procesów pedagogicznych, ich niepowtarzalność, niewymierność i intymność relacji, które łączą wychowawców z ich wychowankami. Eksponują znaczenie takich czynników, jak: talent, natchnienie i intuicja, które zasadniczo przesądzają o pomyślności działalności pedagogicznej. W tym ujęciu niepowtarzalność sytuacji wychowawczych powoduje, iż planowanie pracy jest w dużej mierze bezzasadne, a nauczyciel-twórca powinien być utalentowanym i wysoko kwalifikowanym specjalistą, który będzie umiał ad hoc reagować na niesione strumieniem życia okoliczności. Nawet nazwa dyscypliny „pedagogika" sugeruje, jak twierdzą, iż zgodnie z intencją twórców mamy do czynienia nie z nauką, a ze sztuką właśnie1.
Z drugiej strony zaznaczała się w pedagogice akademickiej od samych początków tendencja redukcjonistyczna, sugerująca sprowadzenie procesów dydaktyczno-wychowawczych do kategorii procesów technologicznych, a szkoły do roli fabryki. Apogeum tych tendencji przeżyliśmy, jak się wydaje, w pierwszej połowie XX stulecia. Zapewne pod wpływem tryumfu nauk pozytywnych i psychologii behawioralnej, redukującej człowieka do wiązki wyuczonych warunkowych reakcji, nauczanie i wychowanie próbowano traktować jako poszczególny przypadek procesów produkcyjnych, które można w analogiczny sposób sparametryzować i rozpisać na poszczególne operacje2.
We współczesnych systemach pedagogicznych, obejmujących dziesiątki tysięcy szkół, setki tysięcy nauczycieli i miliony uczniów, taka możliwość sparametryzowania procesów dydaktyczno-wychowawczych jawiła się jako obietnica taniej, dowolnie masowej jednorodności oddziaływania i standaryzacji efektów kształcenia.
W praktyce, gdzie obowiązuje przede wszystkim skuteczność, nie czystość teorii, te koncepcje konwergują ku sobie. Próbując znaleźć „złoty środek" między skrajnościami, warto wskazać na pewien konstytutywny aspekt procesów pedagogicznych realizowanych w instytucjach, jakim jest ich świadomość i celowość3. Działalność celowa jest kategorią, klói.i |« -.t przypisywana tylko człowiekowi i może być rozpatrywana na grunt i<< efektywności. Obrazowo ujął to Lucius Seneka: „żeglarzowi, który nie wie do jakiego portu zmierza, żaden wiatr nie będzie sprzyjał". Nie będzie tez wiedział, czy jego podróż się skończyła i czy została uwieńczona suk< e sem. Tak więc z natury rzeczy odnoszą się do działalności dydaktyczno -wychowawczej wszelkie reguły i zasady działania zorganizowanego.
Wedle proponowanej tu koncepcji wychowywanie nie jest traktowane ani wyłącznie jako proces twórczy, realizowany w natchnieniu w pracowni rzeźbiarza-demiurga lepiącego człowieka wedle własnych zdolności i woli twórczej, ani jako praca w fabryce, gdzie z linii produkcyjnej zjeżdżają zglajchszaltowani wychowankowie, których cechy zależą tylko od złożonego przez państwo zapotrzebowania i procesów obróbki.
Stoimy natomiast na stanowisku, iż każdą działalność celową - czy to twórczą, czy produkcyjną - można zracjonalizować i usprawnić, stosując w jej planowaniu, realizacji i kontroli zasady dobrej roboty4.
Zadania dla studenta
1. Wskaż podobieństwa i różnice, które Twoim zdaniem zachodzą między działalnością wychowawczą prowadzoną w ramach systemów oświatowych i przemysłem.
2. Zastanów się, która z omówionych koncepcji człowieka jest ci bliższa? Czy potrafiłbyś sformułować argumenty na korzyść przeciwnej?
3. Zaprojektuj konspekt zajęć zintegrowanych korzystając z podanego inwentarza pytań.
4. Na najbliższych zajęciach praktycznych zastosuj podany w tekście inwentarz pytań do ich analizy i oceny.
Porównaj rozważania terminologiczne 8. Suchodolskiego w: Pedagogika. Podręcznik dla kandydatów na nauczycieli, pod red. B. Suchodolskiego, Warszawa 1980, s. 112-113. Swoją drogą, stosując takie kryterium, nauką byłaby astrologia, a nie byłaby ani fizyka, ani chemia, która wywodzi swą nazwę z języka arabskiego.
Wystarczy w tym kontekście przypomnieć nieznośnie pyszałkowatą wypowiedź papieża behawiorystów - J.B. Watsona, który, jak się wydaje, z całkowitą powagą i przekonaniem pisał: „Dajcie mi tuzin zdrowych [...] noworodków i możliwość wychowania ich w ustruktu-ralizowanym przeze mnie świecie, a gwarantuję, że z każdego z nich, losowo wybranego, mogę zrobić dowolnego specjalistę - lekarza, prawnika, artystę, handlowca, i - a jakże -nawet żebraka i złodzieja, bez względu na jego talent, skłonności, zdolności, powołanie, ,i także rasę jego przodków". Por. ).B. Watson, Behawioryzm, Warszawa 1990, s. 104.
Por. Encyklopedia pedagogiczna, passim.
Ten kolokwializm zawdzięczamy, jak wiadomo, T. Kotarbińskiemu, który we właśc i wym sobie języku wykreował i rozwijał polską wersję TOiZ pod nazwą „prakseologia", a zrąb swych przemyśleń zawarł w słynnym Traktacie o dobrej robocie (Wrocław 197'i)