50 nieznany Świat @
/Hayia JŁcfek Poczet ^
Z zawodu jest elektronikiem. Przed 20 laty, chcąc pomóc cierpiącej na raka matce, wybrał się do słynnego zielarza. Eligiusza Kozłowskiego. Sytuacja była dramatyczna: po otwarciu jamy brzusznej lekarze stwierdzili, że ogniska nowotworowe są rozsiane w całym organizmie, a chora ma przed sobą 2-3 tygodnie życia. Fitoterapeuta ubolewał, że przyjechali tak późno - jego zdaniem, przed operacją można było zrobić więcej.
— Skoro tu jestem, sam się przebadam -zdecydował wówczas Stanisław Olszewski. Położył dłonie na stole, a mistrz, badając receptory z pomocą wahadełka, powiedział wszystko o jego zdrowiu. To była kompletna, precyzyjna diagnoza, jakby rentgen ciała i emocji wykonany w ciągu zaledwie kilku minut. Potem przyszła kolej na żonę pana Stanisława. Kozłowski wysłał ją na usg, bo coś tam jest.
Olszewscy wrócili do domu z ziołami dla mamy i siebie. To, co się działo po zastosowaniu terapii, zmieniło całe ich życie. Przez dwa tygodnie organizm kobiety cierpiącej na nowotwór pozbywał się czarnej mazi. W tym czasie chora źle się czuła, ale wkrótce osłabienie ustąpiło. Odzyskała siły, przeprowadziła remont domu i dopiero po pewnym czasie powoli zaczęła gasnąć. Zamiast trzech tygodni, przeżyła osiem miesięcy.
Dzięki ziołom ustąpiły również dolegliwości Stanisława Olszewskiego. Pozostała fascynacja leczniczymi właściwościami roślin. Coraz częściej odwiedzał swojego mentora - i, tak jak on, postanowił leczyć ziołami.
W Niedanowie na Mazurach Eligiusz Kozłowski kupił 1500 ha ziemi. W większości były to nieużytki oraz bagna, które próbowano z mizernym skutkiem zmeliorować. Ziemia, nieprzydatna rolniczo, przynosiła tamtejszemu PGR-owi wyłącznie straty. Natomiast dla zielarza było to wymarzone miejsce pod uprawę ziół: od stuleci nie skażone chemią, nawozami sztucznymi czy opryskami.
Z melioracją mistrz poradził sobie szybko i małym kosztem. Najpierw wykrył wahadłem położenie źródeł zasilających bagno, a potem w odpowiednim miejscu zrobił rowek i woda spłynęła do rzeki. Można już było uprawiać zioła, wykopać stawy, założyć ekologiczną hodowlę ryb.
Tamtego, pamiętnego dnia - a był jak raz pierwszy maja - Eligiusz zaproponował: będziemy sadzić las. Robili to od rana do wieczora. Olszewski, choć drobny i niższy od mistrza Eligiusza, pracował z nim ramię w ramię. A po skończonej pracy Kozłowski powiedział:
- Dasz radę!
- Wtedy nie rozumiałem znaczenia tych słów. Dziś wiem. ile siły i hartu ducha potrzeba, aby pomagać chorym, iść po zdrowie z każdym cierpiącym, zrozpaczonym, oczekującym wsparcia mówi podwarszawski terapeuta.
Od tamtej pory przez 10 lat Stanisław Olszewski spędzał u Kozłowskiego każdy weekend. Rozmawiali o ludziach i roślinach, a on uczył się nowego zawodu. Po śmierci rodziców Eligiusz, który był wspaniałym człowiekiem, stał się dla Staszka mistrzem i zarazem ojcem. Synowie Kozłowskiego zresztą nadal
Jest uczniem jednego z najsłynnlejszydt polskich fitoterapeutów, Eligiusza Kozłowskiego, a jego wiedza na temat skutecznego leczenia przy pomocy ziół najpoważniejszych nawet chorób okazuje się imponująca. Stanisław Olszewski
uprawiają zioła i sporządzają mieszanki według receptur rodzica.
Stanisław poszedł w ślady swojego nauczyciela. Z początku wydawało mu się, źe jego pierwszy zawód już nie jest przydatny. Później zrozumiał, ile zawdzięcza znajomości elektroniki wyniesionej ze studiów. Dzięki tej wiedzy lepiej rozumie procesy zachodzące w Kosmosie i ludzkim ciele. Wszak w organizmie płyną prądy jonowe (komputerowe testy i korekcje prądów metodą Volla), a komórki mogą żyć dzięki różnicy potencjałów, jaką potrafią wytworzyć pomiędzy swoim