeśli się już nawet daje coś dla pracujących, to też się z kart nie korzysta. W racji są 2 kg kartofli, 10 dkg „Roggen-flocken” n;, 10 dkg białego cukru, 10 dkg marmolady, 10 dkg kawy i 5 dkg margaryny. Całkiem nieźle. Oby więcej. Irysów można dostać już 7 za markę. Cena sacharynek waha się od 5 do 7 sztuk za markę. Dawali dzisiaj w kooperatywie po główce sałaty na osobę. Można już dostać w getcie rozmaite warzywa, ale ceny są niemożliwie wysokie, tak na przykład gminna cena szpinaku wynosi 3 Rm za kg! Oby tylko była forsa.
Z polityki nic nowego. Znów kompletna cisza. Zdaje się, że
W ysiecllenie
wszelkie wiadomości o ofensywie angielskiej, bombardowaniach, ciężkich walkach na froncie itd. — to bujdy. Co się faktycznie dzieje, nikt nie wie. W każdym razie nic takiego, co by dało nam nadzieję na rychły koniec.
Czwartek, 11 czerwca
Dni upływają niepostrzeżenie, a żadnej zmiany nie widać. Wprawdzie sytuacja aprowizacyjna poprawiła się i jak na przednówek nie jest jeszcze najgorzej, ale już staje przed wszystkimi widmo nadchodzącej zimy. Każdy zdaje sobie doskonale sprawę z tego, że zimy nie przetrzyma (nie mówię naturalnie o tych, którzy żrą) i dlatego wszędzie coraz mocniejszy staje się pesymizm. „Albo do zimy wojna się skończy, albo my się skończymy. I słusznie. Goni się ostatkiem sił.
Piątek, 12 czerwca
Dostaliśmy już talony na rację dla pracujących. Jutro dostaniemy też talony na 0,5 kg twarogu. Wszystkie te przydziały, racje, talony itd. sprawiają wrażenie zastrzyków, dawanych umierającemu dla przedłużenia mu życia na pewien czas. Wykupi się, liźnie
99