zroDic. i\awei czy tac juz me mogę. a o pisaniu to w ogóle nie ma mowy.
Czy też poczuję się jeszcze kiedyś sobą w pełnym znaczeniu tego słowa.
Sobota, 27 czerwca
Wydano dziś rację kuchenną na pierwszą dekadę lipca, która zmroziła krew w żyłach większej części ludności getta. Jest 2,5 kg kartofli, 20 dkg mąki (dotąd 35 dkg), 12 dkg cukru (dotąd 40 dkg) i 10 dkg płatków żytnich (dotąd 15 dkg). Prócz tego 12 dkg margaryny, 10 dkg miodu, soda, sodka, ocet, zapałki, papryka itd. Żadnych warzyw, żadnych konserw i takie okropne zmniejszenie dotychczasowego przydziału.
Także dla pracujących jest 1 kg zamiast 2 kg kartofli, a zamiast 30 dkg płatków — 10 dkg kawy. Ilość cukru ta sama (20 dkg), masła też (5 dkg). Kawy na kuchenną rację jest tylko 9 dkg (dotąd 20 dkg), a dla pracujących nie ma kawy wcale. Ludzie pospuszczali już zupełnie głowy, bo jeśli lipiec tak się zaczyna, to jak będzie można wytrzymać w zimę? Śmierć głodowa w getcie staje się dla większości ludności już zupełnie oczywista.
Niedziela, 28 czerwca
Odebraliśmy już rację kuchenną. Jest w niej mało do „lizania” i to najbardziej smuci takich jak ja amatorów suchej kawy z cukrem i margaryną.
Dowiedzieliśmy się dziś w resorcie, że od jutra niespodziewanie grupa moja i Fluga 129 przechodzą na ulicę Łagiewnicką 72, dokąd przyjdą też 3 grupy z centrali. Powstaje tam nowy oddział Leder-und-Sattler 13°. Z przeprowadzki tej jestem bardzo zadowolony, albowiem dostajemy dobry i przestronny lokal na pierwszym piętrze zamiast na trzecim, na którym pracowaliśmy na ulicy Szopena 4. Na nasze miejsce przyjdą nowi uczniowie — dzieci z Ma-rysina. Przeniesienie mojej grupy do nowego budynku wyróżnia ją bardzo zaszczytnie, ale cóż z tego, skoro do jedzenia nic z tego nie będzie ani nie dodaje nadziei na rychły koniec wojny. Wszystko świadczy raczej przeciwnie. Z polityki w dalszym ciągu nic nowego.
Poniedziałek, 29 czerwca
Pracowaliśmy już dzisiaj w nowym lokalu. Żeby tylko było co do jedzenia. Za to lokal jest wcale niezły. Mamy dwa pokoje dla rymarzy i pokój dla „Vorrichtowni” m. Mówi się, że chleb będzie na osiem dni albo w najlepszym wypadku bochenki po 1,90 kg na 7 dni. Podobno Niemcy w ogóle nie przysyłają żywności dla dzieci poniżej lat 10 oraz dla starców. Mówi się też, że nie chcą dawać jedzenia dla nie pracujących, a zdolnych do pracy. W getcie okropny głód. Żadnych, ale absolutnie żadnych racji, prócz kuchennej i robotniczej, nie ma i nie będzie. Na ulicy nic nie można dostać do jedzenia, najwyżej kilogram botwinki za 15 Rm. Lipiec będzie okropny. Jest już przydział brykietów na lipiec (po 7 kg)
Wtorek, 30 czerwca
Ojciec dostał dziś wezwanie na wyjazd do Poznania jako skutek ówczesnego zarejestrowania się. Miał pójść na noc spać do wię-zienia-obozu na Czarnieckiego 132, ale znajomy komisarz go zwolnił. Ojciec stara się też o zwolnienie z wyjazdu w ogóle, bo jakoś odechciało mu się wędrówki. Najprawdopodobniej uda mu się. Miałem dziś znów okropny ból zęba. Jednak będę musiał go usunąć.
Środa, 1 l ipca
Nie spałem dosłownie całą noc. Latałem po pokoju i skręcałem się z bólu, który nie ustawał ani na chwilę. Z rana byłem u dentystki. Nie mogła mi zęba usunąć, gdyż utworzył mi się twardy wrzód oraz nabrzmiała mi twarz. Kazała tylko wziąć jakiś środek profilaktyczny i przyjść jutro na otworzenie wrzodu. Tymczasem męczę się okropnie. Czuję, że mam nawet gorączkę, jestem strasznie osłabiony i nie mogę nic robić. Z resortu uciekłem po godzinie pobytu i natychmiast położyłem się do łóżka. Chleb przyniosła mi Nadzia do domu. Spuchlizna staje się coraz większa.
Cźwarlek, 2 lipca
Byłem dziś z rana u lekarza-stomatologa dra Szmulowicza. Rozciął mi dziąsło i kazał po zejściu spuchlizny usunąć ząb. W domu nie pozwolili mi już pójść do dentystki, uważając, że ona jest przy